poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 17. Wola Ognia

"Nie wys­tar­czy słyszeć.
Trze­ba słuchać, aby zro­zumieć dru­giego człowieka." 

 

Rozdział 17. Wola Ognia


     Zatrzymali się kilkadziesiąt kilometrów od Wioski ninja Chmury. Nie była to polana, lecz środek lasu. Jedyną atrakcję w tym miejscu stanowiła płynąca niedaleko rzeka. Miała ona spokojny nurt. Jakby wszystko robiła w swoim tempie, nie śpiesząc się. Nie należała do świata ludzi, który cały czas gnał na przód. Nie martwiła się tym, co się stanie jutro, czy znowu zaświeci słońce, czy będzie za co wyżyć. Czy kolejnego dnia również spokojnie zaśniesz, pozbawiony strapień i pełen marzeń, czy to się skończy, a nadzieje pryśnie, niczym mydlana bańka. Jutro zginiesz, a może będziesz żyć? W tym świecie, świecie shinobi, wszystko jest jedną niewiadomą, a każdego wieczora dziękuje się Bogu, że jeszcze się nie zginęło. 
     Teraz Kushina siedziała na gałęzi drzewa, obserwując z daleka, jak pozostali znoszą drewno, czy po prostu rozkładają swoje rzeczy. Mieli zostać tu na dłużej, aby zregenerować siły. Ona przeczuwała jednak, że tak naprawdę chcieli dać jej trochę chwili wytchnienia, ponieważ zdawała się być martwa. Cud stałby się, gdyby nie padła gdzieś po drodze. Była bledsza i o wiele słabsza. Oczy miała przymglone, jakby uciekło z nich całe życie. Powolne ruchy, lekko słaniała się na nogach. Ona jednak nic na to nie mówiła i była zła na Minato, który zaproponował postój. Przecież to, że aby utrzymać się na nogach musiała oprzeć się o gałąź, niczego nie zmieniało. W końcu "opierania się, to pierwszy etap stania" czyż nie? Po co od razu przerywać misję? No, tak właściwie powrót do domu po zakończonym "fiaskiem" zadaniu? Całkiem bezsensu nie?
     Tym bardziej, że Kushina wiedziała co się z nią działo. Od momentu, w którym spotkała się z Kyuubim dziwnie się czuła. Kiedy byli jeszcze w Wiosce, cały czas była zaniepokojona, a w pewnym momencie prawie straciła świadomość. Teraz wszystko było przygłuszone. Jakby ktoś zasłonił jej obraz cienką, lecz pokrytą delikatną warstwą kurzu, dźwiękoszczelną szybą. Odpowiedź była nadzwyczaj prosta. Zmarnowała swoje siły, starając się zatrzymać lisa na miejscu. Wzmacniając swoją ochronę osłabiała się. I w ten sposób teraz czuła się, jakby miała zaraz paść na ziemię i już nie wstać. Okropne wrażenie.
     W dodatku zżerała ją ciekawość. Cienki świstek papieru palił jej plecy przez gruby materiał sakwy i ubrania. Dokładnie go czuła, wiedziała gdzie jest i co może być na nim napisane. Rozejrzała się dookoła. Ogoniasty chyba poszedł spać, a w okolicy na tę chwilę nikogo nie było. Nie, zaraz. Został Inoichi, choć najwidoczniej zbierał się do wyjścia w las.
 - Kushina! - krzyknął w nieznane, szukając wzrokiem dziewczyny. Kiedy już zlokalizował Uzumaki, po prostu zaczął mówić. - Idziemy nad rzekę umyć się i zebrać trochę wody. Reszta już tam jest. Popilnujesz obozu?
     No, ja bym tego obozowiskiem nie nazywała. 
     W pobliżu znajdowała się tylko garstka zebranych gałązek, parę już ułożonych i czekających, aż je w końcu ktoś rozpali. Od drzewami leżały plecaki i śpiwory. No i to było wszystko. Kiwnęła jednak głową, a zaraz po tym shinobi zniknął jej z oczu.
     Tak więc nie było tu już nikogo na tę chwilę. Za ile wrócą? Dziesięć minut? Dwie? Kto wie. Jednak była to wystarczająca ilość czasu, aby zerknąć na krótki dokument, skrywający fakty, informacje, do czego im przydałoby się kilkoro ludzi.
     Wyprostowała się. Teraz nie czuła tylko świstka za sobą, lecz również każdą, najdrobniejszą nierówność na drzewie. Skóra stała się tak delikatna, czy zaczynała wariować? Spojrzała na swoje ręce. Były niemal przeźroczyste. A jednak nie potrafiła stwierdzić, co tak naprawdę jej dolega. Nie były to rany fizyczne, czy też spowodowane wyczerpaniem. Może i zużyła sporo siły, ale znała swoje granice. Jeszcze nie dotarła do limitu. Na początku zachowanie było jeszcze dopuszczalne, ale teraz to się pogarsza. A może ma zwidy? Pokręciła głową, przez co przez jej kark przeszedł ostry ból. Złapała się za szyję, tuż pod potylicą i skuliła się bardziej. W oczach stanęły jej łzy. Co to ma być, do diabła? 
     Jeszcze nigdy nie spotkało ją coś takiego. Nawet, kiedy zużyła prawie całą chakrę.
     Nie zważając na to długo, zagryzła wargi i drżącą dłonią sięgnęła po kartkę. Chciała choć tego się dowiedzieć. Bo w końcu tu chodziło o jej życie, tak? W takim razie powinna się tego najpierw dowiedzieć, a później pójść spać. Może już kiedyś o tym myślała, ale naprawdę. Kiedyś jej ciekawość ją zabije.
     Wyjęła kartkę i rozwinęła ją.
     Rozkazy, formalności, etc. Nuda, nuda, gdzie jest to, czego szukała?

     ...kilka demonów można umieścić w jednym człowieku, dzięki czemu stanie się on silniejszy, niż ktokolwiek inny. 

     Klan Uzumakich należał do bardzo żywotnych... ...jedna z ocalałych zamieszkuje teraz Konohagakure i... 

     ...dlatego jeśli jinchuuriki Dziewięcioogoniastego zostanie użyta jako naczynie...

     Prawdopodobieństwo powodzenia jest jak jeden do miliona. Efektem ubocznym śmierć.
  
     ...to tylko potwór, najwyżej eksperyment się nie uda, a my zyskamy Kyuubiego.


     ..."Jinchuuriki Dziewięcioogoniastego"...

     ..."Efektem ubocznym śmierć"...

     ..."To tylko potwór"...

     Palce zacisnęły się na pozbawionym duszy papierze, a Kushina nie wiedziała już, gdzie jest niebo, a gdzie ziemia i kto tak naprawdę jest demonem.

~*~***~*~

     Leżała powoli przytomniejąc w kręgu run. Pieczęci, jednak niezbyt wiedziała jakiej, ponieważ widziała tylko swoje najbliższe otoczenie. Reszta świata była zamglona, całkowicie niewidoczna. Najdrobniejszy fragment ciała, każdy centymetr, nie. Każdy milimetr skóry, bolał ją niemiłosiernie. Głowa pękała, tak że samo mruganie bolało, a ona nieumyślnie chciała przetrzeć oczy dłonią. Zapłaciła za to ostrym kłuciem w czaszkę i bólem, jakby ktoś przeciął jej ramię. Krzyknęła, nie mogąc się powstrzymać, a z jej oczy poleciało kilka krystalicznych łez. Zaraz przed jej oczami pojawiła się jakaś postać. Blond włosy i jasne, mieniące się troską, błękitne oczy.
     Poruszyła ustami, układając je w jedno słowo, ale z jej gardła nie wydobył się najmniejszy dźwięk. Chwilę potem wszystko stało się białe, a ona ponownie straciła przytomność.

~*~***~*~

     Otworzyła oczy. Z początku poraziło ją jasne światło, a widok był zamazany, ale nie czuła już tego wszechogarniającego bólu. Mogła normalnie oddychać, normalnie myśleć, normalnie czuć i się poruszać. Chyba na czymś jechała, ponieważ obraz przesuwał się raz po raz.
     Po chwili już wiedziała nawet na czym.
     Kiedy odwróciła głowę, a przez chęć wzięcia oddechu do jej ust i nosa dostały się jasne, niespięte włosy, o mały włos nie spadła z, jak się okazało, pleców.
 - M-Minato?!
     Wywołany spojrzał na nią i zatrzymał się. Spojrzał na towarzyszy i polecił im:
 - Idźcie przodem, dogonimy was.
     Więcej się nie odezwał, tylko zeskoczył z drzew i przebiegł kilka metrów po zielonej trawie, aż nie znalazł czegoś, na czym można było usiąść. Tym czymś okazał się odsłonięty pagórek. Zaniósł on tam dziewczynę i delikatnie postawił na ziemi. Uzumaki ledwo co dotknęła gleby, prawie upadła. Dalej była osłabiona, a z niewyjaśnionych przyczyn nie regenerowała się zbyt szybko. Minato zaraz ją podtrzymał i pomógł usiąść. Był dziwnie milczący, a jego gesty jeszcze bardziej ostrożne. Jakby bał się, że jest lalką z porcelany, która może się zaraz stłuc, po czym zostaną z niej tylko wspomnienia.
     On usiadł obok niej. Trwali kilka długich chwil w ciszy, bojąc się zabrać choćby jeden oddech, nie chcąc zacząć rozmowy. Kushina bała się.
     Przeczuwała, co mogło się stać. Ale przecież nie można było spędzać wieczności w tym dziwnym stanie, gdzie żadne z nich nie może wydobyć z siebie głosu. Kiedy jednak się odezwała, sama się zdziwiła. Cichy, niepewny głosik wydobył się z jej ust. Całkiem niepodobny do tego, jaki wszyscy znali, włącznie z nią.
 - Ty... wiesz?
     Odpowiedziała jej cisza. Minato z ociąganiem spojrzał na nią, lecz w jego oczach nie było nienawiści. Może tylko gdzieś schowany żal.
 - Taa.
 - Wiesz o tym...? - nie dokończyła, jednak ręka automatycznie przesunęła się na jej brzuch, a on tylko skinął głową.
 - Taa.
 - Jak się dowiedziałeś?
     Blondyn wyjął z kieszeni świstek papieru.
 - To mi pomogło, choć tak naprawdę... zaczęłaś przypominać ogoniastego. Nie wiem jak to wytłumaczyć, po prostu zaczęłaś szaleć i się w niego zmieniałaś. Użyłem pieczęci, która cię unieruchomiła, po czym czekaliśmy, aż dojdziesz do siebie.
     Czyli... zmieniłam się w to coś? Spuściła głowę. Zapewne o mało co ich nie pozabijałam... 
 - Jest ci żal, że ci nie powiedziałam?
 - Taa.
 - Nienawidzisz mnie?
     Ostatnie pytanie z trudem przeszło jej przez gardło. Nie chciała o to pytać, ale musiała wiedzieć. Znać odpowiedź. W końcu tylko on jej może udzielić, nie jest oczy, nie twarz, nie gesty. W tym świecie liczy się również mowa, myśli, zaś do tych dwóch nie było tak łatwego dostępu. Zamknęła oczy i nieświadomie zacisnęła dłonie, kiedy zobaczyła, że otwiera usta.
     Poczuła na swojej głowie ciepłe dłonie.
 - Za co?
     W tym momencie powieki granatowookiej rozwarły się, a wzrok zwrócił ku smutno uśmiechającemu się chłopcu.
 - Jak mógłbym znienawidzić kogoś za to, czemu nie jest winien?
 - Ale... wszyscy...
     Minato pokręcił głową.
 - To strach. Ludzie boją się osób, takich jak ty, co po pewnym czasie przeradza się w nienawiść. Bo człowiek musi znaleźć kogoś, kogo będzie mógł w życiu obwiniać, kogo będzie nienawidził. Dzięki komu będzie czuł się lepiej, dręcząc go, choć sam może o tym nie wiedzieć.
     Kushina miała ochotę się rozpłakać. Cały ten świat bawił się nią. Od samego początku jej życie było ustalone i skazane. Jest tak, jak mówił Minato. Ludzie muszą znaleźć sobie kogoś, na kim będą mogli zawiesić łatkę "nieszczęście", aby je od siebie oddalić.
 - Boisz się mnie? - spojrzeli sobie w oczy.
 - Nie.
     W rudowłosej zaczęły wzbierać emocje. Były na tyle silne, że nie potrafiła ich zatrzymać i popłynęły razem ze łzami.
 - T-to takie niesprawiedliwe! - chlipała, rzucając się na Minato. Ten przygarnął ją do siebie i uspokajająco gładził po włosach. Mocno ją tulił, nie dając nawet szans na ucieczkę. Ale ona nie chciała się teraz oddalać. - Ja też jestem człowiekiem, mam swoje uczucia, plany, myśli! Nie jestem potworem! Ludzie patrzą się na mnie, jakbym była śmieciem, niechcianym odludkiem, który nie wiadomo co robi w takim miejscu, jak ziemia! Karzą mnie za coś, na co nie miałam wpływu! Przecież ja nie chciałam zostać jinchuuriki, ale od dnia moich narodzin było jasne, że nim będę. Wszystko zostało zaplanowane, a ja nie miałam na to najmniejszego wpływu. Oni i tak tego nie potrafią zrozumieć. Czasami myślę, że nienawidzę ludzi. Albo naprawdę jestem potworem.
     Namikaze przerwał gładzenie jej po włosach, tylko mocno ją złapał i przytulił do siebie, przez co prawie straciła oddech.
 - Przestań - usłyszała tuż obok ucha. - Nie nienawidzisz ludzi, w końcu pragniesz ich chronić, czyż nie? - zapytał spokojnym, troskliwym głosem, a jego oddech delikatnie muskał jej skórę. Serce Kushiny przyśpieszyło, trzepotało niczym motyl, zrywający się do lotu. - Nie jesteś też potworem. Nawet tak o sobie nie myśl. I pamiętaj, ludzie tak naprawdę nie są źli. Oni potrzebują kogoś, kto ich zrozumie, a wtedy przestają postrzegać w drugim człowieku wroga. Nie wszyscy, których spotkałaś, byli źle do ciebie nastawieni, prawda? W naszej Wiosce jest dużo ludzi, którzy nie zważają na sprawy, które ich nie dotyczą. Po co kwiaciarce fakt, że ktoś nie umie grać na flecie? A piekarza nic nie obchodzi to, czy skończyłaś medycynę, czy nie. Jest co prawda wiele osób zwracających uwagę na fakt bycia jinchuuriki, ale wiem, że jesteś silna i to przetrwasz. Musisz pamiętać, w każdym z nas płynie Wolna Ognia, która nigdy nie gaśnie. Dzięki niej jesteśmy jedną rodziną. Nigdy nie wydamy jednego z nas wrogowi, nawet jeśli będzie to złodziej, kryminalista, czy zbieg. Jedni mogą potępiać innych, lecz kiedy przyjdzie co do czego, za swoimi staje się murem nie do przebicia. Proszę, nie płacz już. Nie chcę widzieć twoich łez.
     Kushina zacisnęła dłonie na materiale ubioru Minato. Nadal była do niego przytulona i choć on rozluźnił uścisk, została w tym miejscu.
 - Minato..?
 - Hmm.?
 - Dziękuję.



No, jak wrażenia? Mi się wydaje, że spaliłam ostatnią wypowiedź Minato... ale dobra, co tam. Nie wyrobiłam się na niedzielę, więc dodaję w poniedziałek xD Spóźniłam tę tą godzinę.. gomene. 

      Udzielę takiej zbiorowej odpowiedzi na komentarze do anonima. Rany, dziewczyny, naprawdę Wam dziękuję ^w^ Jesteście kochane tym zachowaniem, po prostu to takie miłe z Waszej strony. No nie wiem co powiedzieć. Wyczerpałam się na dzisiaj chyba :) Ale naprawdę Wam dziękuję!

Minnou - Blisko byłaś xD Jak na tę chwilę dedykacja jest do dosłownie pierwszych czytelników, jeszcze ze starego bloga, jednak nie zapominam i o moich, że tak to ujmę: stałych czytelnikach, na których też przyjdzie czas ^^  Taa... w obrazku to ucho jest fenomenalne, ale nie tak łatwo się poprawia na kartce ;p 

Kataki - Gdzie tam komentarze w niepamięć, cieszę się, że zwróciłaś mi wtedy uwagę, bo kopa w tyłek czasami dostać muszę xD Uch, matma... ja do tego przedmiotu potrzebuję dobrego nauczyciela, jak go ni ma to i ocen dobrych ni ma. Prace domowe to zuo, ale że jakoś mi z matematyczno przyrodniczych idzie, to nie jest dla mnie tak źle ^^ Hej, nie ma czego zazdrościć, potrafię zanudzić na śmierć, nie ma co mnie znać w rzeczywistości ;]

Hana- chan - Chyba anonim stwierdził, że nie będzie odpowiadał na komentarze ^^ Zarywasz nockę, no T.T Ja wiem, że sama tak czasem robię, ale nie lepiej poczekać do rana? Wtedy się też wyśpisz, a ja nie będę miała poczucia winy, że nie dałam komuś spać xD Kushina musi się czegoś bać, niezniszczalna nie jest, ale boję się, że zbyt bardzo zmieniam jej charakter... >.<

Anayanna S - Chyba to najlepszy sposób na pisanie ^^ Hm.. w sumie, to zdanie jest za długie xD Ale nie mam dzisiaj głowy już aby je zmieniać... ech, będę musiała prześledzić wcześniejsze notki w poszukiwaniu błędów T.T Chciałam gdzieś upchnąć Pszczołę, to go upchnęłam, chyba tak źle nie wyszło ^^

mysza715 - Kłótnia pomiędzy Minato i Kushiną... hm... nie wiem, czy miałam to w planach, a przynajmniej coś poważniejszego, ale może coś się wymyśli *szatański śmiech* Czy ja wiem, czy szczęście? Ale notka jest ^^

Soli - chanTeż się tego boję, że zacznę znowu pisać jednostronicowe notki O.o Jezu, odpukać :o Muszę wrócić do pisania dłuższych xD Haha, Kushinka, Kushinka.. oj nieładnie :D Nie no, kiedyś będzie z kimś współpracować.. chyba ^^ Żądasz romansu? Kiedyś go dostaniesz *mroczny uśmieszek* Kiedyś... Ano, hejterzy teraz są wszędzie. Hah, Minnou, to się ciesz, że nie masz xD A, nawiasem mówiąc, przeniesienie się na blogspota - dobre posunięcie ;p

Dynka - Ufff, cieszę się, że nie jest aż tak źle z długością notek, by zaraz we mnie kamieniami za to rzucać ;) Dziękuję jeszcze za miłe słowa :D 

Dzisiaj nie ma rysunku, bo jeszcze nie zgrałam programów graficznych i ogółem nie zainstalowałam tableta na komputer, a zdjęć szkiców również nie mam pod ręką, więc...
Jeszcze podziękuję Wam bardzo za ponad 20 000 wjeść
i pozdrawiam!
~Madeleine Evans

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 16. Jedna Kartka




"Nie kłam­stwa, lecz praw­da za­bija nadzieję."
~Jerzy Andrzejewski

Rozdział 16. Jedna Kartka

~*~ 
Rozdział dedykowany dla moich pierwszych czytelników i czytelniczek, 
którzy do tej pory mnie nie opuścili i
dzięki którym rozwijam dalej to opowiadanie.
~*~

     Wszędzie skały, drzewa, skały. Skały, skały, jakaś roślinka, kwiatek, o! Znowu skały. Jednak górzystość tego terenu podobała się Kushinie. Była to miła odmiana rzeczy, po oglądaniu wiecznych równin, jakie stanowiła zdecydowana większość innych narodów. Co prawda - każde z państw wyróżniało się czymś, wszędzie można było dostrzec różnicę terenów. Ale tak niesamowitych kształtów gór nie było w wielu miejscach na ziemi.
     Przestań - skarciła samą siebie. To nie czas i miejsce na takie myśli.
     Tuż przed nią rozciągał się szereg domów. Jakiś czas temu słońce zaszło, tworząc idealną pogodę do skradania się. Szarą, nieprzyjemną przyrodę. Za chwilę zapadnie noc, która jest tylko trochę mniej użyteczna w takich sytuacjach. Łatwiej w końcu dostrzec coś w całkowitych ciemnościach, kiedy człowiek ma szansę się do nich przyzwyczaić i jest bardziej wyczulony, niż w szarej otchłani, pozbawionej konkretnych kształtów, jaką był dzisiejszy wieczór. Całkiem, jakby natura chciała pomóc ninja z Konohy, zapewniła im dodatkową osłonę w postaci mgły. Wszystko szło po ich myśli.
     Rozdzielili się przed wejściem pomiędzy mury wioski. Nie była ona tak hałaśliwa, jak Konohagakure, nawet na głównych ulicach. Żyło w niej też o wiele więcej shinobi i zdecydowaną większość z nich stanowili mężczyźni. Całkiem podobnie, jak w ojczyźnie Uzumaki. Widziany z daleka ludzie zdawali się być bardzo ostrożni. Jakby się czegoś obawiali. Ale chyba nie mogli wiedzieć o grupie z Kraju Ognia, szukającej informacji, czyż nie? Powód mógł też być inny. Kushina, znająca strach przed walką, ból straty, bitew, mogła zauważyć coś znajomego, podobnego sobie, w zwykłych mieszkańcach tego miejsca. W czasie, kiedy większość ninja chodziła z dumnie wypiętą piersią, pewna siebie, wygranej, oni kuliki się w kątach ze strachu przed wojną, przed utratą życia. Mimo, że byli jednym z Wielkich Narodów. Co się dziwić? W każdym człowieku, gdzieś głęboko, zakodowany, skryty w mrokach duszy, jest strach przed końcem. Lęk, że może nie starczyć już czasu, że możemy umrzeć.
     Strach przed rzezią.
     Znowu to robisz, masz misję, dattebane!
     Dobra, koniec. Teraz już musi dalej podążać naprzód.
     Inoichi już wcześniej zabrał się do pracy, wraz z Aburame. Pierwszy z nich przejął pierwszego ze strażników, którego znalazł i który miał karty dostępu do archiwum. Drugi wypuścił swoje robale, aby przeszukały teren. A niedawno dotarły informację od Shibi'ego, że Yamanaka znalazł właściwe pomieszczenie i właśnie tam czeka, aż do niego dołączy pozostała dwójka ninja, ponieważ Aburame zostaje w chwilowej kryjówce.
     Minato wybrał inną trasę. Oboje są prowadzeni przez owady, choć Kushinie niezbyt to odpowiadało. Małe, latające, wnerwiające istotki...
     Co najgorsze, cały czas czuła się jak na celowniku. Nie dość, że to właśnie tu chcieli ją ściągnąć, to jeszcze Kyuubi dodał swoje dwa grosze, wpędzając ją w niepokojący nastrój. Niemal podskoczyła, kiedy żołądek się jej ścisnął. Ukryła się głębiej w zakamarku, gdzie na obecny moment się znajdowała. Uczucie wykręcanych wnętrzności zdecydowanie nie należało do przyjemnych.
     Uspokajała oddech, łapczywie łapiąc hausty powietrza, jakby brakowało jej tlenu. Obraz zaćmiewał się białą mgiełką, ale skupiła się ze wszystkich sił, by tylko nie stracić przytomności. Do jej uszu dochodziły tylko przygłuszone dźwięki. Albo jej umysł poszedł zaszaleć i trochę powariować, albo ktoś w pobliżu próbował rapować. Zawiesiła się w tym stanie. Trwało to chwilę, lecz ona miała wrażenie, że minęło całkiem sporo czasu. Trochę chwiejnie, wyjrzała ze swojej prowizorycznej kryjówki. Dlaczego tak reaguje jej organizm? Na co?
     Niczego nie zobaczyła. Nikogo w pobliżu. Ogoniasty najwyraźniej stwierdził, że będzie dobrze się bawił, gnębiąc rudowłosą. Co to w ogóle miało być? Atak na Kushinę? Próba oddalenia jej od czegoś? Tylko demon znał swoje powody udzielania się do jej życia.
     Dobra. Koniec tego dobrego.
     I poruszając się niczym cień, ruszyła do największej budowli w Wiosce.

~*~***~*~

 - Masz coś? - zapytał cichy głos za nią.
     O mało zawału nie dostała. Tym razem podskoczyła i o mały włos nie krzyknęła, ale mężczyzna za jej plecami, zasłonił jej usta dłonią. Efekt był taki, że najzwyczajniej w świecie go ugryzła.
 - Ała! Za co do było? - szeptał dalej.
 - Za chęć zabicia mojej osoby - odparła bez cienia zawahania, również szeptem. - Tak bardzo chcesz mojej śmierci, że doprowadzasz mnie do stanu przedzawałowego?
 - Przedzawałowego? - zapytał z politowaniem.
 - Coś się nie podoba? Wracając do pytania - nie.
     Odpowiedzią na to pytanie była przeciągła cisza. Po chwili Kushina już słyszała kroki Minato, odchodzące w kierunku przeciwległej ściany. Cóż, to jego wina, że go ugryzła. W końcu nie powinno skradać się do Uzumaki, każdy to chyba wie. Tym bardziej od tyłu.
     Po przedostaniu się przez liczne korytarze, drzwi i otwory wentylacyjne, ostatecznie udało im się dostać do archiwum, w którym znajdował się Inoichi, a raczej strażnik przez niego przejęty. Shinobi, którego włosy były związane w kitkę, przeszukiwał umysł ninji i jednocześnie pilnował tego, aby ów chłopak niczego nie pamiętał.
     Kushina wróciła myślami do swojego zadania. Przeglądała właśnie stos kartek i papierów. To już ostatnia kupka. Jeśli jej się nie powiedzie, to zapewne Namikaze coś znajdzie. A tego wolała uniknąć. Niech to będzie tutaj, nie znajduje się właśnie w tym miejscu, albo niech tego wcale nie będzie. 
     Ręce jej się zaczynały trząść, kiedy spoglądała na ostatnią kartkę. Dłonie miała lekko spocone, a opuszki palców miejscami pozacinane od papieru. Ostatni dokument. To musiał być on.
     Podniosła go. Przeczytała kilka pierwszych zdań. I niemal mogła zobaczyć, jak jej się oczy zeszkliły. Nie przejmowała się teraz tym, z jakiego powodu. Dlaczego jej reakcje są takie, a nie inne. Usta zadrżały lekko, kiedy otworzyła je, by wypowiedzieć kilka słów, wiążących się razem w jedno zdanie.
 - Tu niczego nie ma.
      Minato obrócił się w jej stronę, marszcząc przy tym brwi.
 - U mnie również nic.
     Uzumaki odetchnęła głęboko.
 - Te, Yamanaka, masz coś?
     Dopiero po pewnej chwili użytkownik sztuki przeniesienia umysłu ocknął się i spojrzał przytomnym wzrokiem na pozostałą dwójkę.
 - Nic.
 - To się zmywamy - stwierdziła ciemnooka bez dłuższych wstępów.
     Uczeń największego zboczeńca wszechczasów podszedł do kompana.
 - Ogłuszyć go, jak opuścisz jego ciało? - rozmówca pokiwał głową na znak, że i owszem.
     Kilka sekund po tym geście, dostał zaokrągloną końcówką kunaia w głowę, przez co zachwiał się i niemal stracił równowagę, ale w ostatniej chwili udało mu się nie upaść. Inoichi z wyrzutem zerknął na jedyną dziewczynę w tym pomieszczeniu.
 - O, przepraszam. Trochę za wcześnie - odezwała się uśmiechając szeroko. Nie znaleźli żadnych informacji, trzeba to uczcić! 
     Ten tylko westchnął na tę odpowiedź i zdjął technikę z ciała shinobi z Chmury. Tym razem to Minato postanowił pozbawić przytomności chłopaka.
     Bez zbędnych słów, porozumiewawczo spoglądając na siebie, współlokatorzy opuścili archiwum.
     Tylko Kushina niezauważalnie włożyła skrawek pergaminu do sakwy przy biodrach.
     Dobrze, że oni niczego nie znaleźli. 


Yhm, dzisiaj też krótko, przepraszam za to, ale po prostu umieram .-. wykańczają mnie kłótnie z siostrą, na temat, że potrzebuję komputera. Ale jest szansa, że będę miała lapka :D Jestem taka szczęśliwa ^^

Chciałam skomentować wszystkie Wasze komentarze, trochę pokonwersować z Wami, ale nie chcę już przedłużać dodawania rozdziału, który, nota bene, miał być już wczoraj. Za to również przepraszam, ale głowa mnie rozbolała o jakiejś 22 i mimo, że próbowałam, to nie udało mi się go skończyć. Jeszcze musiałam artykuł na polski napisać >.< Tak więc, nie odpiszę na Wasze komentarze dzisiaj, co już będzie kolejnym razem, kiedy tak robię. Chciałabym jednak wtrącić się do rozmowy, która się wywiązała, pomiędzy, w sumie, trzema czytelniczkami. 
  Kataki i Aleksandra - kochane jesteście, naprawdę :) Bardzo Wam dziękuję za Waszą postawę. (Tobie też, Claudy, chociaż się nie udzieliłaś tutaj, ale znam Twoją reakcję). Ale teraz chciałabym sama odpisać na komentarz Anonimowego Ktosia.

Anonimowy Ktosiu - bo raczyłaś się nie podpisać. Osobiście stwierdzam, że zawsze przy moich komentarzach widnieje mój nick. Nie lubię pozostawać anonimowa, jest to dla mnie oznaką strachu przed wyrażaniem własnego zdania pod własnym hm.. niech będzie, że nazwiskiem. Strachu, albo po prostu braku szacunku do autora, jakiego to nie ma również i w Twoim komentarzu. Pierwsze, co chciałam na niego odpisać, to "Żałosny komentarz..", bo czy on taki właśnie nie jest? Zdecydowanie postanowiłaś mnie obrazić, w dodatku anonimowo. Boisz się mnie? Czy starasz się być jeszcze bardziej chamska? Bo cóż... napisałaś dwa słowa w swojej pierwszej opinii. Nawet nie starałaś się powiedzieć, co takiego jest nie tak, co należy poprawić. Wykazałaś się zwyczajnym chamstwem i głupotą, jak na swój wiek, bo przecież jesteś ode mnie starsza, czyż nie? To jest po prostu śmieszne. Jeśli jesteś jedną z pierwszy osób, które czytały moje opowiadanie, to może powiesz mi, które komentarze należą do Ciebie? Będę mogła wtedy zdefiniować, czy rzeczywiście warto się martwić, że któraś z czytelniczek mnie opuściła. Mimo tego, nic nie upoważnia Cię do obrażania mnie, czy innych, komentujących ten FanFiction osób. Mówisz, że wiesz przez co przechodzę? Śmiechu warte stwierdzenie. Naprawdę. Uwierz, że to nie nauka mnie wykańcza, lecz treningi. Po prostu zasypiam na lekcjach, nie słucham nauczycieli, a jedyne co robię, to walczę o przytomność. Jesteś też w takiej sytuacji? To w takim razie podaj mi sposób, aby wtedy jeszcze mieć czas na odpoczynek i pisanie notek. I nie wmawiaj mi, że w weekendy mam czas, by pisać. To nie jest takie łatwe, a robię to wtenczas, kiedy mam wenę, inaczej są rozdziały takie, jakie były niedawno. Narzekasz, że przez miesiąc mnie nie było? Ach, jak żałuję, że poświęciłam się szkolnym obowiązkom, zamiast pisać słabe notki specjalnie dla Twojej osoby! Toż to niewybaczalne z mojej strony. Heh, racja. Rysuję, piszę oceny, bawię się grafikami, rozmawiam z ludźmi. Nie wolno mi? Muszę 24/7 czasu spędzać na pisaniu, kiedy nie mam pomysłów, weny, ochoty, czy czegoś innego? Gratuluje podejścia, które ponownie jest sprzeczne z Twoimi poprzednimi słowami. Niestety, uprzejmie informuję, że nie masz takiej władzy, bym poświęciła wszystko dla tego jednego opowiadania i nie robiła niczego dla własnej przyjemności. Może jeszcze zwrócisz uwagę na to, że oglądam również inne anime i czytam różne mangi w trakcie tygodnia, zamiast przeznaczać tego czasu na pisanie? Oczywiście, że zwrócisz. Przecież powinnam cały czas pracować nad pustą kartką papieru, do momentu, aż mi się mózg usmaży. W żadnym przypadku nie uważam, że podchodzę arogancko do czytelniczek. Nie wymyślam też wymówek, dlaczego rozdział nie został dodany. Zawsze podaję prawdziwy powód. Ach, upośledzone postacie na rysunkach? Jak miło. 
Ps: nie okłamuję czytelników. W informacjach pisze, że rozdziałów można spodziewać się w niedziele, a nie w inne dni tygodnia. Czytasz chyba niezbyt dokładnie. W dodatku, co już zauważyła Aleksandra, niektóre fakty w rozdziałach są zgodne z mangą. Wszystko jest przemyślane, zaczynając od prologu, przechodząc przez malowidło na suficie w pokoju Kushiny, dochodząc do jej relacji z Kyuubim. 
Tak więc, pozdrawiam, jakże miło się nie podpisująca, anonimowa osobo. Nie musisz czytać tego bloga. Nie podoba Ci się, nie chcesz, to tego nie rób. I naucz się pisać krytykę, bo to, co Ty napisałaś, nią zdecydowanie nie jest.        



(Poniższy rysunek jest niestety zeskanowany, jak widać, przez co lekko ucierpiał. Jest gdzieś z lutego tamtego roku, jeśli dobrze kojarzę daty ^^ Oczy trochę za duże, a ucho jakieś dziwne, ale co tam :) Jeszcze z moim starszym nieco nick'iem)
~Madeleine Evans



środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 15. Wizyta

"Ludzie nie urodzili się po to, aby się nienawidzić.
Każdy z nas potrzebuje odrobiny miłości."


Rozdział 15. Wizyta


 - Nie wiem, czy jest dalej sens ciągnąć tę rozmowę, Minato. Nawet cię nie słucha - zauważył słusznie jasnowłosy chłopak, odijając się od pnia drzewa.
     Kushina wychwyciła słowa "nie słucha", tak więc od razu, zezłoszczona, zwróciła się w stronę biegnących, choć lepiej byłoby powiedzieć: skaczących po drzewach za nią, shinobi.
 - Skąd niby wiesz, że nie słucham?
 - A robiłaś to?
 - Oczywiście! - prychnęła i mocniej odepchnęła się od gałęzi.
     Tak naprawdę, dowiedziała się tylko, że cała akcja będzie cicha, konspiracyjna.Musieli pracować tak, by nikt ich nie zauważył. Na koniec zmiana wspomnień w wykonaniu Inoichiego i cieczka pod osłoną cienia. Bułka z masłem. Zaś w międzyczasie.. ano. Nie miała pojęcia, co będzie się działo "w środku".
 - Najważniejsze części powtórzę jeszcze tuż przed wyjściem do środka. Potem jesteśmy zdani tylko na siebie.
     Te słowa... niby nie robią wielkiego wrażenie. Ale w ustach akurat tego ninji, wypowiedziane takim tonem... jakby ogłaszał właśnie, że święta zostały odwołane, sprawiły, że przez Uzumaki przebiegł nieprzyjemny dreszcz.
     Pędzili przecież właśnie prosto, ku rozwartej paszczy wygłodniałego lwa. I mimo, że była wytrenowaną kunoichi, że nieraz miała przed sobą trudne zadana, bała się. Od tej misji zależało wiele, a sprawa powodzenia, czy niepowodzenia, odzwierciedlała się w jej przypadku całkiem inaczej. Przez myśl jej przeszło, że wolałaby niczego nie znaleźć, żadnych informacji, po co im kolejny jinchuuriki, skoro mają już, bodajże, dwóch. Więcej siły militarnej? Cóż, jeśli tak, to zawiedliby się, ponieważ Kushina nie żyła w najlepszych stosunkach z lisem o dziewięciu ogonach. Ich relacja należały do wrogich, można by rzec. Na szczęście, Kyuubi z rzadka się ujawniał.
      Tak, przez chwilę myślała nad tym, czy by nie lepiej było zapomnieć o tej misji, niczego nie znaleźć. Ale ona naprawdę chciała wiedzieć, co planuje Chmura. Kiedyś jej ciekawość ją zabije.
     Jaskrawe światło uderzyło ją w oczy, zawiadamiając, o zbliżającym się wyjściu z lasu. Lekko zwolniła, a gdy tylko wydostała się przez naturalną bramę stworzoną z drzew, skryła się za najbliższym krzewem. Reszta jej drużyny zrobiła podobnie.
     Znajdowali się teraz nad urwiskiem, z którego widać było Wioskę Chmury. Zimny wiatr rozwiewał jej czerwone włosy. Miała tylko nadzieję, że nie widać ich z odległości kilku kilometrów.
     Szybko odnalazła wzrokiem Minato, który wskazał miejsce zbiórki. Znajdowało się ono przy wysokiej, podłużnej skale, która była jakby początkiem wysokiej góry, piętrzącej się obok ninja z Konohagakure. Poderwała się z miejsca i w następnej chwili już znajdowała się w wyznaczonym punkcie.
     Podczas lądowania na ziemi, poczuła dziwny skurcz w brzuchu. Nie mogła przez niego złapać w porę oddechu, ani odpowiednio skończyć skoku, tak więc źle stanęła i zachwiała się, czując, jak jej ciało pochyla się ku bokowi. Świat stał się jaśniejszy i zamazany, co nie ułatwiało jej odzyskania równowagi. Poczuła jeszcze, że ktoś ją złapał, a potem wszystkie dźwięki zamilkły, a ona widziała już tylko biel.
     Niepewnie otworzyła oczy, mając nadzieję, że to było tylko chwilowe. Nie znajdowała się już na wzgórzu. Bardziej przypominało to więzienie. Płytka, zabarwiona na czerwono od koloru podłoża i ścian, woda, zalewała pomieszczenie. Skapywała ona z przemoczonego sufitu raz po raz. Echo, jakie roznosiło się po dużym pomieszczeniu, było zaskakująco głośne. Przed Kushiną widniały żelazne pręty, niby krata, uniemożliwiające wydostanie się komuś, czy też czemuś, z wnętrza lochu.
     To nie tak, że była w tym miejscu pierwszy raz. Ale też nie powinna się tu znaleźć. Pieczęć, którą miała nałożoną, powinna blokować wszelkie oznaki obecności z tego miejsca. Z klatki potwora, demona, którego naczynie stanowiła. Pierwszy raz znalazła się tutaj dawno temu, kiedy miała jakieś trzynaście lat. Od tamtej pory, już nigdy nie przeniosła się do tego miejsca. Wiązało się to bowiem z utratą świadomości z prawdziwym świecie, oraz niebezpieczeństwem, wynikającym z obecności lisa, który mógł tylko w tym momencie oddziaływać na jej organizm.
     Właśnie znalazła się w swojej podświadomości, w miejscu, w którym mieszka Kyuubi. Zatem ból brzucha był z nim jakoś związany. Tylko dlaczego akurat teraz zaczął dawać o sobie znak?
     Czekała cierpliwie kilka chwil, czując, jak wzbiera w niej złość. Znowu będzie musiała patrzeć w ślepia, które sprawiły, że jest ona tym, kim jest. Zdecydowanie wolałaby być teraz w innym miejscu.
     Do jej uszy doszło jej imię, niby warknięcie, wypowiedziane z paszczy demona. Zwróciła swój wzrok w stronę, z której usłyszała dźwięk.
 - Czego się wściekasz?
     Lis jak zawsze wyglądał na zirytowanego i pełnego nienawiści oraz wyższości. Ta istota gardziła wszystkim i wszystkimi.
 - Gdzieś tu jest inny jinchuuriki, a ty tak po prostu sobie tu przypełzłaś.
 - Mam misję, którą muszę wykonać. O co tyle hałasu, to tylko inna bestia, taka jak ja, czy ty.
     Lis zdawał się nie mieć najmniejszego zamiaru odpowiadać.
 - Mały człowieczku, ktoś taki jak ty, nigdy tego nie zrozumiałby.
     Na te słowa Kushina oburzona założyła ramiona na piersi i odwróciła głowę. Kurama warknął na jej zachowanie, ale ona sobie nic z tego nie robiła. Może warczeć ile tyko chce, ale jest jak pies w kagańcu. Nie ma żadnej możliwości, by ją ugryźć.
 - Po prostu trzymaj się z dala od jinchuuriki.
 - Dobra, dobra - opowiedziała po chwili, machając lekceważąco ręką. - Daj mi już odjeść.
     Kiedy zamrugała po raz kolejny, już znajdowała się w swoim ciele. Nie żeby je opuszczała, ale to stwierdzenie według niej jeszcze bardziej odpowiadało na daną sytuację.
    Siedziała, choć może lepiej, półleżała, oparta o skałę, a pozostała trójka shinobi naradzała się co do czegoś w zasięgu jej wzroku. Odchrząknęła cicho. Zero rekcji. Powtórzyła więc tę czynność głośniej, co już zwróciło na nią uwagę pozostałych chłopców. Oni, widząc ją wstającą, wyglądali ludzi, którym ulżyło.
 - Przepraszam, czasami tak mi się zdarza - zaśmiała się nerwowo. - Choć ostatni raz miał miejsce kilka lat temu.
     Minato zaraz podbiegł do dziewczyny, a za nim podążył Inoichi. Aburame został w cieniu drzewa.
 - Już się dobrze czujesz?
     Pokiwała głową na znak, że owszem. Tak właściwe, wcale nie czuła się źle. Jedyną pamiątką po spotkaniu z demonem były wspomnienia, oraz niepokój. Dziwny, cały czas się utrzymujący w jej świadomości. Zdecydowała się jednak go zignorować.
 - To dobrze, bo już mieliśmy zmieniać cały plan działania - wtrącił się Yamanaka.
 - Ale zostaje wszystko po staremu - skończyła za niego.
     Minato chwilę oglądał jej twarz, czy aby na pewno wszystko gra, ale skoro to ona jest medycznym ninja, to powinna wiedzieć najlepiej. Kiwnął w takim wypadku głową i zaczął.
 - To teraz powtórzę plan działania. Zaczynamy o zachodzie...
     Kushina nie wyłączyła się tym razem z rozmowy, jak to miała w zwyczaju. Misja, to misja. Trzeba słuchać rozkazów i strategii. Jedyne, co ją zastanawiało, to niepokojące uczucie.
     To jedno zadanie malowało się w coraz bardziej ponurych barwach.


Yhm.. niestety, trochę krótko, ale postanowiłam podzielić ten rozdział. Tym razem jestem już bardziej zadowolona z pracy. Mam nadzieję, że nie ma zbyt wielu błędów. Chciałabym odpisać na Wasze cudowne komentarze, ale niestety, śpieszę się. Po prostu dzisiaj nie dam już rady. W skrócie powiem jedno: Dziękuję. Dziękuję za miłe słowa, wyrozumiałość, czekanie. Wytykanie błędów, pomaganie mi. Przez niektóre z Waszych komentarzy do informacji, po prostu się wzruszyłam. Podnosicie mnie na duchu ^^ Niektóre jednak mnie zawiodły. Zastanawiam się, czy osoby, które krytykują, że notki pojawiają się rzadziej, zdają sobie sprawę z faktu, jak ciężko napisać coś, co zadowoli autora, a tym bardziej czytelników. I ile czasu to zajmuje. 
Tak więc... nowy szablon mi samej się podoba, trochę zostanie na tym blogu. Dodam jeszcze w najbliższym czasie jeden utwór do playlisty i może zmienię kursor. Ale to już w przyszłości. Powoli wracam do życia blogowego, tak więc postaram się nadrobić zaległości, komentarze i inne takie :) Oraz w końcu otworzyć blog dotyczący błękitnego egzorcysty. Nawiasem mówiąc, obrazem poniżej jest pierwszą wersją postaci głównej bohaterki. Nie miałam już siły użerać się z dłońmi, tak więc jest nieco okrojony, ale co tam ^^ 

 

Serdecznie dziękuję każdemu z moich czytelników. Powiem od razu, że nie wiem, czy w niedzielę będzie rozdział, bo do niedzieli wyjeżdżam na wycieczkę klasową. Od.. dzisiaj za dwa godziny, tak więc lecę się pakować ^^
Pozdrawiam i zachęcam do komentowania.
                                                                                  ~Madeleine Evans 

Jounini Konohy