"Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas,
gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać."
Rozdział 2. Początki bywają ciężkie
Po pokoju rozległo się ciche, niepewne pukanie. Zaraz potem drzwi uchyliły się, a do pomieszczenia weszła mała, czerwonowłosa dziewczynka o niemal granatowych oczach i długich, sięgających pasa kosmykach. Na jej twarzy malował się lekki strach, ale bardziej rzec by można, że nie była do końca świadoma tego, co się działo. Coś musiało wstrząsnąć sercem dziecka. Zburzyć świat, który układała w swojej wyobraźni. Zbyt wiele musiała przeżyć, utracić w jednej chwili. Spojrzała niepewnie na staruszkę siedzącą na skraju potężnego, dębowego łóżka. Słońce oblewało jej postać, a biały materiał, w który była ona odziana, odbijał promienie stwarzając złudzenie, przez które można by rzec, że kobieta emanuje blaskiem, jasnością.- Podejdź, kochana - powiedziała łagodnie do Kushiny i wyciągnęła do niej rękę.
Dziewczyna zaczęła powoli stawiać kroki. Więc to jest pani Mito, myślała. Żona Pierwszego. Staruszka uśmiechała się do niej przyjaźnie. Nie była negatywnie nastawiona, może jedynie trochę smutna. Kiedy młoda, przyszła kunoichi stanęła przed jinchuuriki ogoniastej bestii, ta złapała ją delikatnie za dłonie i sprawiła, że Kushina usiadła. Kobieta zaczęła głaskać ją po włosach, a dziecko w odpowiedzi przytuliło się do niej. Mito znała sytuację, wiedziała kim jest ruda.
- Zapewne jest ci ciężko. Możesz mi wszystko powiedzieć - rzekła kojącym głosem. Z ust dziewczynki wydobyło się ciche "tak". - Wiedz, że mnie również sprowadzono tu, bym została jinchuuriki. Wszystko przez to, że członkowie mojego klanu, naszego klanu, są bardzo witalni, specjalizują się w technikach pieczętowania, a niektórzy z nas posiadają specjalny typ chakry, który mam ja, oraz ty, moja droga. Wiem, że bycie naczyniem dla demona jest okropną perspektywą, jednak jest sposób, by nawet jinchuuriki byli szczęśliwi.
Na te słowa Kushina ożywiła się trochę i podniosła zaciekawioną twarz, by móc spojrzeć krewnej w oczy. Uśmiechała się, a tym razem ten gest dotykał również oczu.
- Jaki?
- Spełniając się - odparła pani Mito. - Musisz znaleźć coś, dzięki czemu życie jako naczynie dla Kuramy nie będzie udręką. Musisz znaleźć przyjaźń i miłość w tym świecie, a przeżyjesz pięknie swoje dni.
Dziewczyna poczuła, jak do jej serca wlewa się trochę ciepła. Jest jakaś szansa. Nadal będzie mogła spełnić marzenia. Mały płomyczek nadziei rozjaśnił jej duszę.
~*~***~*~
Dali jej miesiąc. Mito powiedziała, że jeszcze czuje się na siłach i pożyje jedną drugą kwartału co najmniej. Do tego czasu Kushina zamieszkiwała pokój obok tego, który należał do żony Pierwszego. W wiosce nie było czegoś na kształt sierocińca. Dzieci mieszkały z rodzinami, gdyż klany, jakie żyły w Konohagakure, wręcz szczyciły się swoją wielkością. Raczej nie było sytuacji, w których jakiś członek rodziny nie miał się gdzie podziać.
Leżała na łóżku. Nie mogła zasnąć. Mimo otuchy, jakiej dodała jej krewna, nadal dręczyła ją ta sytuacja. A co jeśli z nikim się nie zaprzyjaźni? Przecież nie każdy spotka swoją drugą połówkę. Wszystko może się posypać jeszcze bardziej, a los podepcze moje marne resztki, kiedy ludzie już niczego na mnie nie zostawią, myślała.
Przed oczami w pewnym momencie stanęła jej twarz mężczyzny, który przyprowadził ją do wioski. Wtedy myślała, że jest szczęśliwy, ale teraz widziała, jak jego uśmiech był przepełniony smutkiem. Nie tylko jej wojna odebrała bliskich. Przynajmniej nad stratą rodziny nie powinna się użalać. Czuła pustkę w sercu, ale wmawiała sobie, że to nie przez brak oparcia, jakim zawsze byli rodzice, brat, kuzyni... Chciała być silną i po prostu zapomnieć o najbliższych. Do takich sytuacji mogło często dochodzić w przyszłości. Nie będzie mogła się wtenczas załamać.
Problem w tym, że i samotność z powodu przeszłości nie dawała je zasnąć, i ból spowodowany wizją przyszłości. Musiała to zaakceptować. Jednak mimo, że starała się uwierzyć w słowa "wszystko będzie dobrze", to czuła się, jakby okłamywała samą siebie.
Nie wiedziała kiedy zasnęła. Teraz tylko czas mógł posklejać jej świat, który rozbił się jak porcelanowa misa.
~*~***~*~
- Moi drodzy, przedstawiam wam nową uczennicę. Nie jest stąd, więc zachowujcie się.
Kushina stała pośrodku klasy i wyglądała na lekko zdenerwowaną. Od wizyty u pani Mito minął tydzień i dziewczyna powoli oswajała się z myślą o sobie, jako jinchuuriki, ale teraz miała inne zmartwienie. Stała właśnie pośrodku sali, a na nią wyczekująco spoglądała całkiem spora gromadka nieznanych jej uczniów. Nie przyglądała się im uważnie. Po chwili, zdziwiona tym co wyszły z jej ust, wykrzyknęła:
- Jestem Kushina Uzumaki, dattebane!
Niektórzy spoglądali na nią ze zdziwieniem, inni zaczęli się cicho śmiać. Nie pomagało to wcale dziewczynie. Do jej uszu dotarły uwagi, których w najmniejszym stopniu nie odebrała miło.
- Ale ona ma dziwne włosy...
- Jakim cudem one są czerwone?
Na twarzy przyszłej kunoichi zaczęły pojawiać się delikatne rumieńce. Ze zdenerwowania powiedziała coś, co nigdy nie wyszłoby z jej ust, a jednak, pod presją otoczenia złapała się pierwszego pomysłu, niczym tonący trzymający się kurczowo pierwszego oddechu.
- I ja.. Ja chcę zostać pierwszą kobietą Hokage!
Cisza. W tym momencie nikt nie szydził z jej czerwonych kosmyków. Dostrzegła kątem oka ruch po lewej stronie ławek. Blond włosy, na pierwszy rzut oka trochę zniewieściały i wyglądający na delikatnego, kruchego jak cienkie szkło, chłopak podniósł się z miejsca. Zamknął oczy uśmiechając się i przyłożył rękę do piersi.
- Ja też mam zamiar zostać w przyszłości szanowanym przez wszystkich Hokage.
Zdziwiło to dziewczynę. Ten chłopiec? Wydawało się jej to mało prawdopodobne. Poczuła jak ktoś pcha ją w kierunku ławek.
- No, skoro już się przedstawiłaś, to idź znaleźć sobie miejsce.
Kushina posłuchała go bez zbędnych protestów. Mijając uczniów słyszała jeszcze różne słowa o jednym znaczeniu. "Ktoś taki nigdy nie zostanie Hokage. Nie z tymi włosami, nie ktoś..." Obcy. Za taką ją mieli. Pragnęła, by to miejsce było dla niej domem, ale najwyraźniej jej tu nie chcieli. Mimo uwag dotyczących jej osoby, szła dalej. Kiedy była przy ławce dziwnie przyjaźnie nastawionego blondyna, mimowolnie jej wzrok padł na jego postać. Spojrzenie miał nieobecne, ale oblicze tak łagodne i ciepłe... Jego jasno błękitne oczy wręcz świeciły. Musi mieć szczęśliwe życie, pomyślała.
Kiedy doszła do ostatniego szeregu, stwierdziła, że usiądzie w środkowym rzędzie. Dopiero teraz rozejrzała się po klasie.
Średnich rozmiarów drewniane pomieszczenie z trzema oknami. Tablica na wprost ławek, a przed nią ciężkie biurko. Nic specjalnego. Normalna sala lekcyjna. Jednak tym, co przykuło uwagę Kushiny byli uczniowie, a raczej ich żeńska część.
W jej wiosce kobiety bardzo rzadko zostawały kunoichi. Nawet takie, które miały wszelkiego rodzaju predyspozycje. Wojny, które trawiły Kraj Wiru, wprowadziły selekcję. Mężczyzn, jako stereotypowo silniejszych, bardziej wytrzymałych i o większych umiejętnościach, szkolono na shinobi. Kobiety nie miały tyle szczęścia. Kushinę szkolił wszystkiego ojciec, zresztą na własne jej życzenie, choć można to było nazwać małym szantażem. Zasugerowała ona bowiem, że sama będzie się uczyć wszelkiego rodzaju jutsu. Widziała jak rodzic ćwiczył z jej bratem, stąd to zainteresowanie. Nauczyła się na pamięć również kilku technik i znalazła miejsce, w którym przechowywana była broń w domu. Ojciec bojąc się o to, czy by sobie, albo komuś innemu, czegoś nie zrobiła, postanowił i ją trenować i uczyć teorii. W szkołach nie widywało się dziewczyn.
Tu nic nie stało na przeszkodzie rozwojowi kobiet. Było ich co prawda trochę mniej, niż chłopców, jednak dla Kushiny i tak dużo się ich znalazło. Najwyraźniej tutaj nie liczyła się płeć.
Nauczyciel oznajmił, że niedługo wróci i zniknął z klasy, ogłaszając przerwę. Kushina wyszła z ławki i usiadła pod ścianą. W pewnym momencie ktoś klepnął ją w ramię. Skierowała wzrok w lewą stronę. Uśmiechała się do niej czarnowłosa dziewczyna o równie ciemnych oczach. Wyciągnęła rękę do rudej.
- Witaj, jestem Mikoto.
Zdziwiona przyjacielskim nastawieniem dziewczyny, Kushina dopiero po chwili uścisnęła dłoń koleżanki.
- Miło mi ciebie poznać - odpowiedziała, myśląc, że jeszcze jest dla niej miejsce w tej wiosce.
~*~***~*~
Dziewczyny leżały pod drzewem i śmiały się głośnio wspominając miesiąc, który spędziły razem. Kushina nie wierzyła, że tak szybko minął ten czas.
- Pamiętasz, jak pobiłaś tych chłopaków? Ale mieli potem miny, jakby demona zobaczyli - powiedziała przez łzy Mikoto.
Uzumaki stanął przed oczami przywołany obraz. Śmianie się z niej, przezywanie od "Pomidora", przez kolor jej włosów. Długo nie wytrzymała biernie czekając na rozwój wydarzeń i po prostu rzuciła się na chłopców. Pamiętała, jak w pewnym momencie przestała bić jednego ucznia, bo poczuła na sobie czyjś wzrok i spojrzała w tamtą stronę. Widząc roześmianego, krzaczastowłosego blondyna i jakiegoś nieznanego jej chłopaka, rzuciła im jak najgroźniej umiała "z czego się śmiejecie". Reakcje były dwie. Ten, co chciał być Hokage zamrugał i pośpiesznie odwrócił wzrok, zaś drugi chłopak, prawdopodobnie jego kolega, puścił oczko Kushinie i dalej się śmiejąc wrócił na miejsce. Tego dnia zyskała nowe przezwisko. Krwawa Habanero.
- A wiesz, że potem jeden z tych chłopaków, nie pamiętam już który, nasłał na mnie swojego brata?
Mikoto zdziwiła się, kiedy to usłyszała.
- Nie, opowiadaj.
- To słuchaj - rzekła i przywołała wspomnienia. - Raz, kiedy po szkole biegłam do domu, zatrzymał mnie chłopak, który wyszedł zza drzewa. Zaraz potem obok niego stanął jeden z tych... - przestała opowiadać szukając odpowiedniego słowa. - Um.. jeden z tych poturbowanych przeze mnie chłopców - powiedziała. Na te słowa Mikoto parsknęła śmiechem. - Jego brat był geninem, a kiedy oskarżył mnie o znęcanie się nad tym uczniem, postanowił, że da mi nauczkę. Zaczęłam skakać po drzewach, uciekając. Nie wiem co on sobie myślał, ale rzucił we mnie prawdziwym kunaiem. Zdziwiłam się i szybko zmieniłam tor lotu. Stwierdziłam, że skoro on chce się bić, to mogę u zaoferować walkę. Niestety w jego ręce dostały się moje włosy. - Kushina umilkła na chwilę. Pamiętała, jak wyrwała się geninowi. Kilka czerwonych kosmyków zostało w jego dłoni. Chłopak mówił, jakie ma ona straszne włosy. Twierdził, że są okropne, długie, czerwone i proste jak nici. Pamiętała, jak powiedziała przez łzy, że też nienawidzi swoich włosów, a potem, jak pobiła chłopaka mówiąc, że przecież innych nie ma i nie miała wyboru, jakie kosmyki będzie mieć. A kiedy bracia uciekli przed nią, zobaczyła ponowie blondyna o błękitnych oczach. Stał na gałęzi i przyglądał się wszystkiemu. Krzyknęła bez zastanowienia, że zapewne się zgadza z tamtą dwójką i pobiegła. Nie powiedziała tego Mikoto. Jakoś nie potrafiła. Dokończyła szybko swoją opowieść. - Ale szybko wyrwałam mu się, a potem jak dostał kilka razów ode mnie, to uciekł razem ze swoim młodszym bratem, dattebane - zakończyła opowieść z uśmiechem.
Nagle przed nimi pojawił się shinobi.
- Kushino, już czas.
~*~***~*~
Pani Mito umarła kilka godzin temu. Kushina leżała w łóżku. Teraz ona była jinchuuiki. Minął czas żony Pierwszego. Od tej pory musiała się przystosować do mieszkającej w jej ciele ogoniastej bestii. Najgorsze było to, że nie mogła z nikim o tym porozmawiać, nikomu się wygadać. Miało pozostać to tajemnicą. Czułaby się zapewne lepiej, gdyby mogła wrócić do czarnowłosej dziewczyny, z którą udało jej się zaprzyjaźnić. Niestety. Dowiedziała się, że w przyśpieszonym tempie zda egzamin ukończenia akademii, a następnie będzie uczyć się kontrolowania dziewięcioogoniastego. Będzie jak każdy inny w normalnym czasie zdawać, na coraz to wyższe stopnie, ale nie stanie się to w Konohagakure. Przez kolejne kilka lat spędzi czas z Tsunade, jedną z trójki legendarnych sanninów, a zarazem medyczną ninja, oraz jakimś shinobi, którego nazwiska niezapamiętała. Jej zadanie - zapanować nad demonem na tyle, by nie mógł się uwolnić.
Skoro nie mogła tego czasu spędzić z Mikoto, postanowiła, że stanie się jak najlepszą kunoichi.
Witam, witam. Chciałabym zaprosić na mojego drugiego bloga z one-shotami i wierszami ;] http://czarny-atrament-wiersze-i-one-shoty.blogspot.com/ A teraz... Mam takie cóś, że po prostu muszę każdemu odpowiedźeć na komentarz, tak więc skoro nie mam nic więcej do powiedzenia...
Narumi - Cieszę się, że nagłówek nie jest taki zły, bo do niedawna praktycznie wszystkie moje prace tego typu były w jakiś sposób "kiepszczone (jest takie słowo? O.o) przeze mnie", więc miła niespodzianka, że tym razem coś z tego wszyło ^^ Kolejna czytelniczka się ujawniła = szczęśliwa Madi. No.. tak.. rozdział dziewiąty jest częściowo napisany, niestety pracuję nad nim zazwyczaj na lekcjach, ale.. ale część pierwsza już jest ;p Zapowiada się, że będzie... dłuugi... o tak, bardzo długi. Jeśli oczywiście mi się to uda. Hm.. ja myślę, że do publikacji jest potrzebna odwaga, by potem ponieść konsekwencje swoich działań (przyjąć krytykę), ale tak właściwie, to jak dla mnie najlepszy sposób na szkolenie się^^ Wytykanie błędów i poprawa ich :D
Risa-chan - A wiesz, że już od dawna zabierałam się za Twojego bloga "W Tobie też jest wola ognia"? Zapewne nie, ale teraz już tak ^^ Z chęcią przeczytam i skomentuję (taki nawyk. Jak czytam to i opinię muszę wyrazić) Starałam się właśnie dodać kolorystykę, która będzie ułatwiała czytanie, bo zabijają mnie przykładowo czerwone napisy na czarnym tle... ;p Zdziwiłam się widząc słowa "nie popełniasz błędów". Nawet bardzo. Jestem typem człowieka, który stawia masę literówek ^^ Potem, przy sprawdzaniu, boję się, że przegapiłam jakieś "żbey", zamiast "żeby", czy "szubo" miast "szybko" jak to już raz zrobiłam... ;p Co z rozdziałami.. będą pojawiać się tak często, na ile mi to pozwoli szkoła. Ciężki jest żywot ucznia :c No i oczywiście dziękuję za opinię ;]
TUSIA - Wow, jak tak się mają sprawy, to rzeczywiście czuję się zaszczycona O.o W ogóle widząc trzy komentarze skakałam z radości, bo nie spodziewałam się szybkiego odzewu, a tu niespodzianka ^^ Czyli.. w pewnym sensie zmotywowałam Cię do napisania komentarza? Czasem mam to głupie szczęście, że ktoś przypadkiem trafia na coś mojego. Jeśli chodzi o mój styl... hm.. Prawdę powiedziawszy, przeraża mnie to, że czasami potrafię napisać kilka stron opisów, a czasem... praktycznie same dialogi. Aż boję się reakcji, kiedy widzę tak dużą ilość konwersacji między postaciami. Miło jest zdobyć nową czytelniczkę, dziękuję za to ^^
~Madeleine Evans
Nie mam pojęcia, czy jest takie słowo jak "kiepszczone", ale przecież i tak wszyscy wiedzą, o co chodzi. :) Co do rozdziału, to bardzo cieszę się, że będzie długi. <3 Uwielbiam wszystkie opowiadania związane z Kushiną i Minato. <3 Jest to moja ulubiona para w Naruto. A tak ogólnie, to czytasz mangę? :) Bo w ostatnim rozdziale Orochimaru wskrzesił Minato za pomocą tej całej zakazanej techniki i teraz jestem ciekawa, co będzie dalej. Dobra, trochę zjechałam z tematu, ale ja zawsze tak mam. Tysiąc myśli na minutę. :D Noo i oczywiście zajrzę na twojego drugiego bloga. ;)
OdpowiedzUsuńNarumi. ;)
Cudowne *o* Zazwyczaj nie czytam nic poza kategorią "Akatsuki" ale ten blog przyciągną moją uwagę. Uwielbiam Kushinę i Minato XD Spodobał mi się twój styl pisania :D No nic czekam na next'a i życzę dużo weny ^^
OdpowiedzUsuńNo można tak uznać, że mnei zmotywowałaś... Ale szczerze mówiąc, to od zawsze kochałam związek Minato i Kushiny, jest chyba najpiękniejszym z całej serii, w sumie spośród wszystkich anime ♥ (na innych nigdy sie nie skupiałam) I bardzo mnie cieszy, że tak dokładnie skupiasz się na długich opisach, uwielbiam takie, choć mi samej w ogóle nie wychodzą...
OdpowiedzUsuńAnyway, rozdział pozytywny, szkoda, że komplikują się te sprawy z jinchuuriki, ale Kushina da radę! A jeszcze kiedy Minato spotka, uhm ♥ w ogóle, to jak długo będziesz opowiadać o ich związku? Chyba nie będziesz się tylko wzorować na historii z mangi, no nie? Dodasz kilka ciekawych wątków od siebie, desu?
Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie. :) Zwłaszcza, że jest na temat Minato i Kushiny, czytając to świetnie widzę obrazy w mojej głowie wszystkiego jak co się dzieje. Podoba mi się to jak piszesz, aczkolwiek czasami jest tak jakby coś poplątanego. :D Ale tak to jest świetnie. Czekam na kolejny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńNo no. coraz ciekawsze. Pierwszy raz czytam MinaKushi w którym autor nie opisuje tych akcji w akademii, ale to fajny nowy pomysł. Przynajmniej szybciej będą starsi i szybciej będą mogli zacząć romansować ^^
OdpowiedzUsuńNooo i co to za końcówka z tym wyjazdem ;>
Bardzo podobają mi się długie opisy więc nie krępuj się xD a co do wpisu to jak zwykle świetny co tu dużo mówić. A tak właściwie to nigdy nie interesowałam się parą Kushiny i Minato,ale chciałam poczytać coś nowego i tak właśnie trafiłam tu do Ciebie no i oczywiście nie żałuję ^^
OdpowiedzUsuńNigdy nie przepadałam za długimi opisami zwłaszcza że w jednej książce trafiłam na opis żyrandolu na prawie całą kartkę. Właściwie to w tej książce dużo było takich opisów. Od tamtej pory zraziłam się do nich. Lubię czytać blogi bo nie występują w nich przeważnie nazbyt długie opisy jednak tu u Ciebie nie wiem czemu ale one wcale mi nie przeszkadzają. Właściwie to uważam że bez nich opowiadanie straciło by swój urok.Nie wiem co tu się dzieje ale odwalasz kawał dobrej roboty :3
OdpowiedzUsuń