sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 18a. Krótka historyjka

*Podchodzi do biurka, otwiera stronę i się przeciąga. Obok paruje kubek gorącej herbaty, która jest nieodłącznym towarzyszem w trakcie pisania. *
~ Zaczynamy.

"Czasami to przeszłość jest bardziej przerażająca
niż niepoznana przyszłość"

Rozdział 18a. Krótka historyjka


     Tego dnia była naprawdę ładna pogoda. Kushina szła powoli obok Minato. Nie śpieszyło im się aż tak do Wioski. Przecież podczas tak pięknego popołudnia, nie ma nic lepszego niż spacer w promieniach słońca. A ona sama miała naprawdę wspaniały humor. Czuła się tak... lekko. Jakby była puchem, unoszącym się na delikatnych podmuchach wiosennego wiatru. Po tym, jak wypłakała się blondwłosemu shinobi, którego kolor włosów wcale nie odzwierciedlał jego charakteru, naprawdę miała wrażenie, że kamień spadł jej z serca. No i Jiraiya przestanie ją nękać o to, aby w końcu powiedziała Minato prawdę. Jedynie ów chłopak był dziwnie zamyślony. Wcześniej cały czas dążył do uspokojenia jej, sprawienia, by poczuła się lepiej. Teraz zaś wydawał się być zły. Ciężko tylko było powiedzieć przez co. Kushina patrząc w jego oczy, kiedy zapewniał, że nie jest na nią zły i że jej nie nienawidzi teraz miała pewność, że to nie ona jest obiektem złości.
 - Co jest? Jesteś jakiś... - zaczęła pstrykać palcami i nadymać policzki szukając odpowiedniego słowa. - Jakiś, takiś... jakiś... - chłopak spojrzał na nią, starającą się skupić i parsknął śmiechem. Cóż, na widok niemal dorosłej dziewczyny, wyglądającej jak ośmiolatka szukająca odpowiedzi na trudne pytanie, nadymającej zaróżowione policzki, chyba każdy by się zaśmiał. - Jakiś takiś tego, no dattebane - zakończyła ten teatrzyk, po czym grobowym, pełnym powagi tonem, zwróciła uwagę Namikaze. -  Z czego rżysz?
     Chłopak najwyraźniej przestraszył się lekko wyrazu jej twarzy, przez co szybko się spłoszył i odwrócił wzrok, zamykając usta.
 - Jaki jestem?
 - Taki jak teraz. - po prostu odpowiedziała.
 - Czyli jaki?
 - Wnerwiający.
     On nic, tylko uśmiechnął się serdeczne na te słowa.
 - Przykro mi.
      No nie powie na co się wścieka, tylko będzie chodził z tą uśmiechniętą gębą...
      W tym momencie na głowę rudowłosej coś spadło. To coś było zdecydowanie zimne i mokre. Spojrzała w górę, by ujrzeć zachmurzone, burzowe niebo. Zaraz, zaraz. A gdzie słoneczna pogoda sprzed sekundy!?
 - No nie mogę, zaraz będzie padać, dattebane.
     Chłopak zatrzymał się, ocenił sytuację, tak, jakby dopiero teraz znalazł się w tym właśnie miejscu i chwytając Kushinę za rękę, przebiegł kilkanaście metrów między drzewami. Skołowana dziewczyny oczywiście szarpała się i chciała się dowiedzieć, gdzie jest transportowana, ale nie uzyskała odpowiedzi. Jakimś sposobem więc, dotarli do strumienia, obok którego znajdowała się drewniana chatka, niby to schowek, niby mieszkanie. Tak szybko, jak znaleźli się w tym właśnie miejscu, tak też szybko zniknęli w ciemnych zakamarkach drewnianego domku. Tuż po zamknięciu drzwi, przez małe szklane okienko, które znajdowało się tuż obok drzwi i wyglądało na dość solidnej roboty, tak samo jak zawiasy w wejściu, wpadły jasne promienie, rozświetlając na kilka setnych sekundy pomieszczenie.
 - Skąd znasz to miejsce? - zapytała, rozglądając się po wyraźnie opuszczonych czterech ścianach.
 - Na pewnej misji przypadkiem zauważyłem tą chatkę i wyszło na to, że jest niezamieszkała. Teraz po prostu sobie o niej przypomniałem.
     Prosta, rzeczowa odpowiedź. Bardzo w stylu Minato. Zawsze ma coś gotowego do powiedzenie, wie co zrobić i jak ubrać to w słowa. Czasami bywa to lekko irytujące dla czerwonowłosej kunoichi. Minato wydawał się być po prostu zbyt idealny, doskonały. Sprawiał, że czuła się słabsza, mimo, że aż tak bardzo nieudolna nie była.
     Podeszła teraz do środka pustego pomieszczenia i usiadła na podłodze, nie wiedząc co innego mogłaby zrobić. Zaraz potem mimowolnie opadła i położyła się na plecach, kładąc pod głowę splecione dłonie i wzdychając przeciągle.
 - Zawsze znajdziesz jakieś rozwiązanie, dattebane. Nawet z najgorszej sytuacji.
     Minato podszedł do niej i usiadł obok.
 - Ale czy zawsze będzie to właściwe wyjście?
     Pytanie, na które odpowiedzi po prostu nie było. Racja, z każdej sytuacji da się wybrnąć. Pytanie tylko, czy potem nie będzie gorzej?
 - Nie wiem - odparła cicho.
     Milczenie, które zdawało się być tak ciężkie i namacalne, że można by je kroić nożem. Właśnie to przytłaczało dwójkę shinobi z Liścia przez pewien okres czasu. Jednak nie z powodu, że nie wiedzieli co powiedzieć. Bardziej ciążyły na nich pytania i wspomnienia. Nieznana przyszłość, przeszłość nie zawsze usiana różami. Co najśmieszniejsze, na tym świecie każdy człowiek mógł poczuć to samo, a jednak nikt nie zdecydował się tego zmienić. Wojny trwały, trwają i trwać będą. Ludzie popełniali błędy i popełniać je będą. Światem nie przestaną władać dwie potężne siły - miłość i nienawiść, bowiem istnieją tak jak słońce i księżyc. Zawsze blisko, a jednocześnie daleko od siebie, zachodząc i wschodząc, kiedy nadejdzie ich czas. Nigdy nie znikając na zawsze.
     Wraz z kolejnym, głośnym grzmotem, Minato chyba w końcu zdecydował się przerwać ciszę. Pytanie nie odpowiadało Kushinie, ale było jak najbardziej przydatne. Może to być w końcu ważna informacja.
 - Trochę dręczy mnie jedna rzecz... - zawahał się i spojrzał na dziewczynę, która z zamkniętymi oczami przysłuchiwała się jego słowom. - To nie był pierwszy raz, kiedy się przemieniłaś, prawda?
     Rudowłosa otworzyła jedno oko i spojrzała na niego. Zaraz potem, powoli podniosła się do siadu, oraz w taki samym tempie kiwnęła głową.
 - Kiedy to było?
     Zastanowiła się przez chwilę. Tak, dokładnie pamiętała ten okres czasu, choć samej zmiany niezbyt.
 - Kilka lat temu, jakiś rok po opuszczeniu wioski przeze mnie. - po chwili dodała ciszej. - Egzamin na chunnina w Wiosce Ukrytej w Chmurach. Wtedy było chyba dwuletnie zawieszenie broni, więc nic nie stanowiło przeszkody, by to wszystko się odbyło, choć... - wypuściła powietrze z ust - jak dla mnie zgodzenie się na egzamin w tamtym miejscu było kompletną głupotą, dattebane. Podobno chcieli tym jakoś poprawić stosunki, czy Bóg wie co...
 - Zmieniasz temat - zauważył Namikaze, uśmiechając się przy tym. Uzumaki skomentowała to, jakże pasującym do niej, prychnięciem.
 - No i co z tego, dattebane? - burknęła, ruszając głową w ten sposób, że część włosów, wyrywających się z uścisku mizernie zrobionej fryzury, opadła jej na twarz.
     Blondyn zaśmiał się i założył niesforne czerwone kosmyki za ucho Kushiny, łaskocząc jej delikatną skórę w tej części ciała.
 - Chciałbym się dowiedzieć jak przebiegł ten test, a nie to, co już wiem o polityce.
     Lekko zaczerwieniona kunoichi odwróciła się do niego niemal tyłem.
 - Jak tam sobie chcesz, dattebane. Kilka lat temu było naprawdę upalne lato. Doskonale pamiętam żar, który parzył moją skórę, a Tsunade-sama nawet nie zwracała na to wszystko uwagi. Moje narzekania zbywała jedynie machnięciem ręki. Pewnego dnia wędrówki trafiłyśmy do sennej wioski znajdującej się niedaleko kraju Błyskawic...

~*~ Pióro, kartka i ściąganie ~*~

     Cudowny dzień...
     Kushina miała wrażenie, że było przynajmniej z pięćdziesiąt stopni. Kiedy tylko dostrzegła na jakiejś rozpadającej się chatce, która zdawała się płonąć, termometr, zbliżyła się natychmiast do niego. A nie, myliła się. Czterdzieści dziewięć stopni to w końcu aż o dwa mniej, prawda?
     Zwierzęta hodowlane zdawały się umierać, ptaki zastygać w locie, a rośliny usychać. Nawet te, będące w stałym kontakcie z wodą. Pogoda ta bowiem utrzymywała się nie pierwszy dzień, więc nawet jeziora oraz częściowo rzeki zdążyły się nagrzać i tylko lekko schłodzić krótką nocą.
     Cudowna pogoda, dattebane!
      Dosyć niska dziewczyna wlokła się mozolnie za lubiącą popić mistrzynią. Znudzona i zmęczona gorącem zaczęła obserwować muchę, która postanowiła zrobić ósemkę przed jej twarzą. Co najlepsze, nie skończya tejże trudności nie sprawiającej liczby, gdyż w locie zaczęła po prostu opadać, aż wylądowała martwa na suchej, lekko popękanej ziemi.  
     Nawet owady już zdychają, a Tsunade wydaje się być na to wszystko nieczuła...
     Kiedy tylko podniosła głowę, jej wzrok wyłapał dwóch chłopców, mniej więcej w jej wieku. Może trochę starszych. Jeden z nich wyglądał na smutnego, drugi po prostu na złego. Pierwszy był raczej niższy i chyba młodszy. Jego towarzysza nie można było zaś nie zauważyć, ubierał się dosyć... kolorowo. Czerwona apaszka przepasana przez czoło, ginąca w czarnych włosach. Zielone jak trwa oczy i prosty nos. Nosił na sobie jasną niebieską bluzkę, a na to narzuconą pomarańczową kamizelkę krótszą z przodu, dłuższą z tyłu. Workowate spodnie w różnych odzieniach błękitu, a do tego czerwono pomarańczowe obuwie, zakrywające jego całe stopy. W ustach trzymał długie źdźbło, które teraz nerwowo przygryzał.
     Szczerze mówiąc, zdawał się całkiem nie pasować do tego miejsca. Gdzie indziej nie byłby to niezwykły wygląd, ale tu, w jakiejś zapomnianej wiosce, gdzie wszyscy ubierali się w kolorach brązu... cóż, dość niezwykły widok.
    Chłopak o zmartwionym, czy też nawet smutnym, wyrazie twarzy zdecydowanie przypominał miejscowego dziwaka, jak to postanowiła nazwać kolorowego mieszkańca tejże wioski Kushina. Tego samego koloru włosy, podobna twarz... Jedynie oczy jego zdawały się być bezchmurnym niebem, a ubranie nosił w odcieniach szarości i brązu. Kolorowy akcent stanowił jedynie naszyjnik z koralików, jaki nosił na szyi.
     I właśnie w tym momencie, niczym w jakiejś mandze, ślimacza księżniczka odwróciła się zamaszyście i oznajmiła prawie krzycząc każde słowo, jak to miała w zwyczaju:
 - Zatrzymamy się tutaj na chwilę odpoczynku. Spotykamy się w tym samym miejscu równo o siedemnastej. Rozumiemy się?
 - Tak jest! - zasalutowała rudowłosa, komicznie przy tym wyglądając, gdy czerwone kosmyki zasłoniły jej widok na świat. W dodatku, włosy wydawały się być większe od niej samej, jakby żyły własnym życiem. Rzecz jasna, ściągnęła na siebie wzrok kilku przechodniów, niekoniecznie były to przychylne spojrzenia. Ale szczerze mówiąc, chyba już się do tego przyzwyczaiła.
     Tsunade oddaliła się do najbliższego kasyna tak szybko, jak tylko mogła. Nie zapomniała również łyknąć sobie kilku kropel z manierki, w której rzekomo miała znajdować się woda. Akurat.
     Jak to w telenowelach bywa, Kushinę dostrzegli również interesujący ją bracia. Tak właściwie, kto by jej nie zauważył? Długie, szkarłatne pukle, ciemnoczerwona koszula do połowy ud przepasana czarnym paskiem oraz hebanowe spodnie trochę za kolana i tego to samego koloru sandałowate buty. Innymi słowy: istny pomidor z niej! Tylko oczy miała takie niewarzywne, ciemnoniebieskie, jak burzowe niebo w trakcie dnia.
     Zdesperowana dziewczyna, poszukująca choćby kropli wody, od razu znalazła się tuż obok chłopców, którzy wydawali się co najmniej zaskoczeni tak szybkim ruchem z jej strony. Czasami po prostu zapominała jak się normalnie poruszało, a nie bezszelestnie biegało. Jej błąd, bo szczerze mówiąc, nie pokazywała po sobie, że jest shinobi. Opaskę schowaną miała w torbie przy biodrze, razem z bronią. Przy okrytym bluzką udzie również znajdowały się poręczne kunaie, ale jeśli człowiek nie przyjrzałby się, nie dostrzegłby ich.W dodatku plecak, jaki na sobie nosiła, odpowiadałby raczej podróżniczce, niż skrytobójczyni. Ale co na to poradzić, że w bardziej poręcznej torbie nie zmieściłyby się rzeczy potrzebne jej do codziennego życia?
     No cóż, jak już obok nich stoi, to trzeba zagadać, nie?
 - Cześć, wiecie może gdzie jest tu najbliższy sklep? Usycham z pragnienia, dattebane... - wyżaliła się tak dramatycznie, jak tylko umiała.
     Kolorowy dziwak zmierzył ją podejrzliwym wzrokiem i założył sobie ręce na szyję, mówiąc tym gestem, że niczym się nie przejmuje i jest wyluzowany. Tylko jego spojrzenie dalej zdawało się palić skórę Uzumaki. Niższy chłopak zabrał w takim też razie głos, kiedy zniecierpliwiona Kushina miała już się odezwać.
 - Jeśli chcesz, możesz iść z nami. Akurat jesteśmy w drodze do kawiarni.. mają tam świetne lody. - Okey, ale dlaczego to zabrzmiało tak nieprzekonywająco? I zaraz, zaraz.. oni tu mają kawiarnię? No ale cóż.
     Zgodziła się.

~*~***~*~

     Ach, nie ma nic lepszego od chłodnego napoju z lodami w gorący dzień.
     A nie. Znalazła się całkiem ciekawa wieść.
 - Więc mówicie, że wasza kuzynka nie może z wami przystąpić do egzaminu?
     Ano właśnie. Dwójka chłopców, która zaprosiła ją do kawiarni okazała się być braćmi. Kolorowy dziwak - Kaito, oraz niski braciszek - Yukio. Obaj byli od niej starsi, jednak Kaito o trzy lata, a Yukio jedynie o rok. Cóż, w przypadku tego pierwszego trochę się zdziwiła. Myślała, że jest góra rok starszy. No, może już te dwa dałoby radę.
     A teraz inna część owej rozmowy. Kuzynka braci się połamała i nie ma możliwości wziąć udziału w egzaminie na Chunnina, który odbędzie się w przyszłym tygodniu w Wiosce Ukrytej w Chmurach. Czyli... oni obydwoje byli ninja. Co najlepsze, dopiero teraz Kushina zauważyła ochraniacze właśnie tej wioski. Gdzie były? Po zewnętrznej stronie ud, przyszyte do spodni. A że mieli kamizelki, to naprawdę ciężko było to zauważyć...
 - Hej, a mogą być mieszane drużyny, dattebane? Znaczy, z różnych wiosek?
     Chłopcy spojrzeli na siebie.
 - Mamy tak wyjątkowy stan, że pewnie nawet osobnych geninów by przyjęli do egzaminu. Problem w tym, że my w dwóch raczej nie damy rady sami...
 - Świetnie! No to mamy komplet, dattebane! - zaśmiała się dziewczyna. Bracia zaś patrzyli na nią, jakby była niespełna umysłu. - Też jestem ninja, możemy razem do niego przystąpić.
 - Jeśli się nie mylę, jesteś tutaj ze swoją mistrzynią, tak? - trafnie zauważył Kaito. Spostrzegawczy jest.
 - A i owszem.
 - Zgodzi się?
     Przyjrzała się w tym momencie im dokładniej. Starszego oczy cały czas wydawały się podejrzane. Jakby bał się jej zaufać. W Yukio zaś zapaliła się nowa nadzieja.
 - Pewno.

~*~***~*~

 - Ale dlaczego się nie zgadzasz?
 - To nie twoja sprawa. Nie chcę o tym dłużej rozmawiać, idź spać.
 - No trochę moja jest!
 - Kushino, nie przeginaj.
 - A kiedy indziej zdam ten test, dattebane?
     Dobre pytanie. Tsunade musiała przyznać, że to dziecko potrafiło czasami zdawać się być głupsze od pierwszoklasistów w Akademii, a czasami aż przerażało swoją logiką i, nie wierzyła, że to słowo przyszło jej na myśl, mądrością. Teraz raczej zdała się ona na podpuchę. Dobry argument. Czy zdarzy się jeszcze okazja, by zdać egzamin na Chunnina?
     Nie było tak, że Tsunade nie wierzyła w Kushinę. Była prawie pewna, że zda ten egzamin za pierwszym razem. Problem w tym, że nie ufała ninja Chmury. A już ten test w tym miejscu był według niej całkowitym nieporozumieniem. Polepszenie stosunków między krajami? Czy Trzeci już całkiem upadł na głowę?
      Może to rzeczywiście jedyna okazja, by w miarę spokojnym okresie zdała ten test. Potem będzie już tylko gorzej. Nadchodzącą burzę czuć już na plecach. Goni człowieka, chce go dopaść i pożreć. Tak, wojna jest okrutna. Będąc geninem nie będzie narażana na niebezpieczeństwo, ale ją i tak do tego ciągnie. Chunnini są już odpowiedzialni, często prowadzą własne zespoły. Czasami nawet dowodzą większym oddziałem. Jednak ta dziewczyna ma predyspozycje do awansowania na najwyższe poziomy. Owszem, dużo wad ma, ale to już całkiem inna sprawa.
     Sytuacja przedstawiała się tak: albo teraz zostanie chunninem, albo nie będzie miała do tego okazji, ponieważ z tego co się dowiedziała, reszta egzaminów, jeśli jakiekolwiek się odbędą, zawsze wypadają w całkiem innych miejscach, niż to ona miała zaplanowane do wędrówki.
     A może przyda jej się taka odmiana?
     Rankiem Tsunade ze spokojem piła gorącą herbatę. Czułą nieprzyjemny, znany jej dobrze ból głowy, ale starała się nie dać tego po sobie poznać. Co jak co, ale kac nie jest czymś, czym można się chwalić. I tak było dobrze, tylko lekko się upiła, dzięki czemu teraz mogła niemalże normalnie funkcjonować. Chyba było tak, jak to często wspominał Jiraiya. Po prostu miała za słabą głowę.
     Trwałaby w tym stanie dość długo, jednak pewna osoba bardzo ją w tym momencie zaczęła irytować. Prawa brew już nawet niebezpiecznie drgała ze zdenerwowania, jednak ona nic z tym nie robiła. Sanninka wyraźnie czuła na sobie jej wzrok.
     Oszaleć tu idzie...
     Uchyliła lekko jedno oko, przez co wyraźnie zobaczyła wpatrzone w nią, poważne, granatowe tęczówki. Tsunade westchnęła i teraz już oboje jej oczu wpatrzone były w nie przebraną z piżamy Kushinę.
 - Ubieraj się, zaraz zaczynamy trening.
     Dziewczyna nie wyglądała na zadowoloną. W dodatku zdecydowanie posmutniała. Nie mówiąc nic, zeszła ze stołu na którym się znajdowała i już prawie była za drzwiami do sypialni, kiedy blondynka odezwała się raz jeszcze tego poranka.
 - Musimy cię przecież porządnie przygotować do egzaminu.
     Dziewczyna momentalnie stanęła i przyjrzała się mistrzyni, czy ta aby nie żartuje. Widząc, że nie ma takiego zamiaru, podbiegła do niej, niemal lecąc i przytuliła.
     Czasami miała wrażenie, że Tsunade nie jest tylko jej nauczycielką, ale również drugą matką.

~*~***~*~

     Wioska Chmury. Krajobraz wręcz nierealny. Górski teren, pustynie i lasy razem. Co najśmieszniejsze, wyglądało to naprawdę pięknie.
 - No to jesteśmy w domu - podsumował Kaito.
     Yukio stał obok brata, za to Tsunade już zniknęła w miejskim tłoku.
     Znajdowało się tu bardzo wielu ludzi. Wyglądało na to, że wielu przyjechało właśnie na egzamin, nie zważając na niebezpieczeństwa związanie z rychłą wojną.
     Można ująć, że stolica kraju Błyskawic kwitła.
 - Często odwiedzacie swoją kuzynkę?
 - Trenujemy razem.
 - Jej dom jest naszym drugim domem, można by rzec - zaśmiał się Yukio.
 - Rozumiem...
 - Ku-shina, z jakiem ty pochodzisz wioski tak właściwie?  - zapytał Kaito. No tak, nadal im nie powiedziała.
     Zastanowiła się chwilę, czy możne o tym mówić. Ale.. co jej szkodzi?
 - Konohagakure, dattebane.
 - Co ninja z Liścia tu robi? - kolejne podejrzliwości ze strony starszego chłopaka.
 - Trenuje - odpowiedziała wytykając język. - Przestań narzekać i chodź lepiej się zgłosić. Za chwilę zaczyna się pierwszy egzamin, dattebane! - I zdecydowanie podekscytowana Uzumaki pociągnęła za sobą braci, którzy nawet nie mieli jak stawiać oporu.
     Chwilę potem już znajdowali się wewnątrz budynku, w którym to miał odbyć się pierwszy egzamin. Co ich czeka? Walka ze zwierzętami? A może będą mierzyć się między sobą? Albo będzie to pokaz umiejętności, taki jak występ na scenie, w celu zaprezentowania swoich talentów.
     Tak wiele różnorodnych możliwości...
      Jakie wielkie więc było zdziwienie Kushiny, kiedy została posadzona w ławce, gdzieś w samym środku sali, która aż do złudzenia przypominała klasnę w Akademii Konohy.
     Yukio wylądował na przodzie, w drugiej ławce. Kaito zaś dwa krzesła od niej... tylko że w rzędzie za rudowłosą. Dlaczego ich tak porozrzucali? Omal nie spadła z krzesła, kiedy obok niej, bujającej się na krześle i odwróconą tyłem do przodu sali, przeleciał kunai i wbił się w ławkę, tuż obok jej ręki.
     Momentalnie wróciła do prawidłowej postawy idealnego ucznia.
 - Nie bujaj się na krześle, bo jeszcze może ci się coś stać - powiedziała ubrana na biało kobieta o brązowych włosach i tego samego koloru oczach. Kosmyki miała upięte w ciasną kitkę, a sama wyglądała na niebezpieczną i bardzo poważną.
     Kushina przełknęła ślinę. Dlaczego te słowa zabrzmiały jak groźba?
 - Skoro już wszyscy jesteśmy, to możemy zaczynać - i nagle przed każdą z osób będących w klasie pojawiła się kartka papieru. Z jednej strony pusta, a z drugiej... - Nie odwracajcie kartek! - Kushina błyskawicznie cofnęła rękę i schowała dłonie pod biurkiem. Tak jest, sir! - Przed wami leży test. Składa się on z dziesięciu pytań. Aby zdać pierwszą próbę, musicie uzyskać odpowiednią ilość punktów. Za dobrą odpowiedź dostaniecie dwa, za błędną odejmiemy wam dwa. Proste, prawda? 50% to minimum. Jeśli komuś z was nie uda się osiągnąć tego wyniku, nie tylko wy oblejecie, ale również koledzy z zespołu. Jest jednak haczyk, o którym poinformuję was pięć minut przed końcem. - Donośny głos kunoichi rozbrzmiewał jeszcze chwilę echem po sali. Kushina zaś miała wrażenie, że zaraz spadnie z krzesła. T-Test pis-pisee-pisemny?! - A! Pamiętajcie. Ściąganie jest równoznaczne z wyrzuceniem z sali i oblaniem egzaminu nie tylko was, ale i reszty waszej drużyny! - To koniec. To dopiero początek, ale już widzę mój koniec. Najlepiej od razu mnie powieście... - Uwaga.... - wskazówki zegara przenoszą się na godzinę jedenastą.. jeszcze trzy.. dwa, jeden... - Zaczynamy!
     No to klaps.
     Po jakiejś chwili Kushina podniosła wzrok i starając się nie poruszać, rozejrzała po sali. Niektórzy wyglądali, jakby właśnie ktoś powiedział im, że już nigdy nie będzie świąt. Inni już dawno zabrali się do pracy. Cóż... jej nowi towarzysze również nie próżnowali.
     Jaki był główny problem Uzumaki? Otóż miała jakiś dziwny, niezrozumiały lęk przed sprawdzianami pisemnymi. Wszystko zawsze jej wypadało z głowy, nie potrafiła się do niczego odwołać, skorzystać z wiedzy, którą posiadała.
     I w tym momencie nie miała pojęcia co powinna zrobić.
     Strzelać?
     Nie znała odpowiedzi na te pytania. Były dziwnie skonstruowane, zawiłe. Całkiem niezrozumiałe.
     Zostawić pustą kartkę? Nie, to odpadało. Wyszłaby na zero, a musi mieć przynajmniej pięćdziesiąt procent.
     Ściągać..?
     Ale... nie dość, że cudem się tam dostali udając w całości drużynę złożoną z ninja Chmury, to w dodatku sama zgłosiła się, aby pomóc swoim towarzyszą. 
     Przecież było powiedziane, że za to wylatuje się z testu.
     Spędziła kilka minut na nic nie robieniu. Nawet więcej niż kilka. Był to całkiem ładny okres czasu. Minęło bowiem już pół godziny, a Uzumaki dalej nie miała niczego na kartce.
     Dobra. Zostało dwadzieścia pięć minut. Trzeba w końcu coś zrobić.
     Uwagę Kushiny przykuła mała mucha, latająca lekko nad osobą po jej lewej. Dlaczego? Może tak po prostu lubiła patrzeć na owady? Tylko dostrzegła w nim coś dziwnego. Czy ta mucha się... świeciła?
     Tak, zdecydowanie odbijało się od niej światło. To nie mógł być zwykły owad.
     I miała racje. Po przyjrzeniu się widziała delikatne sklejenia. Błysk metalu. Skrzypienie skrzydełek. Mechaniczna mucha jak znalazł. Czyli ktoś tu.. ściąga?
     No tak! Jeśli kogoś przyłapią na ściąganiu wyleci, ale jeśli uda jej się to zrobić bez większych przeszkód to zda ten test na sto punktów! W dodatku chyba miała farta. Chłopak po jej lewej miał już uzupełniony prawie cały test. Zostały mu dwa zdania. Muszka dobrze wybrała swoją ofiarę. Jego wzrok nie mówił wcale, że nie wie o czym pisać. Nie, był pewny siebie. Tylko teraz... jak tu się dostać do jego odpowiedzi i nie zostać przyłapaną?
     Piętnaście minut do końca.
     Może powinna użyć do tego swoich specjalnych umiejętności? Wytworzyć tak cienki łańcuch, by nie można go było dostrzec gołym okiem i połączyć swoje oczy z jego oczami? Potrafiłaby to zrobić. Już kiedyś próbowała tego zadania. Jest minus tego jutsu. Praktycznie bezpośredni kontakt z ofiarą, oraz zużywa sporą ilość chakry, przez co nie może długo trwać, bo zbyt mocno by się osłabiła. Nie może też od razu zacząć nagle wszystkiego uzupełniać, bo dziwnie by to wyglądało.
     Przez swoje rozważania nawet nie zauważyła, jak drastycznie spustoszałą klasa. Nie zostało już nawet połowy ninja. Na całe szczęście, jej drużyna trzymała się całkiem nieźle.
     Operację czas zacząć.
     Wszystko przebiegło z jej planem. Cieniutka linka połączyła jej ciało z ciałem shinobiego po lewej stronie, dzięki czemu mogła zobaczyć jego odpowiedzi. Powoli zaczęła wszystko uzupełniać.
     Nie ma co, udało jej się wykorzystać część swoich umiejętności.
      Pięć minut do końca.
     Wraz z odłożeniem ołówka przez Kushinę i spokojnym wydechu powietrza, rozbrzmiał w sali ponownie głos egzaminatorki. 
 - Czas na powiadomienie was o ostatniej zasadzie egzaminu.
     Grobowa cisza. Żaden ołówek nie rysował po kartce, wszyscy oddychali tak, by nie zrobić hałasu. I czyżby to strach wkradł się do podświadomości Kushiny, która zaczęła żałować, że pozwoliła sobie na ściąganie?
 - Nikt z was nie jest pewny swoich wyników, nieprawdaż? Musicie widzieć, że jeśli będą one niższe od pięćdziesięciu procent, oblejecie, a z wami wasza drużyna. W dodatku nie będziecie mogli już przystąpić do egzaminu na Chunnina. - W tym momencie rudowłosa poczuła, jak zjeżyły jej się włoski na karku. Cudownie, jeszcze lepiej niż wcześniej! - Czy jesteście pewni, że chcecie aby wasze prace zostały ocenione?
     Wstrzymany oddech. Dlaczego nie podnosi ręki? Nie ma przecież zielonego pojęcia co pisała. Żołądek jej się prawie przewrócił, kiedy chłopak od którego spisała odpowiedzi wstał i wyszedł z klasy, a wraz z nim dwójka innych shinobi. Cudnie, cudnie, cudownie!
     Nie liczyła ile osób wyszło, ale zostało niewielu. Trzydziestka. Dwadzieścia jeden osób.
 - Czy ktoś jeszcze chce wyjść?
     Porozumiewawcze spojrzenia z Kaito i Yukio. Jedynie mignięcie ich twarzy. Zostaje.
 - Gratuluje.
     Serce zakołysało jej się niebezpiecznie.
 - Wszyscy zdaliście do kolejnego etapu egzaminu!



*wychyla się zza drzwi pokoju*
 Ekhm.. tak więc.. cześć wszystkim. Dawno mnie tu nie było... i trochę się boję tu wpadać. Jak widzicie, jest nowy rozdział, a raczej rozdział 18a. Za jakiś czas będzie druga część. Mam nadzieję, że nikt mnie nie zabije... hej, nie będzie więcej notek jak umrę, nie? :) 
 Chciałabym przeprosić wszystkich moich czytelników, w szczególności tych, którzy bardzo się na mnie zawiedli. Gorsze, krótkie notki, rzadko się pojawiające... Moje błędy. Przepraszam za nie Was bardzo, bardzo mocno. 
Ettto... i dziękuję Wam bardzo za życzenia urodzinowe :) 
A teraz takie tam sprawy organizacyjne. 
Widzę, żę już ponad 31 tyś. wyświetleń zdobył ten blog. Jestem Wam bardzo za to wdzięczna, dziękuję z całego serca. Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu został i nie odejdzie tak szybko :c
I taka moja mała reklama... jeśli ktoś z Was lubi oglądać let's play'e na yt, czy może po prostu chce usłyszeć mój głos, to bardzo serdecznie zapraszam na mój kanał na yt:   http://www.youtube.com/channel/UCIuwu4jTe-7lPF2x1dkAXCQ     Na początku może się stresuję, ale potem jest lepiej :)
Ach, no i tak. Notki nie będą się pojawiać regularnie. Ja.. ja chyba muszę mieć trochę inną taktykę do pisania, aby się w to wkręcić. 
Jeszcze raz bardzo przepraszam i pozdrawiam wszystkich, którzy zostali ze mną.

~Madeleine Evans

sobota, 3 sierpnia 2013

Informacja spod innej klawiatury


 A witam, witam. Z tej strony niestety nie Madeleine, jednak całkiem obca osóbka, Claudy. Przyszło mi napisać tego posta z prośby autorki, gdyż w miejscu jakim przebywa wifi niestety nie ma. Otóż to. Nasza autoreczka wyjechała na wakacje w góry i stara się w miarę możliwości odpocząć od ostatnich niezbyt przyjemnych zdarzeń. Rozdział przyrzec wam mogę moi drodzy, że jest już w połowie. Jednakże ta połowa wydaje się być już jednym bardzo długim wpisem, więc pomyślmy jaka będzie dopiero całość. ^^ Wszyscy oczekują kolejnej wspaniałej notki, a tu znów informacja, przez którą zapewne wielu uśmiech z twarzy zniknął. Niestety nikt nie ma wpływu na to, kiedy będzie zacny rozdział. Nikt poza Madeleine, która zdesperowana szuka we wszystkim natchnienia, aby móc przerwać długie oczekiwania. Obiecała sobie, że napisze naprawdę dużo, by każdego usatysfakcjonować. W takim bądź razie przepraszam za opóźnienia w jej imieniu i postaram się dopilnować by niedługo coś się pojawiło.
 Pozdrawiam serdecznie. c:

Claudy

Jounini Konohy