"Nie wystarczy słyszeć.
Trzeba słuchać, aby zrozumieć drugiego człowieka."
Rozdział 17. Wola Ognia
Zatrzymali się kilkadziesiąt kilometrów od Wioski ninja Chmury. Nie była to polana, lecz środek lasu. Jedyną atrakcję w tym miejscu stanowiła płynąca niedaleko rzeka. Miała ona spokojny nurt. Jakby wszystko robiła w swoim tempie, nie śpiesząc się. Nie należała do świata ludzi, który cały czas gnał na przód. Nie martwiła się tym, co się stanie jutro, czy znowu zaświeci słońce, czy będzie za co wyżyć. Czy kolejnego dnia również spokojnie zaśniesz, pozbawiony strapień i pełen marzeń, czy to się skończy, a nadzieje pryśnie, niczym mydlana bańka. Jutro zginiesz, a może będziesz żyć? W tym świecie, świecie shinobi, wszystko jest jedną niewiadomą, a każdego wieczora dziękuje się Bogu, że jeszcze się nie zginęło.
Teraz Kushina siedziała na gałęzi drzewa, obserwując z daleka, jak pozostali znoszą drewno, czy po prostu rozkładają swoje rzeczy. Mieli zostać tu na dłużej, aby zregenerować siły. Ona przeczuwała jednak, że tak naprawdę chcieli dać jej trochę chwili wytchnienia, ponieważ zdawała się być martwa. Cud stałby się, gdyby nie padła gdzieś po drodze. Była bledsza i o wiele słabsza. Oczy miała przymglone, jakby uciekło z nich całe życie. Powolne ruchy, lekko słaniała się na nogach. Ona jednak nic na to nie mówiła i była zła na Minato, który zaproponował postój. Przecież to, że aby utrzymać się na nogach musiała oprzeć się o gałąź, niczego nie zmieniało. W końcu "opierania się, to pierwszy etap stania" czyż nie? Po co od razu przerywać misję? No, tak właściwie powrót do domu po zakończonym "fiaskiem" zadaniu? Całkiem bezsensu nie?
Tym bardziej, że Kushina wiedziała co się z nią działo. Od momentu, w którym spotkała się z Kyuubim dziwnie się czuła. Kiedy byli jeszcze w Wiosce, cały czas była zaniepokojona, a w pewnym momencie prawie straciła świadomość. Teraz wszystko było przygłuszone. Jakby ktoś zasłonił jej obraz cienką, lecz pokrytą delikatną warstwą kurzu, dźwiękoszczelną szybą. Odpowiedź była nadzwyczaj prosta. Zmarnowała swoje siły, starając się zatrzymać lisa na miejscu. Wzmacniając swoją ochronę osłabiała się. I w ten sposób teraz czuła się, jakby miała zaraz paść na ziemię i już nie wstać. Okropne wrażenie.
W dodatku zżerała ją ciekawość. Cienki świstek papieru palił jej plecy przez gruby materiał sakwy i ubrania. Dokładnie go czuła, wiedziała gdzie jest i co może być na nim napisane. Rozejrzała się dookoła. Ogoniasty chyba poszedł spać, a w okolicy na tę chwilę nikogo nie było. Nie, zaraz. Został Inoichi, choć najwidoczniej zbierał się do wyjścia w las.
- Kushina! - krzyknął w nieznane, szukając wzrokiem dziewczyny. Kiedy już zlokalizował Uzumaki, po prostu zaczął mówić. - Idziemy nad rzekę umyć się i zebrać trochę wody. Reszta już tam jest. Popilnujesz obozu?
No, ja bym tego obozowiskiem nie nazywała.
W pobliżu znajdowała się tylko garstka zebranych gałązek, parę już ułożonych i czekających, aż je w końcu ktoś rozpali. Od drzewami leżały plecaki i śpiwory. No i to było wszystko. Kiwnęła jednak głową, a zaraz po tym shinobi zniknął jej z oczu.
Tak więc nie było tu już nikogo na tę chwilę. Za ile wrócą? Dziesięć minut? Dwie? Kto wie. Jednak była to wystarczająca ilość czasu, aby zerknąć na krótki dokument, skrywający fakty, informacje, do czego im przydałoby się kilkoro ludzi.
Wyprostowała się. Teraz nie czuła tylko świstka za sobą, lecz również każdą, najdrobniejszą nierówność na drzewie. Skóra stała się tak delikatna, czy zaczynała wariować? Spojrzała na swoje ręce. Były niemal przeźroczyste. A jednak nie potrafiła stwierdzić, co tak naprawdę jej dolega. Nie były to rany fizyczne, czy też spowodowane wyczerpaniem. Może i zużyła sporo siły, ale znała swoje granice. Jeszcze nie dotarła do limitu. Na początku zachowanie było jeszcze dopuszczalne, ale teraz to się pogarsza. A może ma zwidy? Pokręciła głową, przez co przez jej kark przeszedł ostry ból. Złapała się za szyję, tuż pod potylicą i skuliła się bardziej. W oczach stanęły jej łzy. Co to ma być, do diabła?
Jeszcze nigdy nie spotkało ją coś takiego. Nawet, kiedy zużyła prawie całą chakrę.
Nie zważając na to długo, zagryzła wargi i drżącą dłonią sięgnęła po kartkę. Chciała choć tego się dowiedzieć. Bo w końcu tu chodziło o jej życie, tak? W takim razie powinna się tego najpierw dowiedzieć, a później pójść spać. Może już kiedyś o tym myślała, ale naprawdę. Kiedyś jej ciekawość ją zabije.
Wyjęła kartkę i rozwinęła ją.
Rozkazy, formalności, etc. Nuda, nuda, gdzie jest to, czego szukała?
...kilka demonów można umieścić w jednym człowieku, dzięki czemu stanie się on silniejszy, niż ktokolwiek inny.
Klan Uzumakich należał do bardzo żywotnych... ...jedna z ocalałych zamieszkuje teraz Konohagakure i...
...dlatego jeśli jinchuuriki Dziewięcioogoniastego zostanie użyta jako naczynie...
Prawdopodobieństwo powodzenia jest jak jeden do miliona. Efektem ubocznym śmierć.
...to tylko potwór, najwyżej eksperyment się nie uda, a my zyskamy Kyuubiego.
..."Jinchuuriki Dziewięcioogoniastego"...
..."Efektem ubocznym śmierć"...
..."To tylko potwór"...
Palce zacisnęły się na pozbawionym duszy papierze, a Kushina nie wiedziała już, gdzie jest niebo, a gdzie ziemia i kto tak naprawdę jest demonem.
~*~***~*~
Leżała powoli przytomniejąc w kręgu run. Pieczęci, jednak niezbyt wiedziała jakiej, ponieważ widziała tylko swoje najbliższe otoczenie. Reszta świata była zamglona, całkowicie niewidoczna. Najdrobniejszy fragment ciała, każdy centymetr, nie. Każdy milimetr skóry, bolał ją niemiłosiernie. Głowa pękała, tak że samo mruganie bolało, a ona nieumyślnie chciała przetrzeć oczy dłonią. Zapłaciła za to ostrym kłuciem w czaszkę i bólem, jakby ktoś przeciął jej ramię. Krzyknęła, nie mogąc się powstrzymać, a z jej oczy poleciało kilka krystalicznych łez. Zaraz przed jej oczami pojawiła się jakaś postać. Blond włosy i jasne, mieniące się troską, błękitne oczy.
Poruszyła ustami, układając je w jedno słowo, ale z jej gardła nie wydobył się najmniejszy dźwięk. Chwilę potem wszystko stało się białe, a ona ponownie straciła przytomność.
~*~***~*~
Otworzyła oczy. Z początku poraziło ją jasne światło, a widok był zamazany, ale nie czuła już tego wszechogarniającego bólu. Mogła normalnie oddychać, normalnie myśleć, normalnie czuć i się poruszać. Chyba na czymś jechała, ponieważ obraz przesuwał się raz po raz.
Po chwili już wiedziała nawet na czym.
Kiedy odwróciła głowę, a przez chęć wzięcia oddechu do jej ust i nosa dostały się jasne, niespięte włosy, o mały włos nie spadła z, jak się okazało, pleców.
- M-Minato?!
Wywołany spojrzał na nią i zatrzymał się. Spojrzał na towarzyszy i polecił im:
- Idźcie przodem, dogonimy was.
Więcej się nie odezwał, tylko zeskoczył z drzew i przebiegł kilka metrów po zielonej trawie, aż nie znalazł czegoś, na czym można było usiąść. Tym czymś okazał się odsłonięty pagórek. Zaniósł on tam dziewczynę i delikatnie postawił na ziemi. Uzumaki ledwo co dotknęła gleby, prawie upadła. Dalej była osłabiona, a z niewyjaśnionych przyczyn nie regenerowała się zbyt szybko. Minato zaraz ją podtrzymał i pomógł usiąść. Był dziwnie milczący, a jego gesty jeszcze bardziej ostrożne. Jakby bał się, że jest lalką z porcelany, która może się zaraz stłuc, po czym zostaną z niej tylko wspomnienia.
On usiadł obok niej. Trwali kilka długich chwil w ciszy, bojąc się zabrać choćby jeden oddech, nie chcąc zacząć rozmowy. Kushina bała się.
Przeczuwała, co mogło się stać. Ale przecież nie można było spędzać wieczności w tym dziwnym stanie, gdzie żadne z nich nie może wydobyć z siebie głosu. Kiedy jednak się odezwała, sama się zdziwiła. Cichy, niepewny głosik wydobył się z jej ust. Całkiem niepodobny do tego, jaki wszyscy znali, włącznie z nią.
- Ty... wiesz?
Odpowiedziała jej cisza. Minato z ociąganiem spojrzał na nią, lecz w jego oczach nie było nienawiści. Może tylko gdzieś schowany żal.
- Taa.
- Wiesz o tym...? - nie dokończyła, jednak ręka automatycznie przesunęła się na jej brzuch, a on tylko skinął głową.
- Taa.
- Jak się dowiedziałeś?
Blondyn wyjął z kieszeni świstek papieru.
- To mi pomogło, choć tak naprawdę... zaczęłaś przypominać ogoniastego. Nie wiem jak to wytłumaczyć, po prostu zaczęłaś szaleć i się w niego zmieniałaś. Użyłem pieczęci, która cię unieruchomiła, po czym czekaliśmy, aż dojdziesz do siebie.
Czyli... zmieniłam się w to coś? Spuściła głowę. Zapewne o mało co ich nie pozabijałam...
- Jest ci żal, że ci nie powiedziałam?
- Taa.
- Nienawidzisz mnie?
Ostatnie pytanie z trudem przeszło jej przez gardło. Nie chciała o to pytać, ale musiała wiedzieć. Znać odpowiedź. W końcu tylko on jej może udzielić, nie jest oczy, nie twarz, nie gesty. W tym świecie liczy się również mowa, myśli, zaś do tych dwóch nie było tak łatwego dostępu. Zamknęła oczy i nieświadomie zacisnęła dłonie, kiedy zobaczyła, że otwiera usta.
Poczuła na swojej głowie ciepłe dłonie.
- Za co?
W tym momencie powieki granatowookiej rozwarły się, a wzrok zwrócił ku smutno uśmiechającemu się chłopcu.
- Jak mógłbym znienawidzić kogoś za to, czemu nie jest winien?
- Ale... wszyscy...
Minato pokręcił głową.
- To strach. Ludzie boją się osób, takich jak ty, co po pewnym czasie przeradza się w nienawiść. Bo człowiek musi znaleźć kogoś, kogo będzie mógł w życiu obwiniać, kogo będzie nienawidził. Dzięki komu będzie czuł się lepiej, dręcząc go, choć sam może o tym nie wiedzieć.
Kushina miała ochotę się rozpłakać. Cały ten świat bawił się nią. Od samego początku jej życie było ustalone i skazane. Jest tak, jak mówił Minato. Ludzie muszą znaleźć sobie kogoś, na kim będą mogli zawiesić łatkę "nieszczęście", aby je od siebie oddalić.
- Boisz się mnie? - spojrzeli sobie w oczy.
- Nie.
W rudowłosej zaczęły wzbierać emocje. Były na tyle silne, że nie potrafiła ich zatrzymać i popłynęły razem ze łzami.
- T-to takie niesprawiedliwe! - chlipała, rzucając się na Minato. Ten przygarnął ją do siebie i uspokajająco gładził po włosach. Mocno ją tulił, nie dając nawet szans na ucieczkę. Ale ona nie chciała się teraz oddalać. - Ja też jestem człowiekiem, mam swoje uczucia, plany, myśli! Nie jestem potworem! Ludzie patrzą się na mnie, jakbym była śmieciem, niechcianym odludkiem, który nie wiadomo co robi w takim miejscu, jak ziemia! Karzą mnie za coś, na co nie miałam wpływu! Przecież ja nie chciałam zostać jinchuuriki, ale od dnia moich narodzin było jasne, że nim będę. Wszystko zostało zaplanowane, a ja nie miałam na to najmniejszego wpływu. Oni i tak tego nie potrafią zrozumieć. Czasami myślę, że nienawidzę ludzi. Albo naprawdę jestem potworem.
Namikaze przerwał gładzenie jej po włosach, tylko mocno ją złapał i przytulił do siebie, przez co prawie straciła oddech.
- Przestań - usłyszała tuż obok ucha. - Nie nienawidzisz ludzi, w końcu pragniesz ich chronić, czyż nie? - zapytał spokojnym, troskliwym głosem, a jego oddech delikatnie muskał jej skórę. Serce Kushiny przyśpieszyło, trzepotało niczym motyl, zrywający się do lotu. - Nie jesteś też potworem. Nawet tak o sobie nie myśl. I pamiętaj, ludzie tak naprawdę nie są źli. Oni potrzebują kogoś, kto ich zrozumie, a wtedy przestają postrzegać w drugim człowieku wroga. Nie wszyscy, których spotkałaś, byli źle do ciebie nastawieni, prawda? W naszej Wiosce jest dużo ludzi, którzy nie zważają na sprawy, które ich nie dotyczą. Po co kwiaciarce fakt, że ktoś nie umie grać na flecie? A piekarza nic nie obchodzi to, czy skończyłaś medycynę, czy nie. Jest co prawda wiele osób zwracających uwagę na fakt bycia jinchuuriki, ale wiem, że jesteś silna i to przetrwasz. Musisz pamiętać, w każdym z nas płynie Wolna Ognia, która nigdy nie gaśnie. Dzięki niej jesteśmy jedną rodziną. Nigdy nie wydamy jednego z nas wrogowi, nawet jeśli będzie to złodziej, kryminalista, czy zbieg. Jedni mogą potępiać innych, lecz kiedy przyjdzie co do czego, za swoimi staje się murem nie do przebicia. Proszę, nie płacz już. Nie chcę widzieć twoich łez.
Kushina zacisnęła dłonie na materiale ubioru Minato. Nadal była do niego przytulona i choć on rozluźnił uścisk, została w tym miejscu.
- Minato..?
- Hmm.?
- Dziękuję.
No, jak wrażenia? Mi się wydaje, że spaliłam ostatnią wypowiedź Minato... ale dobra, co tam. Nie wyrobiłam się na niedzielę, więc dodaję w poniedziałek xD Spóźniłam tę tą godzinę.. gomene.
Udzielę takiej zbiorowej odpowiedzi na komentarze do anonima. Rany, dziewczyny, naprawdę Wam dziękuję ^w^ Jesteście kochane tym zachowaniem, po prostu to takie miłe z Waszej strony. No nie wiem co powiedzieć. Wyczerpałam się na dzisiaj chyba :) Ale naprawdę Wam dziękuję!
Minnou - Blisko byłaś xD Jak na tę chwilę dedykacja jest do dosłownie pierwszych czytelników, jeszcze ze starego bloga, jednak nie zapominam i o moich, że tak to ujmę: stałych czytelnikach, na których też przyjdzie czas ^^ Taa... w obrazku to ucho jest fenomenalne, ale nie tak łatwo się poprawia na kartce ;p
Kataki - Gdzie tam komentarze w niepamięć, cieszę się, że zwróciłaś mi wtedy uwagę, bo kopa w tyłek czasami dostać muszę xD Uch, matma... ja do tego przedmiotu potrzebuję dobrego nauczyciela, jak go ni ma to i ocen dobrych ni ma. Prace domowe to zuo, ale że jakoś mi z matematyczno przyrodniczych idzie, to nie jest dla mnie tak źle ^^ Hej, nie ma czego zazdrościć, potrafię zanudzić na śmierć, nie ma co mnie znać w rzeczywistości ;]
Hana- chan - Chyba anonim stwierdził, że nie będzie odpowiadał na komentarze ^^ Zarywasz nockę, no T.T Ja wiem, że sama tak czasem robię, ale nie lepiej poczekać do rana? Wtedy się też wyśpisz, a ja nie będę miała poczucia winy, że nie dałam komuś spać xD Kushina musi się czegoś bać, niezniszczalna nie jest, ale boję się, że zbyt bardzo zmieniam jej charakter... >.<
Anayanna S - Chyba to najlepszy sposób na pisanie ^^ Hm.. w sumie, to zdanie jest za długie xD Ale nie mam dzisiaj głowy już aby je zmieniać... ech, będę musiała prześledzić wcześniejsze notki w poszukiwaniu błędów T.T Chciałam gdzieś upchnąć Pszczołę, to go upchnęłam, chyba tak źle nie wyszło ^^
mysza715 - Kłótnia pomiędzy Minato i Kushiną... hm... nie wiem, czy miałam to w planach, a przynajmniej coś poważniejszego, ale może coś się wymyśli *szatański śmiech* Czy ja wiem, czy szczęście? Ale notka jest ^^
Soli - chan - Też się tego boję, że zacznę znowu pisać jednostronicowe notki O.o Jezu, odpukać :o Muszę wrócić do pisania dłuższych xD Haha, Kushinka, Kushinka.. oj nieładnie :D Nie no, kiedyś będzie z kimś współpracować.. chyba ^^ Żądasz romansu? Kiedyś go dostaniesz *mroczny uśmieszek* Kiedyś... Ano, hejterzy teraz są wszędzie. Hah, Minnou, to się ciesz, że nie masz xD A, nawiasem mówiąc, przeniesienie się na blogspota - dobre posunięcie ;p
Dynka - Ufff, cieszę się, że nie jest aż tak źle z długością notek, by zaraz we mnie kamieniami za to rzucać ;) Dziękuję jeszcze za miłe słowa :D
Dzisiaj nie ma rysunku, bo jeszcze nie zgrałam programów graficznych i ogółem nie zainstalowałam tableta na komputer, a zdjęć szkiców również nie mam pod ręką, więc...
Jeszcze podziękuję Wam bardzo za ponad 20 000 wjeść
i pozdrawiam!
~Madeleine Evans
Z góry przepraszam za inteligencję komentarza!
OdpowiedzUsuńAle Minato wiedział?! A ona cały czas to próbowała ukryć xD Mógł powiedzieć…
Rozumiem jak się czuje Kushina, bo dzis… wczoraj prawie do szpitala nie trafiłam ;p
Ogólnie notka w miarę długa i ciekawa ;)
A co do hejterów:,cieszę się, że nie mam i póki co, z tego korzystam.
Pozdrawiam ;)
ohohohoh :D
OdpowiedzUsuńjednak bez kłótni:) w sumie to i lepiej :D
mmm ^^ trzepotał motylek?:D i niedługo kiss kiss?:P
noootka bardzo fajna :D
noo i ha ! jestem 2 ^^'
pozdrawiam :)
mysza715
Aaaaa! Boska notka dattebane! Dzięki niej mam siłe na napisanie pracy klasowej z rana z biologi... Minato wiedział?! Przez ciebie się popłakałam ze wruszenia! I nie uwarzm że zepsułaś jego ostatnią wypowiedź... Dobra ja już kończe ten komentarz... Życzę ci dużo weny i dobrych ocen na koniec roku.....
OdpowiedzUsuńPs. Jak by coś znowu napisała to wstanę w twojej obronie Madi
Jej *.* !Jak było romantycznie i słodko...;* ! ! ! !W ogóle,rozdział mi się podoba,chociaż było parę błędów,ale mi to w czytaniu nie przeszkadzało :D. W ogóle jak to serce Kushiny zaczęło tak "motylkowo" bić...NIACH !I jeszcze ten oddech Minato...Kurde,Kushina,zazdroszczę ci!Aha,i kiss będzie *odpływa w marzenia* ?!
OdpowiedzUsuńKataki
Super rozdział
OdpowiedzUsuńCiii... to tylko godzina ;D
Notka niesamowita ta rozmowa Minato i Kushiny wybacz ale moim zdaniem so sweet uwielbia takie sceny mimo iż mniej więcej wiem jak one się skończą
Nie zrypałaś końcówki.
Tak jak mysza715 czekam na tego kissa ;D
Wybacz że mnie tu długo nie było ( mam na myśl komentarze ;D 3 gimnazjum więc wiesz ) tamte notki też czytałam oczywiście ale na telefonie a mój jest taki że mi komentarz usunie lub coś jeszcze zrobi ( np. piła zamiast piłka u Ani ;D ) co do tamtego hejta rozpisywać się już nie będę, ale bardzo chętnie zobaczyłabym jaką ona notkę by napisała. Nie martw się hejeterami oni są teraz wszędzie i są bezwzględni prawie wykończyli moje dwie ulubione Youtuberki ( na szczęście prawie i dziewczyny wróciły do nagrywania filmów ) Poza tym masz dużo wiernych czytelników którzy na 100% staną za tobą murem ;)
Dobra mój komentarz taki trochę od dupy strony ale cóż ostatnio jakoś bez przerwy takie pisze ;D
Więc kończąc jestem ciekawa czym jeszcze nas zaskoczysz i oczywiście czekam na rysunki ;D, życzę duuużo weny oraz pozdrawiam i przepraszam za to że mój komentarz nie ma jakiegoś specjalnego sensu ^^
Ps. Gratuluję tych +20 000 wyświetleń ^-^
Przeczytane! Nim jednak zacznę komentować fabułę, odpowiem na kwestię mnie xD
OdpowiedzUsuńNo pisz dłuższe, dojdź do limitu na blogspocie, bo jestem ciekawa, czy jakiś jest xD No nie chyba, a oczywiście xD no wiesz co, nawet teraz mogłaś zakończyć notkę, jakimś buzi xD No nawet ja ich miałam :P ach ta popularność *zarzuca teatralnie włosami* XDD a co do blogspota... pewnie tak, ale przenoszenie komentarzy wykańcza xD
No to do rzeczy, fajny rozdział ;D Wszyscy zamartwiają się o Kushinę - jak słodko ;D Trochę mi brakowało, że odpuściłaś tą scenę wydobycia się Jinchuuriki, ale aby wspomniane o tym było ;D w ogóle rozmowa MinaKushi była ładna - tak, to słowo mi pasuję ;D Tylko czy to nie przypadkiem Kushina nauczyła go pieczęci? :P No w każdym razie super było, tak jej wszystko tłumaczył, jak morał w bajce ;D Noi był przytulasek *___* wybacz, jestem samotna, a lubię cieszyć się szczęściem innych xD
Czekam z niecierpliwością na next'a, życzę weny :)
Taaaaaaak wreszcie Minato dowiedział się o Kyubim *.*
OdpowiedzUsuńI oczywiście nie rozczarował mnie, przyjął to tak po minatowemu i było cholernie słodko <3
Mi tam się jego długa wypowiedź podobała, umie podnosić na duchu.
No i wreeeeeeszcie było to na co czekałam! Przejęcie przez Kyubiego kontroli nad Kushiną. Wprawdzie bez szczegółów ale liczy się sam fakt <3
Czuję, że teraz już się na poważnie zacznie MinaKushi, więc jestem w niebie.
Pozdrawiam, buziaki ;3
Fajny odcinek :) Chodź myślałam że jak Minato dowie sie o Kushinie to będzzie nieco dramatyczna scena ale tak też jest spoko :) i ciekawi mnie co jest Kushinie że ona tak osłabła i oczywiście czekam na ich FIRST KISSS!!! <3 Pozdroski! Marysia.
OdpowiedzUsuńOooo jak tu było słodko *.*
OdpowiedzUsuńMinato taki słodziaśny był :D A już miałam motylki bo myślałam, ze będzie buzi buzi. Oczywiście wczoraj rozdział czytałam na telefonie o 4 nad ranem xD
Ja chce buzi! Buzi!!!!
Co do Anonimowej.
Żal dupke ścisnął to się nie odezwała, a szkoda *.*
(niestety, jak się okazało, komentarz ma swój limit [4096 znaków]. Widocznie troszkę się rozpisałam, tak więc wkleję swoją wypowiedź w kilku komentarzach)
OdpowiedzUsuńNa wstępie napiszę, iż naprawdę nie sądziłam, że mój komentarz aż tak poruszy grono wiernych fanek autorki bloga. Przez niektóre zostałam kompletnie zmieszana z błotem, dowiedziałam się o swojej osobie jak również o swoim ilorazie inteligencji, ba, nawet czasie wolnym, sporo ciekawych informacji. Kochane, jak wy mnie dobrze znacie. Muszę również uchylić czoła niektórym dość przekonywującym argumentom (mam tu na myśli np. Minnou. Jej wypowiedź w większym stopniu brzmiała sensownie i uważam, że można by się pokusić o drobną dyskusję). Co do niektórych, szczerze mówiąc, nie miałam zielonego pojęcia czy śmiać się z tego, czy może zapłakać nad ich przysłowiowym "bólem dupy". Ale zważając na to, że nie chcę pisać ogólnikowo, postaram się bezpośrednio zwrócić do każdej komentującej, jak również samej autorki, którą w swojej wypowiedzi pozwolę sobie wziąć na pierwszy ogień.
Chcę Cię przeprosić za ostrą krytykę, którą umieściłam w komentarzu dla Alicji S. (Kataki). Moja postawa była rzeczywiście niewłaściwa, jednakże chcę sobie zaznaczyć, że nie miałam na myśli obrazę Twojej osoby, jako samej Ciebie, jedynie sytuacji jaka pojawiła się w przypadku długiej nieobecności kolejnego rozdziału. Dodam, że niestety, ale nadal utrzymuję swoje postanowienie, jako że ta notka nie należała do udanych, mogę się pokusić na stwierdzenie, że była najgorsza. Ale, jak już wcześniej wspomniałam, to moja osobista ocena. Jestem teraz świadoma, że użyłam nieodpowiednich słów, które rzeczywiście były zdolne poruszyć grono komentujących. Wiedz jednak, że mimo wszystko cenię Twój blog, pomimo wcześniej wspomnianego niezadowolenia ze zbyt długiej przerwy. Nie będę już oceniać, czy dałabyś radę coś przez tak długi czas napisać, czy nie. Po swojej osobie wiem, że jest to możliwe, ale już się nie wtrącam, było to było. Mam wrażenie, że rozpisując się na ten akurat temat ponownie mogłabym poruszyć gniazdo os, a jednak chcę oszczędzić i sobie, i Tobie kolejnej fali spamu w postaci różnorakiego hejtu. Ten temat zostawmy. Mam nadzieję, że przyjmiesz przeprosiny i uraczysz blog kolejnymi interesującymi rozdziałami, bo wiem, że jesteś do tego zdolna. I to mnie denerwowało, brak tego, co było kiedyś. Jednakże, zważając na fakt, iż dzisiejszego dnia obchodzimy najszczęśliwsze święto każdego ucznia, jakim jest koniec roku szkolnego, mam nadzieję, że uda Ci się prowadzić bloga regularnie, ciesząc oczy czytelników dobrymi, długimi notkami. (Mam drobną sugestię, aby zastanowić się nad napisaniem podczas wakacji małego offtopu, w postaci specjalnej notki wakacyjnej. Do ciekawa sprawa dla czytelników i dobra zabawa dla pisarza, takie luźne oderwanie od fabuły).
Minnou – rzeczywiście szkoda, że nie załapałaś się na wcześniejszą konwersację. Argumentujesz sensownie i ja to doceniam. Wiem, że jest to fanfick, ale fabuła ma szczątkowe oparcie o oryginalną mangę (postacie i ich charaktery, pewne sytuacje, zachowania). Po prostu ta scena wydała mi się mocno przerysowana, ot potężna bestia ma przez chwilę możliwość manipulacji nad osobą, w której jest uwięziona. Musze przyznać, że autorka dobrze to rozegrała w najnowszym rozdziale, więc w chwili obecnej nie neguję danej sytuacji. Co do nicku, mogę nawet w tej chwili się podpisać jakimkolwiek imieniem, nazwą. Ale co to da? Że będziecie się do mnie zwracać Mio-chan, Laura czy Kushina112? To nie odkrywa kart, każdy nadal jest anonimowy, ukazując jedynie wymyślony nick. Ty uważasz się za osobę odważną, bo podpisałaś się nickiem Minnou? Uwierz, że to jedno i to samo. I podkreślam – nie chciałam jej zranić. A jeśli chodzi o rysowanie, tak pewnie oznajmiłaś, ze nie mam pojęcia o tym. Może mam, i to spore? Tego nie wiesz, tak samo jak ja nie wiem jak jest u Ciebie z gotowaniem, pisaniem horrorów, czy występowaniem na scenie. Podam przykład: Jestem pewna, że kompletnie nic nie wiesz o pieczeniu ciasta czekoladowego, bo wiem, jakie to trudne. (brzmi bezsensu, co nie? Bo nie mam zielonego pojęcia jak jest u Ciebie naprawdę. Chciałam to na danym przykładzie zobrazować).
UsuńHana-chan – na samym początku swojej wypowiedzi odniosłaś się do kodeksu karnego. Nie jestem pewna, czy chciałaś mi tym pogrozić czy wystraszyć. A może jedynie poinformować, że takie coś istnieje. Zapewne Cię zadziwię – wiem o tym. Ale chyba nie do końca zrozumiałaś definicję, którą zresztą zapisałaś dla podtrzymania powagi sytuacji. Czy ja autorkę obraziłam bezpośrednio? Wyraziłam się o niej wulgarnie, zwyzywałam ją, a może pogroziłam? To są owszem czyny karalne. Ale komentowanie twórczości autora nie podlega karze. Gdyby tak było, niżej wymienieni przez Ciebie krytycy siedzieliby w więzieniu lub otrzymaliby wysoką grzywnę za okrutną ocenę danego filmu , czy książki. Siebie w żadnym razie nie uważam za krytyka. Jedynie skomentowałam twórczość autora. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że było to nieudolne, mogłam swoje odczucia zapisać inaczej. Ale mam wrażenie (wczytując się w wasze komentarze, typu „tak czy tak będziemy stać murem; czego nie napisze to zaatakujemy”), że nawet jakbym zapisała piękny trzynastozgłoskowiec z elementem przemijalności i akcentem miłosnym zahaczonym o krytykę postaw, to otrzymałabym odpowiedź, że na tym blogu nie wolno pomyśleć negatywnie o notce. O niczym nie można pomyśleć negatywnie, a jeśli się to nie daj Boże uczyni, to zostanie się zmieszanym z błotem. Cóż, takie podejście przypomina mi trochę system totalitarny, gdzie wszystko jest ustalone odgórnie i musi być przestrzegane. Odejście od normy zachowań (w tym przypadku negatywny komentarz) spotyka się z ogólnym niezadowoleniem ze strony społeczeństwa, jest potępiane i sprowadzane do zwykłej propagandy. To nie jest zdrowe podejście. Tak, jak się zachowałyście wobec mnie, określić można jako wpajanie określonych norm, poglądów na dany temat. Nie można myśleć inaczej, bo to jest zabronione. A przecież żyjemy w kraju demokratycznym, gdzie obowiązuje wolność słowa. Wyraziłam swoje słowo, spotkałam się z niepokojącym zjawiskiem. Zaznaczę to trochę później, komentując odpowiedź innej osoby, która swoim zachowaniem spowodowała u mnie dość nieprzyjemny mętlik w głowie, bowiem wcześniej nie sądziłam, że mogę się z tym spotkać osobiście. Ale jak już wspomniałam, napiszę o tym późnej. Wracając do Twojej odpowiedzi, nie za bardzo rozumiem ten cudzysłów przy ‘długim komentarzu’. Powinien być dłuższy? Ten jest dość długi, więc nie powinno być tym razem żadnego problemu. Uważasz, że obraziłam jedną z komentujących, rzekomo naśmiewając się z jej nicka? Gdzie ta obraza? Gdzie to naśmiewanie się? Nie brałam za cel jej konkretnego nicka, nic do niego nie mam. Chodziło mi ogólnie o podpisywanie się wszelkimi japońskimi nickami. Kolejna osoba doczepiła się u mnie braku tego. Po co wam to? Jeśli tak bardzo cierpicie z faktu, że go nie mam, to zaraz coś wymyślę. Amene, może być? Albo Lichenne, albo Marianne, Mio, Richou, Melodia. Po co to, ja się pytam? Nie zabraniam wam używać waszych nicków, nie zabraniajcie mi używać nazwy Anonim. Kolejna sprawa, gdzie ja się, cytując po Tobie, wpieprzam? Nie wiem, co robi po lekcjach, nie wiem, z kim się lubi, a z kim nie, nie wiem, co jadła trzy dni temu. Nie obchodzi mnie to, bo to równocześnie nie moja sprawa. To jest życie prywatne. Nie dopytuję o to, jedynie posługuje się informacjami, które autorka sama, z własnej woli zamieszcza na blogu. Prowadzenie czegokolwiek, co podlega ocenie i jest wystawione na widok publiczny, wymaga pewnych zasad, obowiązków. Autorka wyraźnie podała, że notki powinny pojawiać się co niedzielę. Jeśli zdarzyłoby się to sporadycznie, ze dwa, trzy razy, to w porządku. Ale czekaliśmy w pewnym momencie ponad miesiąc. Gdy zdarza się taka sytuacja,
Usuńwyjaśniona niemożliwością prowadzenia bloga na czas nieokreślony, to warto zmodyfikować informację. Podać, że z przyczyn niezależnych od autora, kolejne rozdziały będą podawane w terminie bliżej nieokreślonym. To naprawdę wystarcza. Nie każdy, wchodząc na nowo znalezionego bloga, czyta czat i wszystkie dopowiedzenia autora. Niektórzy ograniczają się do treści opisanej historii. I taka osoba może czuć się oszukana, wchodząc w obiecaną niedzielę i zastać brak notki. Doskonale rozumiem, że autor też jest istotą ludzką, więc po prostu, jeśli autorka nie daje sobie rady z napisaniem rozdziału w tydzień, niech zmieni termin, albo w ogóle pominie w informacji punkt o regularnym dodawaniu notek. Uważasz, że wiek warunkuje to, co dana osoba napisze? To ciekawe spostrzeżenie. Mogłabym być tu złośliwa i zapytać, co w takim razie, według Ciebie, napisać powinna osoba mająca 22 lata, a co 27-latka, bo pewnie coś kompletnie innego. Ale pomińmy ten wątek. Wracając do mojej tożsamości, umówmy się. Jeśli autorka, Ty oraz inne udzielające się w tej dyskusji osoby podpiszą się imieniem i nazwiskiem, to proszę bardzo, ja też to zrobię. Ale zauważ, krytyk ocenia książkę czy film osoby, która na forum publicznym od początku ujawniła swoje dane osobowe. Tak więc rozumiem, że taki krytyk również ma obowiązek to uczynić. Jest tu gdzieś imię i nazwisko autorki? Jeśli tak, to rzeczywiście uznaję swój błąd. Nie ma? Cóż, jeśli ona ma prawo być anonimowa (zrozum, nick nie odsłania Twoich danych, tak więc autorka, jak i Ty jesteście tu anonimowe), to ja również. Kolejne zdanie, tu przyznam Ci rację, mogłam to lepiej skrytykować, na wyższym poziomie. Ale co to w tej chwili zmieni? Naprawdę uważasz, że wtedy żadna osoba nie doczepiłaby się, oskarżając mnie o obrazę, brak serca i najlepiej jeszcze czyn karalny? Szczerze wątpię.. Teraz moja ulubiona kwestia, ja to po prostu kocham. Wszyscy dookoła mają większe doświadczenie niż ja, ja nawet po polsku pisać nie umiem (pewnie ktoś niebawem o to mnie oskarży, a tak, by jeszcze mi dopiec). Tutejsze komentatorki mają 5, 10, 15 blogów i są na poziomie zawodowego pisarza. Ja nie twierdzę, że jest inaczej. Ale błagam, skoro nic kompletnie o mnie nie wiesz, nie pisz, że mam mniejszą wiedzę na dany temat, bo Ty tego wiedzieć w żaden sposób nie możesz. Do taki klasyczny „beszt” (jesteś głupia, wiesz z pewnością mniej od innych). To w sumie ciekawe, że znasz również mój poziom intelektualny, opierając się jedynie na wypisanych przeze mnie dwóch słowach. To niesamowita umiejętność, naprawdę. Dalej dowiaduję się, że jestem żałosna. Czekaj, czekaj.. Użyłam tego samego określenia! Ale w zupełnie innym kontekście, bo tym epitetem określiłam rozdział, zbiór liter, Ty natomiast użyłaś go na mnie. A to już jest obraza mojej osoby. Z tego, co pisałaś wyżej to karalne. Koło się zamyka. Mówisz, że potrafię jedynie obrażać anonimowo. Wracam do tego określenia trochę wyżej, gdzie pisałam o nazwach użytkownika. Ty jesteś na mnie anonimowa, bo Twój nick mi nic nie mówi. Ja określiłam się co do bloga, Ty do mojej osoby. Zwrócę honor, jeśli pod moim komentarzem się podpiszesz imieniem i nazwiskiem (do czego Cię nakłaniać nie będę, bo pewnie zaraz się dowiem, że wyłudzam dane osobowe). W tym momencie określiłaś dokładnie postawę, jaką sama podjęłaś. Innymi słowy, napisałaś o sobie. Dość ciekawe. Oj, jeszcze jestem osobą nieszczerą i fałszywą, bo obraziłam zbiór liter jako osoba anonimowa. Serio? W tym momencie podpisuję się jako Amene. Już nie jestem anonimowa. Jeśli uznasz inaczej, sama sobie zaprzeczysz.
UsuńNa końcu piszesz, że z niecierpliwością czekasz na moją odpowiedź, mam nadzieję, że się nie zawiedziesz. Mogłabym naprawdę rzucić w mojej wypowiedzi kilkoma soczystymi określeniami, tylko po to, aby się odegrać na Twojej wypowiedzi. Ale nie zrobię tego. Piszesz w miarę sensownie, tylko gubisz się we własnych oskarżeniach. Mam do Ciebie prośbę – przeczytaj moją odpowiedź kilka razy i zastanów się, a właściwie dojdź do własnych wniosków, co w Twojej wypowiedzi jest nie tak. Mam nadzieję, że jesteś zdolna do samokrytyki i nie będziesz bronić niczym lwica swojego komentarza. Uważam, że jesteś inteligentna i mam nadzieję, że się nie mylę. Także czekam na odpowiedź.
UsuńAnia J. – uśmiałam się przy Twoim komentarzu, piszę to szczerze. A jednocześnie trochę się zaniepokoiłam. Od razu wtapiam się w wypowiedź przesyconą jadem do mojej osoby. To naprawdę dziwne uczucie, zważając na to, że masz podrzędny związek z całą sytuacją, jedynie komentujesz mój komentarz, skierowany do kogoś innego. Rozumiem, że możesz uwielbiać autorkę, ale wyzywanie mnie tylko dlatego, że sytuacja z prowadzeniem bloga mi się nie spodobała, to nie jest normalne. Dowiaduję się, że mam ryj, upadłam na głowę i w ogóle nie jestem człowiekiem, tylko jakimś podludkiem, tylko dlatego, że mi nie przypadł do gustu rozdział. Szczerze radziłabym, byś się zastanowiła nad swoim zachowaniem, bo teraz trafiłaś na osobę, która przyjmie to ze spokojem i jest w stanie jasno wytłumaczyć, że taka wypowiedź jest nieodpowiednia. Mogłaś trafić gorzej, na osobę z podobnym poglądem na daną sprawę, która równie efektywnie obrzuciłaby Cię mięsem, tylko po to, by otrzymać wewnętrzne poczucie spełnienia. Piszesz, że mieszam z błotem autorkę, zapytam więc, co Ty robisz w stosunku do mnie? Jeszcze raz powtórzę, nie odnosiłam się w moim komentarzu do jej osoby, tylko sytuacji, która miała miejsce. To różnica. Nie napisałam, że autorka, jako osoba jest taka, taka i jeszcze taka (dla lepszego efektu używając przekleństw).Ty natomiast uznałaś moją osobę za śmiecia, którego spokojnie można bez powodu obrzucić wyzwiskami. Przykro mi to mówić, ale swoją wypowiedzią nie pokazałaś, że potrafisz zachować się jak dorosła. Przeklinanie i wyzywanie to oznaka dorosłości? Musze Cię zmartwić, otóż w żadnym wypadku. To oznaka słabości, wręcz prymitywnego zachowania. Nie ustosunkowuję tego określenia mówiąc konkretnie o Tobie, chcę jedynie, byś wiedziała, jak postrzegane jest takie zachowanie.
Najbardziej mnie rozbawił watek z nickiem. Wybacz, ale to, co napisałaś, jest po prostu śmieszne. „Żygam tęczą”? Już nie chodzi mi o sam błąd ortograficzny, ale o fakt, że według Ciebie taki nick warunkuje o tym, czy jestem tchórzem, czy też nie. Ok, wyżej napisałam, podpisuję się dla świętego spokoju jako Amene. I wszyscy nagle stają się szczęśliwi, to magiczne. Kolejny wybuch śmiechu, wybacz. Ale widzę tu powtarzający się motyw, w każdym komentarzu. 1.Obraziłam autorkę od stóp do głów, wraz z jej zwierzątkiem, pokojem i deserem z wtorku. 2.Nie podpisałam się Nickiem-jestem anonimem, ukrytą osobą, nikt nie zna mojej tożsamości(w tym wypadku chodzi o nick), hasam po forach i dzięki temu sieję ogólny zamęt. 3.To jest pewne, wypisane wszędzie, wiadome od zawsze, wręcz oczywiste – ja z pewnością nie umiem tego i tego, a z pewnością nie umiem lepiej i się w ogóle na niczym nie znam. To jest tak bardzo wiadome, że nie wiem nawet, po co to piszę, to wie każdy na świecie. Cieszę się bardzo, że mnie tak dobrze wszystkie znacie. Jeśli chodzi o kilka słów niżej w Twojej wypowiedzi – autorka nie pisze tego specjalnie dla mnie, pisze dla ogółu. Dlatego też (mimo, że pisałam wyżej, to wspomnę jeszcze raz), ma pewien obowiązek pisać w terminie, jeśli owy termin zatwierdza. Jakby nie było tego w informacji, nic bym nie napisała. Notki dodawane są bezterminowo? Nie ma problemu. Ale jeśli są jasno określone zasady, to sam ich twórca jest zobowiązany ich przestrzegać. Tyle. Na koniec zostałam miło pożegnana. Przyjmij radę od troszkę starszej od Ciebie (zapewniam Cię, że tak właśnie jest) osoby: przystopuj z obelgami i wulgarnymi wtrąceniami, bo to nie jest dla nikogo smaczne. Nie sądzę, by autorka była zadowolona z komentarzy na swoim blogu, w których widnieją tak zwane ciężkie słowa. To naprawdę nie jest wyraz dojrzałości.
UsuńJeśli kogoś pominęłam, z góry przepraszam. Jeśli taka osoba chce otrzymać ode mnie wiadomość, proszę pisać, chętnie odpiszę. Autorkę serdecznie pozdrawiam i mam nadzieję, że pozwoli uregulować nasze dość napięte stosunki. Jak już pisałam, życzę weny i brak takich okropnych osób, które nic tylko obrażają SAMĄ OSOBĘ autorki, nawet nie wspominając o blogu ani treści, a które zostały dokładnie opisane w komentarzach niektórych osób. Oraz brak takich jak ja, które potrafią się niemile doczepić JEDYNIE do SAMEJ TREŚCI ORAZ SPOSOBU PROWADZENIA BLOGA.
PS: MAM NICK! NIE JESTEM JUŻ ANONIMOWA, TO NIESAMOWITE! Amene
Chcę tylko coś na pisać i kończę temat.
UsuńWiesz,dlaczego każdy się uczepił tego Anonima?
Ponieważ nie jest to tyle co oznaką tchórzostwa (jak ja napisałam,za co przepraszam),ale brakiem szacunku do autora.
Może zacznę od tego, że nie nie będę swojego komentarza broniła jak lwica. Dlatego, że w niektórych twoich wypowiedziach przyznaję ci rację.
OdpowiedzUsuńKodeksem nie chciałam Ci pogrozić. Proszę cię...Nigdy nie grożę ludziom przez sms, czat, gg czy podobnie . Nie wyzwałaś autorki ani nic podobnego, ale wyśmiałaś jej Nick, a to coś zobowiązuje. W pewnym stopniu ją obraziłaś. I tutaj mi w cale nie chodziło o obrazę Madi..Tylko komentującej " Katatki". Tutaj sie z tobą nie zgodzę, a chodzi o to, że gdybyś napisała bardziej "inteligentny komentarz" pod tamtym rozdziałem to mam być szczera? Nie zwróciłabym na to uwagi bo każdy z nas musi przyjąć krytykę, a nie jak ty wyraziłaś sie w dwóch tak żenujących słowach. Odpowiadając na mój komentarz wysłowiłaś sie bardzo pięknie i mogę stwierdzić, że głupia dziewczyna nie jesteś, a wręcz przeciwnie mądra. Co pisałaś do mnie to z każdym przemyśleniem. I to rozumiem. Dlatego tutaj nie mam zbytnio o co cię oskarżać czy krytykować. Tu z tą anonimowością przyznam ci rację. Tak jak napisałaś my również jesteśmy anonimowi ponieważ wszyscy podpisują sie nickiem, a nie imieniem i nazwiskiem. Skoro czytasz tego bloga to powinnaś wiedzieć, że autorka nie powiadamia nas na czacie o spóźnionym rozdziale, tylko na poście Stronie Głównej. Więc chyba każdy, który nowy tu wchodzi widzi informację na dany temat. Co do wieku...hmm...bardziej chodziło mi o to, że napisałaś iż jesteś od niej troszeczkę starsza. To zabrzmiało tak jak byś była od niej o wiele lepsza i mądrzejsza. Przynajmniej tak to odebrałam, a może źle to odebrałam. Więc cofam tamto. Jak byś skomentowała to na wyższym poziomie, nie odpowiem ci na to pytanie czy każda by się rzuciła na ciebie. Tak jak wspomniałam wcześniej. Gdybym widziała, że jest to komentarz na wyższym poziomie niż te dwa "słowa" to bym się nie przyczepiła, każdy z nas musi pogodzić się z krytyką. Czekaj, czekaj...Ja sie nie przyczepiłam tylko do tego komentarza w dwóch słowach. Najbardziej przyczepiłam się do tego komentarza "długiego" co podpisałaś później. Koło sie zamyka napisałaś " że jestem głupia" możemy podać sobie dłonie tutaj. O nie "Mogłabym naprawdę rzucić w mojej wypowiedzi kilkoma soczystymi określeniami, tylko po to, aby się odegrać na Twojej wypowiedzi. " ta wypowiedź mnie kompletnie rozbawiła. Czy tym zdaniem chcesz mi udowodnić, że potrafisz porzucać mi "soczystymi słowami"? Oj chyba nie. Możemy porzucać do siebie nawzajem "soczystymi słówkami", ale powiedz mi po co to ? Twoja odpowiedź miała sporo racji i była godna uwagi. Jak wspomniałam, głupia dziewczyna nie jesteś. Potrafisz sie obronić i odpowiedzieć wszystkim sensownie na komentarze. Czym mi zaimponowałaś bo mogłaś uciec jak tchórz.
Pozdrawiam.
Teraz jedynie krótko opiszę sam wątek "soczystych słów", który możliwe, że źle przedstawiłam. Chodzi mi o ogólną mentalność osób, które piszą na różnych forach. Osoby takie, jakkolwiek się nie podpiszą, czują bezgraniczną swobodę i bezkarność swoich działań. Dałam przykład, iż nadal jako osoba anonimowa mogę bez żadnych obaw użyć różnych, znanych wszystkim epitetów, których zastosowania z pewnością nie podjęłabym się, pisząc z kimś chociażby na facebooku, gdzie ta osoba, czy grupa zna moje dane. Moja wypowiedź nie miała absolutnie na celu ukazania mojej wyższości (oto potrafię kogoś wyzwać, jestem niesamowita). Po co to? A właśnie po nic, to jedynie objaw szczeniactwa, który da się zaobserwować wszędzie, gdzie zbiera się grupa, najczęściej młodych wiekiem, osób często o różnych poglądach na dany temat. To był jedynie przykład, co mogłaby zrobić osoba na moim miejscu, a czego ja się w życiu nie podejmę.
UsuńPozdrawiam
No i nie będę ukrywała, ale masz rację. Idzie się dogadać w spokoju? Idzie. I w stosunku do mnie i do ciebie jest koniec tematu. Jak powiedziałam mi zaimponowałaś, bo mogłaś uciec stąd jak tchórz, a się wybroniłaś. Dlatego ja już więcej do Ciebie nie mam. Unoszę rączki do góry ze spokojem.
UsuńDroga Madi! :) niestety nie mogłam skomentować ostatniego rozdziału, więc zacznę od niego. nie mam za wiele do pisania, właściwie wszystko wyjaśniło się w 17-nastym. szkoda, że K nie spotkała się z Bee face-to-face, takie moje osobiste rozczarowanie, uwielbiam tego gościa ;) przejdźmy do najświeższej noty. pierwsze co zrobiłam, to sprawdzenie długości rozdziału. plus na twoją korzyść, byłam usatysfakcjonowana ;D mogła pojawić się scena zamiany w biju, ktoś o tym wspominał, ale powiem szczerze, że mnie zaskoczyłaś. nawet nie przypuszczałam, że Minato w takich okolicznościach się dowie... i piorun go przy tym nie trzaśnie :) to z pewnością będzie miało wpływ na ich dalsze relacje, mam nadzieję, że już dziś uchylisz rąbka tajemnicy :) poruszyłaś bardzo ciekawą kwestię, może nawet nieświadomie. czy w jednym ninja można zapieczętować kilka biju? to mnie intryguje już od dawna, zwłaszcza po spotkaniu bestii z Naruto. zobaczymy, jak Kishimoto to rozegra, może blondyn rzeczywiście skończy jako jinchuriki wszystkich ogoniastych? czekam na ciąg dalszy! i jakoś informację odnośnie AnE, jest wolne, więc może zrobisz coś w tym kierunku? :)
OdpowiedzUsuńodnośnie anonimowej czy już nieanonimowej (wiadomo, o kogo chodzi) nie będę się wypowiadać, moim zdaniem sprawa jest zakończona, padło w jakiś sposób sformułowane "przepraszam" w sprawie niefortunnego wyrażenia, dla mnie to koniec historii. a jeśli chcecie nadal komentować swoje odpowiedzi bez końca, na co się powoli zanosi, radzę założyć osobne forum, czat, czy co tam chcecie. pozdrawiam wszytkich serdecznie i życzę udanych wakacji:) ~Aleksandra
XDDD słodziutka scena pod koniec rozdziału... to jest to ! nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńbardzo się ciesze że Minato tak postąpił wobec Kushiny wiedząc o wszystkim ^^ i jeszcze ją przytulił *.* czekałam bardziej na małe buzi, buzi ... no ale trzeba najwyraźniej jeszcze poczekać ...
gomen że tak późno komentuje, ale wakacje już są więc trochę ze znajomymi się włóczę rozdział był długi, słodki, ciekawy i cudowny ^^ czekam na next
Dopiero co trafiłam na tego bloga, ale muszę przyznać, że wszystkie obecne rozdziały przeczytałam jednym tchem. Bardzo podoba mi się twój styl pisania :) A samo opowiadanie? Genialne! :) Bardzo fajnie wplotłaś momenty znane z mangi w swoje opowiadanie i dodałaś im uroku ;) Dodatkowo idealnie przedstawiłaś charaktery bohaterów. Sam wygląd bloga też mi się podoba. Idealnie pasuje :)
OdpowiedzUsuńCo do tego rozdziału, to był wspaniały. Pełen uczuć, a równocześnie strasznie słodki :) A słowa Minato, jak to Minato, pełne mądrości :) Nadawałby się na mistrza zen :)
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :) Życzę Ci również weny i miłych wakacji ;)
Izzy