środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 15. Wizyta

"Ludzie nie urodzili się po to, aby się nienawidzić.
Każdy z nas potrzebuje odrobiny miłości."


Rozdział 15. Wizyta


 - Nie wiem, czy jest dalej sens ciągnąć tę rozmowę, Minato. Nawet cię nie słucha - zauważył słusznie jasnowłosy chłopak, odijając się od pnia drzewa.
     Kushina wychwyciła słowa "nie słucha", tak więc od razu, zezłoszczona, zwróciła się w stronę biegnących, choć lepiej byłoby powiedzieć: skaczących po drzewach za nią, shinobi.
 - Skąd niby wiesz, że nie słucham?
 - A robiłaś to?
 - Oczywiście! - prychnęła i mocniej odepchnęła się od gałęzi.
     Tak naprawdę, dowiedziała się tylko, że cała akcja będzie cicha, konspiracyjna.Musieli pracować tak, by nikt ich nie zauważył. Na koniec zmiana wspomnień w wykonaniu Inoichiego i cieczka pod osłoną cienia. Bułka z masłem. Zaś w międzyczasie.. ano. Nie miała pojęcia, co będzie się działo "w środku".
 - Najważniejsze części powtórzę jeszcze tuż przed wyjściem do środka. Potem jesteśmy zdani tylko na siebie.
     Te słowa... niby nie robią wielkiego wrażenie. Ale w ustach akurat tego ninji, wypowiedziane takim tonem... jakby ogłaszał właśnie, że święta zostały odwołane, sprawiły, że przez Uzumaki przebiegł nieprzyjemny dreszcz.
     Pędzili przecież właśnie prosto, ku rozwartej paszczy wygłodniałego lwa. I mimo, że była wytrenowaną kunoichi, że nieraz miała przed sobą trudne zadana, bała się. Od tej misji zależało wiele, a sprawa powodzenia, czy niepowodzenia, odzwierciedlała się w jej przypadku całkiem inaczej. Przez myśl jej przeszło, że wolałaby niczego nie znaleźć, żadnych informacji, po co im kolejny jinchuuriki, skoro mają już, bodajże, dwóch. Więcej siły militarnej? Cóż, jeśli tak, to zawiedliby się, ponieważ Kushina nie żyła w najlepszych stosunkach z lisem o dziewięciu ogonach. Ich relacja należały do wrogich, można by rzec. Na szczęście, Kyuubi z rzadka się ujawniał.
      Tak, przez chwilę myślała nad tym, czy by nie lepiej było zapomnieć o tej misji, niczego nie znaleźć. Ale ona naprawdę chciała wiedzieć, co planuje Chmura. Kiedyś jej ciekawość ją zabije.
     Jaskrawe światło uderzyło ją w oczy, zawiadamiając, o zbliżającym się wyjściu z lasu. Lekko zwolniła, a gdy tylko wydostała się przez naturalną bramę stworzoną z drzew, skryła się za najbliższym krzewem. Reszta jej drużyny zrobiła podobnie.
     Znajdowali się teraz nad urwiskiem, z którego widać było Wioskę Chmury. Zimny wiatr rozwiewał jej czerwone włosy. Miała tylko nadzieję, że nie widać ich z odległości kilku kilometrów.
     Szybko odnalazła wzrokiem Minato, który wskazał miejsce zbiórki. Znajdowało się ono przy wysokiej, podłużnej skale, która była jakby początkiem wysokiej góry, piętrzącej się obok ninja z Konohagakure. Poderwała się z miejsca i w następnej chwili już znajdowała się w wyznaczonym punkcie.
     Podczas lądowania na ziemi, poczuła dziwny skurcz w brzuchu. Nie mogła przez niego złapać w porę oddechu, ani odpowiednio skończyć skoku, tak więc źle stanęła i zachwiała się, czując, jak jej ciało pochyla się ku bokowi. Świat stał się jaśniejszy i zamazany, co nie ułatwiało jej odzyskania równowagi. Poczuła jeszcze, że ktoś ją złapał, a potem wszystkie dźwięki zamilkły, a ona widziała już tylko biel.
     Niepewnie otworzyła oczy, mając nadzieję, że to było tylko chwilowe. Nie znajdowała się już na wzgórzu. Bardziej przypominało to więzienie. Płytka, zabarwiona na czerwono od koloru podłoża i ścian, woda, zalewała pomieszczenie. Skapywała ona z przemoczonego sufitu raz po raz. Echo, jakie roznosiło się po dużym pomieszczeniu, było zaskakująco głośne. Przed Kushiną widniały żelazne pręty, niby krata, uniemożliwiające wydostanie się komuś, czy też czemuś, z wnętrza lochu.
     To nie tak, że była w tym miejscu pierwszy raz. Ale też nie powinna się tu znaleźć. Pieczęć, którą miała nałożoną, powinna blokować wszelkie oznaki obecności z tego miejsca. Z klatki potwora, demona, którego naczynie stanowiła. Pierwszy raz znalazła się tutaj dawno temu, kiedy miała jakieś trzynaście lat. Od tamtej pory, już nigdy nie przeniosła się do tego miejsca. Wiązało się to bowiem z utratą świadomości z prawdziwym świecie, oraz niebezpieczeństwem, wynikającym z obecności lisa, który mógł tylko w tym momencie oddziaływać na jej organizm.
     Właśnie znalazła się w swojej podświadomości, w miejscu, w którym mieszka Kyuubi. Zatem ból brzucha był z nim jakoś związany. Tylko dlaczego akurat teraz zaczął dawać o sobie znak?
     Czekała cierpliwie kilka chwil, czując, jak wzbiera w niej złość. Znowu będzie musiała patrzeć w ślepia, które sprawiły, że jest ona tym, kim jest. Zdecydowanie wolałaby być teraz w innym miejscu.
     Do jej uszy doszło jej imię, niby warknięcie, wypowiedziane z paszczy demona. Zwróciła swój wzrok w stronę, z której usłyszała dźwięk.
 - Czego się wściekasz?
     Lis jak zawsze wyglądał na zirytowanego i pełnego nienawiści oraz wyższości. Ta istota gardziła wszystkim i wszystkimi.
 - Gdzieś tu jest inny jinchuuriki, a ty tak po prostu sobie tu przypełzłaś.
 - Mam misję, którą muszę wykonać. O co tyle hałasu, to tylko inna bestia, taka jak ja, czy ty.
     Lis zdawał się nie mieć najmniejszego zamiaru odpowiadać.
 - Mały człowieczku, ktoś taki jak ty, nigdy tego nie zrozumiałby.
     Na te słowa Kushina oburzona założyła ramiona na piersi i odwróciła głowę. Kurama warknął na jej zachowanie, ale ona sobie nic z tego nie robiła. Może warczeć ile tyko chce, ale jest jak pies w kagańcu. Nie ma żadnej możliwości, by ją ugryźć.
 - Po prostu trzymaj się z dala od jinchuuriki.
 - Dobra, dobra - opowiedziała po chwili, machając lekceważąco ręką. - Daj mi już odjeść.
     Kiedy zamrugała po raz kolejny, już znajdowała się w swoim ciele. Nie żeby je opuszczała, ale to stwierdzenie według niej jeszcze bardziej odpowiadało na daną sytuację.
    Siedziała, choć może lepiej, półleżała, oparta o skałę, a pozostała trójka shinobi naradzała się co do czegoś w zasięgu jej wzroku. Odchrząknęła cicho. Zero rekcji. Powtórzyła więc tę czynność głośniej, co już zwróciło na nią uwagę pozostałych chłopców. Oni, widząc ją wstającą, wyglądali ludzi, którym ulżyło.
 - Przepraszam, czasami tak mi się zdarza - zaśmiała się nerwowo. - Choć ostatni raz miał miejsce kilka lat temu.
     Minato zaraz podbiegł do dziewczyny, a za nim podążył Inoichi. Aburame został w cieniu drzewa.
 - Już się dobrze czujesz?
     Pokiwała głową na znak, że owszem. Tak właściwe, wcale nie czuła się źle. Jedyną pamiątką po spotkaniu z demonem były wspomnienia, oraz niepokój. Dziwny, cały czas się utrzymujący w jej świadomości. Zdecydowała się jednak go zignorować.
 - To dobrze, bo już mieliśmy zmieniać cały plan działania - wtrącił się Yamanaka.
 - Ale zostaje wszystko po staremu - skończyła za niego.
     Minato chwilę oglądał jej twarz, czy aby na pewno wszystko gra, ale skoro to ona jest medycznym ninja, to powinna wiedzieć najlepiej. Kiwnął w takim wypadku głową i zaczął.
 - To teraz powtórzę plan działania. Zaczynamy o zachodzie...
     Kushina nie wyłączyła się tym razem z rozmowy, jak to miała w zwyczaju. Misja, to misja. Trzeba słuchać rozkazów i strategii. Jedyne, co ją zastanawiało, to niepokojące uczucie.
     To jedno zadanie malowało się w coraz bardziej ponurych barwach.


Yhm.. niestety, trochę krótko, ale postanowiłam podzielić ten rozdział. Tym razem jestem już bardziej zadowolona z pracy. Mam nadzieję, że nie ma zbyt wielu błędów. Chciałabym odpisać na Wasze cudowne komentarze, ale niestety, śpieszę się. Po prostu dzisiaj nie dam już rady. W skrócie powiem jedno: Dziękuję. Dziękuję za miłe słowa, wyrozumiałość, czekanie. Wytykanie błędów, pomaganie mi. Przez niektóre z Waszych komentarzy do informacji, po prostu się wzruszyłam. Podnosicie mnie na duchu ^^ Niektóre jednak mnie zawiodły. Zastanawiam się, czy osoby, które krytykują, że notki pojawiają się rzadziej, zdają sobie sprawę z faktu, jak ciężko napisać coś, co zadowoli autora, a tym bardziej czytelników. I ile czasu to zajmuje. 
Tak więc... nowy szablon mi samej się podoba, trochę zostanie na tym blogu. Dodam jeszcze w najbliższym czasie jeden utwór do playlisty i może zmienię kursor. Ale to już w przyszłości. Powoli wracam do życia blogowego, tak więc postaram się nadrobić zaległości, komentarze i inne takie :) Oraz w końcu otworzyć blog dotyczący błękitnego egzorcysty. Nawiasem mówiąc, obrazem poniżej jest pierwszą wersją postaci głównej bohaterki. Nie miałam już siły użerać się z dłońmi, tak więc jest nieco okrojony, ale co tam ^^ 

 

Serdecznie dziękuję każdemu z moich czytelników. Powiem od razu, że nie wiem, czy w niedzielę będzie rozdział, bo do niedzieli wyjeżdżam na wycieczkę klasową. Od.. dzisiaj za dwa godziny, tak więc lecę się pakować ^^
Pozdrawiam i zachęcam do komentowania.
                                                                                  ~Madeleine Evans 

22 komentarze:

  1. No to dodaję komentarz ;D Piszesz bardzo fajnie :3. Historia jest wręcz fantastyczna! ;] Notka krótka ale fajna. ;) Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
    http://innanaruto.blogspot.com/

    Ps. Dużo weny życzę! ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zacznę od szablonu, ze jest bardzo ładny :)
    Bardzo spodobał mi się środkowy obrazek. Boże jaki Minato jest słodki *.*

    co do rozdziału.
    No nareszcie mogłam sobie poczytać! Tylko szkoda, ze jest krótki no :(
    Mam nadzieję, że następny dodasz szybciej :)
    Czekam z niecierpliwością :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Achhh *.*
    W tym rozdziale to na co czekałam najbardziej - Kushina vs Kyubi! Wprawdzie marzyłam też o tym, żeby Lis przejął kontrolę nad jej ciałem tak jak zdarzało się to Naruto, ale taka rozmowa też bardzo fajna <3
    No ale skoro Kushina ma takie złe przeczucia.. to może coś jeszcze się wydarzy prawda? :D
    Podoba mi się bardzo ten kontrast w szablonie. Najpierw Kushina i Minato, uśmiechnięci, przytuleni, kolorowi, a potem osobno i ponuro. No i Requiem for a Dream wersja na pianinie.. coś pięknego :D
    Błędy:
    'i cieczka pod osłoną cienia' - ucieczka
    'Oni, widząc ją wstającą, wyglądali ludzi, którym ulżyło. ' - wyglądali na ludzi

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Może rzeczywiście trochę przesadziłam w poprzednim komentarzu,ale byłam zdenerwowana,więc gomene za moje zachowanie.Ale wiesz dostałam wtedy dwóję z kartkówki,więc byłam trochę rozsierdzona.Jeszcze raz przepraszam...A co do rozdziału-podobał mi się,choć trochę króciutki był ^^.Z niecierpliwością czekam na kolejny.

    Kataki

    OdpowiedzUsuń
  5. Znalazłam dwa błędy w jednym zdaniu xD Ale więcej się nie czepiam, bo jestem dyslektyczką. Rozdział super... Szablon też ;p

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. bosko i czekam na nexta mam nadzieje że pojawi się nie długo!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. super rozdział... życzę udanej wycieczki..

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jak najbardziej udany, chociaż jak sama wspomniałaś... dość krótki. Nie ma co się jednak zamartwiać. Oczywiście czekam na następny chapter. Mam nadzieję, że nasze zakochańce w końcu się jakoś zejdą :P Misja zapowiada się przyzwoicie, zobaczymy, co z tego będzie :D

    Życzę Ci miłej i udanej wycieczki. Wróć do nas cała :3

    OdpowiedzUsuń
  9. napisz jak najszybciej , nie moge doczekać się nastepnego rozdziału ._.

    OdpowiedzUsuń
  10. Żałosny rozdział..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żałosne jest obrażanie kogoś anonimowo.TO jest żałosne...Miej chociaż na tyle odwagi,by się nie ukrywać...Po prostu żal mi takich osób,a i pewnie naszej bloggerce też.Nie podoba się?Nie czytaj nikt ci nie każe...
      Kataki

      Usuń
    2. Każdy ma prawo do oceny. To jest treść publiczna, więc i autorka, i współczytelnicy powinni być świadomi, że wśród ogólnego rozczulania się nad blogiem mogą pojawić się słowa krytyki. Uznalam, że ten rozdział oraz niedawne drastycznie odbiegają od poziomu bloga. I mam prawo do własnej opinii, tak jak ty masz prawo do wypisywania wszelkich zachwytów. Chociaż szczerze mówiąc nie widzę tu nic, czym można byłoby się zachwycić. Rozdział napisany na odwal się, sam wątek z kyuubim śmiechu warty. Że niby wypuscilby ja bez próby jakiejkolwiek manipulacji nad pieczęcią? Że niby ostrzega przed jednym że swoich? Że niby wytłumaczenie, że jej się tak czasem zdarza nie wywołało żadnych oznak niepokoju wśród drużyny, tylko jakby nigdy nic zaczęli dalej rozważać plan działania? To jest żałosne. Brak ciągu przyczynowo-skutkowego, o której to konstrukcji powinna wiedzieć autorka, skoro prowadzi bloga, ba! Ocenia na jakiejstam stronie blogu innych! A ponoć czasu nie ma na pisanie, ponoć nie ma dostępu do komputera, a rysuje jakies karykatury postaci, bawi się w robienie jakiś komiksów czy innych pierdol. Ja nie bronię, tylko jeśli osoba, autor, zobowiązana jest do wystawienia na blogu kolejnego rozdziału, to niech nie zabiera się za pięć innych rzeczy, albo przynajmniej nie oklamuje czytelników, szczególnie tych nowych, którzy spoglądając na info po prawej stronie dowiadują się, że notki pojawiają się co niedzielę. Niech lepiej zmieni na "czas naprawdę nieokreślony, bo mam jeszcze tylllle do roboty, więc sobie poczekajcie ". To jest dla mnie żałosne. Ją byłam jedną z tych osób, czytając z zapartym tchem wszystkie rozdziały i ciesząc się, że oto trafiłam na dobrze prowadzonego bloga z utrzymanym przyzwoicie czasem dodawania notek. Się zawiodlam, nie dość, że czekałam bity miesiąc, wyczytujac co rusz nowe wytłumaczenia, to jeszcze otrzymałam coś, co poziomem odstaje drastycznie od wcześniejszych rozdziałów. Aroganckie podejście autorki do bloga i czytelników, to jest żałosne. Wytlumaczenia, typu : poprawiać oceny musiałam, czasu nie miałam, musicie to zrozumieć. Jakbym tego nie przechodziła, może i bym uwierzyła. Uwierz, jestem odrobinę starsza od niej i wiem, co to znaczy. Wiem również, że nie oznacza to siedzenie przy książkach 24 h na dobę i brak czasu na życie, na czas wolny. Wiem również, że gdyby autorce zależało, to ruszylaby dupe i napisała w jeden i drugi weekend coś na niedzielę. A nie, przepraszam, autorka musi komentować inne blogu, rysować coś, co przypomina upośledzone postacie i wykrecac się co rusz nauką i "dążeniem do lepszej przyszłości ". Mam wrażenie, że autorkę stać na napisanie dobrej notki w terminie. To, że ma to gdzieś to już inna sprawa. Co do twojego oskarżenia, anonim to też osoba mająca swoje indywidualne zdanie. I jeśli dla ciebie przejawem tchorzostwa jest nie podpisanie się jakimś kretynskim pseudojaponskim nickiem to serdecznie ciebie i twój nick pozdrawiam.

      Usuń
    3. Pozdrawiasz mój nick...Faktycznie,jest japoński,ale zważ też na to,iż ja się na bloggerze zalogowałam więc mój profil widać.Karykaturalne postaci?Idź i sama lepiej narysuj.Wg mnie upublicznienie swojej pracy w Internecie powinno być doceniane.Robienie komiksów?Ktoś jej zabroni?Chce niech robi,dobrze.Ona ma koniec roku i musi oceny poprawiać,żeby ten cholerny pasek mieć.Co do upośledzonych postaci...Wiem,jak wygląda upośledzona postać,a to co autorka nam zaprezentowała w najmniejszym stopniu ich nie przypomina.Trafiłaś na osobę,która ma osobę niepełnosprawną w domu.Aroganckie podejście autorki do bloga...Właśnie sama narzekasz,że dostałaś coś,co "drastycznie odbiega" od poprzednich rozdziałów,więc Madeleine ma pisać byle co,żebyś ty,anonimie,miał pretensje,za coś,czego sam chciałeś ?Przepraszam,ale według mnie,robienie wielkich pretensji pod takim pretekstem,jest głupie i żałosne.BYŁAŚ jedną z tych osób,która czytała z zapartym tchem i srata tata i tak dalej?Jakoś tego nie widać...Gdyby opowiadanie podobało ci się bardzo,dalej byś czekała...Owszem,też raz się wkurzyłam i jej napisałam,ale...JAKA TO MOTYWACJA ?!Prowadzisz bloga?Tak?Daj adres,ocenię.Nie?Więc zacznij i zobacz,jak to jest,by pisać coś,co jest zdatne do czytania,jak to jest złapać wenę i napisać!Ja prowadzę bloga-staram się dodawać często,ale to trudne!Słowa krytyki,hę?Krytyka to pokazanie błędów,i staranie się zmotywować osobę,by ich więcej nie było!A nie,wchodzisz sobie,siadasz czytać i piszesz "Żałosny rozdział...",bez żadnych powodów,NIC ! ! !Autorka napisała,że nikogo nie zatrzymuje,ale że jej mimo to szkoda...Mogę coś napisać?Nie podoba się?Więc wypierdajut mi stąd!To moje zdanie.
      A teraz anonimie,dobranoc.
      Kataki

      Usuń
  11. Eee tam że krotki :)
    ważne że jest i trzyma w napięciu ! :)
    bynajmniej to moje zdanie :)
    czekam na dalszą akcje :)

    mysza715 :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Naprawdę super mi się ten fik czyta ;)
    Zdarzają się literówki, ale sama historia i charaktery Kushiny i Minato są naprawdę dobrze stworzone.
    W sumie to nie lubię czytać fanfików, bo mimo wszystko nikt nie odwzoruję idealnie oryginalnych charakterów bohaterów, natomiast Tobie to naprawdę dobrze wyszło. Myślę, że gdyby Kishimoto miał wydać tomik o historii rodziców Naruto to na pewno byliby oni bardzo podobni do twojego dzieła.
    Kończąc ten jakże długi i nudny wywód, mam wielką nadzieję, że już niedługo zobaczę nowy wpis. Dobrej pracy i pozdro, Twój nowy fan ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Chciałbym wszystkim
    przedstawić blog który
    jak dla mnie jest bardzo
    ciekawy o tematyce
    NaruSaku. Zajrzyjcie,
    poczytajcie i jak wam się
    spodoba wpisujcie
    komentarze... A oto blog:
    http://naruto-
    prawdziwa-
    historia.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej, nie mogę się doczekać następnego rozdziału, a tak btw zostałaś nominowana do Libster Award :) http://naruto-i-hinata.blog.onet.pl/
    Amine :)

    OdpowiedzUsuń
  15. No to teraz czas na mnie ^^ Rozdział bardzo, bardzo krótki :P Nie wiem czy dzielenie było dobrym pomysłem, bo jakoś ta część mnie zbytnio nie wciągnęła... Czytałam rozdział dwa razy i zaliczyłabym go do dobrych zamiast, jak poprzednie do bardzo dobrych :)
    Nie mniej jednak pare scenek były bardzo fajne - spotkanie Kushiny z Kyuubim :D nie sądziłam, że już rozmawiała z naszą bestią, ale jest okej ;D widzę lisek zachowuję się fair i ostrzega Kushine przed niebezpieczeństwami ^^
    No i Minato martwiący się o Kushinę, on to jest słodziak :D Uwielbiam go xD

    Koment krótki, ale notka też :P To taka przestroga, byś pisała dłuższe ;D
    Z niecierpliwością czekam na next'a ;D
    Życzę weny i pozdrawiam ciepło ;D
    A i przeniosłam się jednak na bloggera xD
    www.soli-naruhina-lovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. No, no, no...
    Zgadzam się z resztą, aleee... Kilka słów krytyki..
    Byłabym szczęśliwa gdybyś nie robiła z kushiny "słabeusza". To znaczy daj jej jakąś akcje, żeby wykazała się myśleniem i siłą bojową, ale nie chodzi mi o to by jako kyuubi, tylko ona sama... Rozumiesz? ;)
    A tak wgl to fajnie i czekam na dalsze ;D

    OdpowiedzUsuń
  17. kiedy next umieram z ciekawości??!!!!!!!:(

    OdpowiedzUsuń
  18. Szukałam ostatnio jakiś blogów poświęconych miłosnej historii Minato i Kushiny, i mam objawienie ! czytałam kilka blogów ale raczej zostanę tutaj ^^ baardzo bogate słownictwo i opisy, przyjemna fabuła, zgodność z anime, nic nie pozostaje jak tylko czekać na zekranizowanie twojej twórczości.
    ten rozdział... hmmm... jest krótki, ale wnosi dużo do fabuły.... lis jak widzę nie bez przyczyny ostrzegł Kushinę, sam się czuję zagrożony, więc działa (przynajmniej ja to tak zrozumiałam XD), chyba lubisz się znęcać nad czytelnikami ;( jeszcze nie ma adekwatnych znaków, że są sobą zainteresowani (tylko tak ze strony Kushiny wyczułam, lecz ze strony Minato może to być bardziej przyjacielskie.... nic nie jest jeszcze oczywiste ! umiesz namącić mi w głowie) >.< .... ale spoko ja poczekam, przynajmniej budujesz napięcie

    pozostało mi jedynie czekać na następny (mam nadzieję, że o wiele dłuższy) rozdział i życzyć ci weny ^^
    pozdro nowy fan ;D

    OdpowiedzUsuń
  19. trochę późno piszę, nie miałam zbytnio czasu, ale... wychodzę z założenia, że lepiej późno, niż wcale :) ja ci się wcale nie dziwię Madi, że, może nie tyle co nie masz czasu, ale głowy na pisanie. zastanawiałam się nawet, czy skomentować słowa osoby anonimowej, która, jak utrzymuje, czytała ten blog już od jakiegoś czasu
    i zdecydowałam się na krótki komentarz.
    Droga bezimienna osobo! :) skoro czytałaś, czemu nie dałaś nam znaku swojej obecności? czytam-komentuję, bądźmy względem siebie uczciwi. twój zarzut odnośnie obecności Kushiny u Kyubi'ego jest mocno naciągany(nie wspominając o innych, ale wybrałam sobie akurat ten). gdybyś bardziej orientowała się w "Naruto" to byś wiedziała, że takie sytuacje miały miejsce, w końcu co za problem? Kyubi "przywołał" Naruto do siebie, kiedy chciał mu zaofiarować pomoc, a sam blondyn też wizytował bestię, kiedy chciał, o żadnym naruszaniu pieczęci nie ma mowy w żadnym z tych przypadków. ogoniaste bestie nie były w ostatnim czasie do siebie przyjaźnie nastawione, ostrzeżenie jest bardzo w stylu Kyubi'ego akurat odnośnie innego biju. nie błysnęłaś ani wiedzą o mandze, ani inteligencją. osobiście mogłabym się przyczepić do używania imienia "Kurama", w końcu Kushina nigdy go nie poznała, ale jest to na tyle mało istotny szczegół, by nie zawracać sobie nim głowy. nie wiem, czy masz coś wspólnego z pisaniem, jeśli tak, to powinnaś wiedzieć, że napisanie czegokolwiek wymaga dużego wysiłku umysłowego, nic nie stworzy się samo. poprzestanę na tym, szkoda mi słów na takie dziecinne zachowanie.
    mam nadzieję Madi, że dobrze bawiłaś się na wycieczce i wróciłaś pełna nowych pomysłów :) nie przejmuj się taką bardzo uprzejmą "krytyką", bo prawdziwa krytyka nie polega na złośliwym wytykaniu błędów w każdym możliwym miejscu, tylko pokazaniu, jak dałoby się ich w przyszłości uniknąć. czekam z niecierpliwością na rozwinięcie wątku z innym jinchuriki i, oczywiście, chociaż samą stronę AnE(ach, jak na to czekam!). wróć do nas szybko z nowym i możliwie dłuższym rozdziałem ;) a teraz wracam do słuchania Haku's theme, który niespodziewanie znalazł się u cb :) pozdrawiam :)

    ~Aleksandra

    OdpowiedzUsuń

Piszę -> Publikuję -> Czytam -> Komentuję -> Motywuję
Może po mnie widać, może nie, ale z komentarzy cieszę się jak głupia. Widzę wtenczas, że ktoś docenia mnie i moją pracę, no i oczywiście wiem dla kogo piszę. Proszę, czytasz - skomentuj. Postaram odwdzięczyć się tym samym ;]

Jounini Konohy