"Nie wystarczy słyszeć.
Trzeba słuchać, aby zrozumieć drugiego człowieka."
Rozdział 17. Wola Ognia
Zatrzymali się kilkadziesiąt kilometrów od Wioski ninja Chmury. Nie była to polana, lecz środek lasu. Jedyną atrakcję w tym miejscu stanowiła płynąca niedaleko rzeka. Miała ona spokojny nurt. Jakby wszystko robiła w swoim tempie, nie śpiesząc się. Nie należała do świata ludzi, który cały czas gnał na przód. Nie martwiła się tym, co się stanie jutro, czy znowu zaświeci słońce, czy będzie za co wyżyć. Czy kolejnego dnia również spokojnie zaśniesz, pozbawiony strapień i pełen marzeń, czy to się skończy, a nadzieje pryśnie, niczym mydlana bańka. Jutro zginiesz, a może będziesz żyć? W tym świecie, świecie shinobi, wszystko jest jedną niewiadomą, a każdego wieczora dziękuje się Bogu, że jeszcze się nie zginęło.
Teraz Kushina siedziała na gałęzi drzewa, obserwując z daleka, jak pozostali znoszą drewno, czy po prostu rozkładają swoje rzeczy. Mieli zostać tu na dłużej, aby zregenerować siły. Ona przeczuwała jednak, że tak naprawdę chcieli dać jej trochę chwili wytchnienia, ponieważ zdawała się być martwa. Cud stałby się, gdyby nie padła gdzieś po drodze. Była bledsza i o wiele słabsza. Oczy miała przymglone, jakby uciekło z nich całe życie. Powolne ruchy, lekko słaniała się na nogach. Ona jednak nic na to nie mówiła i była zła na Minato, który zaproponował postój. Przecież to, że aby utrzymać się na nogach musiała oprzeć się o gałąź, niczego nie zmieniało. W końcu "opierania się, to pierwszy etap stania" czyż nie? Po co od razu przerywać misję? No, tak właściwie powrót do domu po zakończonym "fiaskiem" zadaniu? Całkiem bezsensu nie?
Tym bardziej, że Kushina wiedziała co się z nią działo. Od momentu, w którym spotkała się z Kyuubim dziwnie się czuła. Kiedy byli jeszcze w Wiosce, cały czas była zaniepokojona, a w pewnym momencie prawie straciła świadomość. Teraz wszystko było przygłuszone. Jakby ktoś zasłonił jej obraz cienką, lecz pokrytą delikatną warstwą kurzu, dźwiękoszczelną szybą. Odpowiedź była nadzwyczaj prosta. Zmarnowała swoje siły, starając się zatrzymać lisa na miejscu. Wzmacniając swoją ochronę osłabiała się. I w ten sposób teraz czuła się, jakby miała zaraz paść na ziemię i już nie wstać. Okropne wrażenie.
W dodatku zżerała ją ciekawość. Cienki świstek papieru palił jej plecy przez gruby materiał sakwy i ubrania. Dokładnie go czuła, wiedziała gdzie jest i co może być na nim napisane. Rozejrzała się dookoła. Ogoniasty chyba poszedł spać, a w okolicy na tę chwilę nikogo nie było. Nie, zaraz. Został Inoichi, choć najwidoczniej zbierał się do wyjścia w las.
- Kushina! - krzyknął w nieznane, szukając wzrokiem dziewczyny. Kiedy już zlokalizował Uzumaki, po prostu zaczął mówić. - Idziemy nad rzekę umyć się i zebrać trochę wody. Reszta już tam jest. Popilnujesz obozu?
No, ja bym tego obozowiskiem nie nazywała.
W pobliżu znajdowała się tylko garstka zebranych gałązek, parę już ułożonych i czekających, aż je w końcu ktoś rozpali. Od drzewami leżały plecaki i śpiwory. No i to było wszystko. Kiwnęła jednak głową, a zaraz po tym shinobi zniknął jej z oczu.
Tak więc nie było tu już nikogo na tę chwilę. Za ile wrócą? Dziesięć minut? Dwie? Kto wie. Jednak była to wystarczająca ilość czasu, aby zerknąć na krótki dokument, skrywający fakty, informacje, do czego im przydałoby się kilkoro ludzi.
Wyprostowała się. Teraz nie czuła tylko świstka za sobą, lecz również każdą, najdrobniejszą nierówność na drzewie. Skóra stała się tak delikatna, czy zaczynała wariować? Spojrzała na swoje ręce. Były niemal przeźroczyste. A jednak nie potrafiła stwierdzić, co tak naprawdę jej dolega. Nie były to rany fizyczne, czy też spowodowane wyczerpaniem. Może i zużyła sporo siły, ale znała swoje granice. Jeszcze nie dotarła do limitu. Na początku zachowanie było jeszcze dopuszczalne, ale teraz to się pogarsza. A może ma zwidy? Pokręciła głową, przez co przez jej kark przeszedł ostry ból. Złapała się za szyję, tuż pod potylicą i skuliła się bardziej. W oczach stanęły jej łzy. Co to ma być, do diabła?
Jeszcze nigdy nie spotkało ją coś takiego. Nawet, kiedy zużyła prawie całą chakrę.
Nie zważając na to długo, zagryzła wargi i drżącą dłonią sięgnęła po kartkę. Chciała choć tego się dowiedzieć. Bo w końcu tu chodziło o jej życie, tak? W takim razie powinna się tego najpierw dowiedzieć, a później pójść spać. Może już kiedyś o tym myślała, ale naprawdę. Kiedyś jej ciekawość ją zabije.
Wyjęła kartkę i rozwinęła ją.
Rozkazy, formalności, etc. Nuda, nuda, gdzie jest to, czego szukała?
...kilka demonów można umieścić w jednym człowieku, dzięki czemu stanie się on silniejszy, niż ktokolwiek inny.
Klan Uzumakich należał do bardzo żywotnych... ...jedna z ocalałych zamieszkuje teraz Konohagakure i...
...dlatego jeśli jinchuuriki Dziewięcioogoniastego zostanie użyta jako naczynie...
Prawdopodobieństwo powodzenia jest jak jeden do miliona. Efektem ubocznym śmierć.
...to tylko potwór, najwyżej eksperyment się nie uda, a my zyskamy Kyuubiego.
..."Jinchuuriki Dziewięcioogoniastego"...
..."Efektem ubocznym śmierć"...
..."To tylko potwór"...
Palce zacisnęły się na pozbawionym duszy papierze, a Kushina nie wiedziała już, gdzie jest niebo, a gdzie ziemia i kto tak naprawdę jest demonem.
~*~***~*~
Leżała powoli przytomniejąc w kręgu run. Pieczęci, jednak niezbyt wiedziała jakiej, ponieważ widziała tylko swoje najbliższe otoczenie. Reszta świata była zamglona, całkowicie niewidoczna. Najdrobniejszy fragment ciała, każdy centymetr, nie. Każdy milimetr skóry, bolał ją niemiłosiernie. Głowa pękała, tak że samo mruganie bolało, a ona nieumyślnie chciała przetrzeć oczy dłonią. Zapłaciła za to ostrym kłuciem w czaszkę i bólem, jakby ktoś przeciął jej ramię. Krzyknęła, nie mogąc się powstrzymać, a z jej oczy poleciało kilka krystalicznych łez. Zaraz przed jej oczami pojawiła się jakaś postać. Blond włosy i jasne, mieniące się troską, błękitne oczy.
Poruszyła ustami, układając je w jedno słowo, ale z jej gardła nie wydobył się najmniejszy dźwięk. Chwilę potem wszystko stało się białe, a ona ponownie straciła przytomność.
~*~***~*~
Otworzyła oczy. Z początku poraziło ją jasne światło, a widok był zamazany, ale nie czuła już tego wszechogarniającego bólu. Mogła normalnie oddychać, normalnie myśleć, normalnie czuć i się poruszać. Chyba na czymś jechała, ponieważ obraz przesuwał się raz po raz.
Po chwili już wiedziała nawet na czym.
Kiedy odwróciła głowę, a przez chęć wzięcia oddechu do jej ust i nosa dostały się jasne, niespięte włosy, o mały włos nie spadła z, jak się okazało, pleców.
- M-Minato?!
Wywołany spojrzał na nią i zatrzymał się. Spojrzał na towarzyszy i polecił im:
- Idźcie przodem, dogonimy was.
Więcej się nie odezwał, tylko zeskoczył z drzew i przebiegł kilka metrów po zielonej trawie, aż nie znalazł czegoś, na czym można było usiąść. Tym czymś okazał się odsłonięty pagórek. Zaniósł on tam dziewczynę i delikatnie postawił na ziemi. Uzumaki ledwo co dotknęła gleby, prawie upadła. Dalej była osłabiona, a z niewyjaśnionych przyczyn nie regenerowała się zbyt szybko. Minato zaraz ją podtrzymał i pomógł usiąść. Był dziwnie milczący, a jego gesty jeszcze bardziej ostrożne. Jakby bał się, że jest lalką z porcelany, która może się zaraz stłuc, po czym zostaną z niej tylko wspomnienia.
On usiadł obok niej. Trwali kilka długich chwil w ciszy, bojąc się zabrać choćby jeden oddech, nie chcąc zacząć rozmowy. Kushina bała się.
Przeczuwała, co mogło się stać. Ale przecież nie można było spędzać wieczności w tym dziwnym stanie, gdzie żadne z nich nie może wydobyć z siebie głosu. Kiedy jednak się odezwała, sama się zdziwiła. Cichy, niepewny głosik wydobył się z jej ust. Całkiem niepodobny do tego, jaki wszyscy znali, włącznie z nią.
- Ty... wiesz?
Odpowiedziała jej cisza. Minato z ociąganiem spojrzał na nią, lecz w jego oczach nie było nienawiści. Może tylko gdzieś schowany żal.
- Taa.
- Wiesz o tym...? - nie dokończyła, jednak ręka automatycznie przesunęła się na jej brzuch, a on tylko skinął głową.
- Taa.
- Jak się dowiedziałeś?
Blondyn wyjął z kieszeni świstek papieru.
- To mi pomogło, choć tak naprawdę... zaczęłaś przypominać ogoniastego. Nie wiem jak to wytłumaczyć, po prostu zaczęłaś szaleć i się w niego zmieniałaś. Użyłem pieczęci, która cię unieruchomiła, po czym czekaliśmy, aż dojdziesz do siebie.
Czyli... zmieniłam się w to coś? Spuściła głowę. Zapewne o mało co ich nie pozabijałam...
- Jest ci żal, że ci nie powiedziałam?
- Taa.
- Nienawidzisz mnie?
Ostatnie pytanie z trudem przeszło jej przez gardło. Nie chciała o to pytać, ale musiała wiedzieć. Znać odpowiedź. W końcu tylko on jej może udzielić, nie jest oczy, nie twarz, nie gesty. W tym świecie liczy się również mowa, myśli, zaś do tych dwóch nie było tak łatwego dostępu. Zamknęła oczy i nieświadomie zacisnęła dłonie, kiedy zobaczyła, że otwiera usta.
Poczuła na swojej głowie ciepłe dłonie.
- Za co?
W tym momencie powieki granatowookiej rozwarły się, a wzrok zwrócił ku smutno uśmiechającemu się chłopcu.
- Jak mógłbym znienawidzić kogoś za to, czemu nie jest winien?
- Ale... wszyscy...
Minato pokręcił głową.
- To strach. Ludzie boją się osób, takich jak ty, co po pewnym czasie przeradza się w nienawiść. Bo człowiek musi znaleźć kogoś, kogo będzie mógł w życiu obwiniać, kogo będzie nienawidził. Dzięki komu będzie czuł się lepiej, dręcząc go, choć sam może o tym nie wiedzieć.
Kushina miała ochotę się rozpłakać. Cały ten świat bawił się nią. Od samego początku jej życie było ustalone i skazane. Jest tak, jak mówił Minato. Ludzie muszą znaleźć sobie kogoś, na kim będą mogli zawiesić łatkę "nieszczęście", aby je od siebie oddalić.
- Boisz się mnie? - spojrzeli sobie w oczy.
- Nie.
W rudowłosej zaczęły wzbierać emocje. Były na tyle silne, że nie potrafiła ich zatrzymać i popłynęły razem ze łzami.
- T-to takie niesprawiedliwe! - chlipała, rzucając się na Minato. Ten przygarnął ją do siebie i uspokajająco gładził po włosach. Mocno ją tulił, nie dając nawet szans na ucieczkę. Ale ona nie chciała się teraz oddalać. - Ja też jestem człowiekiem, mam swoje uczucia, plany, myśli! Nie jestem potworem! Ludzie patrzą się na mnie, jakbym była śmieciem, niechcianym odludkiem, który nie wiadomo co robi w takim miejscu, jak ziemia! Karzą mnie za coś, na co nie miałam wpływu! Przecież ja nie chciałam zostać jinchuuriki, ale od dnia moich narodzin było jasne, że nim będę. Wszystko zostało zaplanowane, a ja nie miałam na to najmniejszego wpływu. Oni i tak tego nie potrafią zrozumieć. Czasami myślę, że nienawidzę ludzi. Albo naprawdę jestem potworem.
Namikaze przerwał gładzenie jej po włosach, tylko mocno ją złapał i przytulił do siebie, przez co prawie straciła oddech.
- Przestań - usłyszała tuż obok ucha. - Nie nienawidzisz ludzi, w końcu pragniesz ich chronić, czyż nie? - zapytał spokojnym, troskliwym głosem, a jego oddech delikatnie muskał jej skórę. Serce Kushiny przyśpieszyło, trzepotało niczym motyl, zrywający się do lotu. - Nie jesteś też potworem. Nawet tak o sobie nie myśl. I pamiętaj, ludzie tak naprawdę nie są źli. Oni potrzebują kogoś, kto ich zrozumie, a wtedy przestają postrzegać w drugim człowieku wroga. Nie wszyscy, których spotkałaś, byli źle do ciebie nastawieni, prawda? W naszej Wiosce jest dużo ludzi, którzy nie zważają na sprawy, które ich nie dotyczą. Po co kwiaciarce fakt, że ktoś nie umie grać na flecie? A piekarza nic nie obchodzi to, czy skończyłaś medycynę, czy nie. Jest co prawda wiele osób zwracających uwagę na fakt bycia jinchuuriki, ale wiem, że jesteś silna i to przetrwasz. Musisz pamiętać, w każdym z nas płynie Wolna Ognia, która nigdy nie gaśnie. Dzięki niej jesteśmy jedną rodziną. Nigdy nie wydamy jednego z nas wrogowi, nawet jeśli będzie to złodziej, kryminalista, czy zbieg. Jedni mogą potępiać innych, lecz kiedy przyjdzie co do czego, za swoimi staje się murem nie do przebicia. Proszę, nie płacz już. Nie chcę widzieć twoich łez.
Kushina zacisnęła dłonie na materiale ubioru Minato. Nadal była do niego przytulona i choć on rozluźnił uścisk, została w tym miejscu.
- Minato..?
- Hmm.?
- Dziękuję.
No, jak wrażenia? Mi się wydaje, że spaliłam ostatnią wypowiedź Minato... ale dobra, co tam. Nie wyrobiłam się na niedzielę, więc dodaję w poniedziałek xD Spóźniłam tę tą godzinę.. gomene.
Udzielę takiej zbiorowej odpowiedzi na komentarze do anonima. Rany, dziewczyny, naprawdę Wam dziękuję ^w^ Jesteście kochane tym zachowaniem, po prostu to takie miłe z Waszej strony. No nie wiem co powiedzieć. Wyczerpałam się na dzisiaj chyba :) Ale naprawdę Wam dziękuję!
Minnou - Blisko byłaś xD Jak na tę chwilę dedykacja jest do dosłownie pierwszych czytelników, jeszcze ze starego bloga, jednak nie zapominam i o moich, że tak to ujmę: stałych czytelnikach, na których też przyjdzie czas ^^ Taa... w obrazku to ucho jest fenomenalne, ale nie tak łatwo się poprawia na kartce ;p
Kataki - Gdzie tam komentarze w niepamięć, cieszę się, że zwróciłaś mi wtedy uwagę, bo kopa w tyłek czasami dostać muszę xD Uch, matma... ja do tego przedmiotu potrzebuję dobrego nauczyciela, jak go ni ma to i ocen dobrych ni ma. Prace domowe to zuo, ale że jakoś mi z matematyczno przyrodniczych idzie, to nie jest dla mnie tak źle ^^ Hej, nie ma czego zazdrościć, potrafię zanudzić na śmierć, nie ma co mnie znać w rzeczywistości ;]
Hana- chan - Chyba anonim stwierdził, że nie będzie odpowiadał na komentarze ^^ Zarywasz nockę, no T.T Ja wiem, że sama tak czasem robię, ale nie lepiej poczekać do rana? Wtedy się też wyśpisz, a ja nie będę miała poczucia winy, że nie dałam komuś spać xD Kushina musi się czegoś bać, niezniszczalna nie jest, ale boję się, że zbyt bardzo zmieniam jej charakter... >.<
Anayanna S - Chyba to najlepszy sposób na pisanie ^^ Hm.. w sumie, to zdanie jest za długie xD Ale nie mam dzisiaj głowy już aby je zmieniać... ech, będę musiała prześledzić wcześniejsze notki w poszukiwaniu błędów T.T Chciałam gdzieś upchnąć Pszczołę, to go upchnęłam, chyba tak źle nie wyszło ^^
mysza715 - Kłótnia pomiędzy Minato i Kushiną... hm... nie wiem, czy miałam to w planach, a przynajmniej coś poważniejszego, ale może coś się wymyśli *szatański śmiech* Czy ja wiem, czy szczęście? Ale notka jest ^^
Soli - chan - Też się tego boję, że zacznę znowu pisać jednostronicowe notki O.o Jezu, odpukać :o Muszę wrócić do pisania dłuższych xD Haha, Kushinka, Kushinka.. oj nieładnie :D Nie no, kiedyś będzie z kimś współpracować.. chyba ^^ Żądasz romansu? Kiedyś go dostaniesz *mroczny uśmieszek* Kiedyś... Ano, hejterzy teraz są wszędzie. Hah, Minnou, to się ciesz, że nie masz xD A, nawiasem mówiąc, przeniesienie się na blogspota - dobre posunięcie ;p
Dynka - Ufff, cieszę się, że nie jest aż tak źle z długością notek, by zaraz we mnie kamieniami za to rzucać ;) Dziękuję jeszcze za miłe słowa :D
Dzisiaj nie ma rysunku, bo jeszcze nie zgrałam programów graficznych i ogółem nie zainstalowałam tableta na komputer, a zdjęć szkiców również nie mam pod ręką, więc...
Jeszcze podziękuję Wam bardzo za ponad 20 000 wjeść
i pozdrawiam!
~Madeleine Evans