sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 3. Żyjące Wspomnienia

 "Jeśli chce się coś po­siadać trze­ba też być przy­goto­wanym na stratę."

Rozdział 3. Żyjące wspomnienia


     Plac zabaw. Kilkoro dzieci bawiło się, to na huśtawkach, to w bardziej pomysłowe gry. Liście na drzewach już zaczynały się barwić na wiele kolorów. Niektóre już opadały i tańczyły na wietrze, niczym baletnice przy melodii granej na flecie. Zdawać by się mogło, że najmniejszy ruch może zniszczyć magię, jaka była wyczuwalna w powietrzu. Dwie dziewczynki, jedna o czarnych oczach, druga z granatowymi tęczówkami, siedziały pod drzewem. Jeszcze chwilę wcześniej rozmawiały zawzięcie, żartowały i bawiły się, jak to dzieci w ich wieku. Przyszedł jednak czas spoczynku. Opierały się o konar tak, że kosmyki ich włosów przeplatały się ze sobą. Czerwone pasma były dobrze widoczne przy czarnych puklach.
     Kushina wpatrywała się w oddaloną polanę, wokół której rosły drzewa. Wydawała się ona paletą barw. Kwiaty, liście i wszelakie odcienie zieleni mieszały się ze sobą. Jasne niebo, widoczne ponad szmaragdowymi koronami, dodawało wszystkiemu jakiegoś dziwnego, nierealnego niemal uroku. Dziewczyna w tym momencie miała wrażenie, że znalazła się w pięknej bajce, w której to książę na białym rumaku ocali ją przed złem tego świata. Szkoda, że takie historie nie zdarzają się naprawdę.
     W pewnym momencie na polanę wbiegła jakaś postać. Kushina zaczęła baczniej przyglądać się tej osobie, która śmiała zakłócić magię tego miejsca. Zdziwiła się, widząc znajome blond włosy. Najczęstszym uczniem, jakiego widywała, był właśnie ten chłopak. Oczywiście zaraz po Mikoto.
     Uzumaki szturchnęła przyjaciółkę, by ta otworzyła oczy. Cały czas przyglądała się koledze z klasy, który właśnie biegał po drzewach i skakał wszędzie, gdzie się dało.
 - Ej, Mikoto. - Żadnej reakcji. - Mikoto, obudź się, dattebene! - powiedziała trochę ostrzej i głośniej. Powieki dziewczyny zatrzepotały, po czym otworzyły się. Uchiha, bo takie nazwisko posiadała czarnowłosa, miała jeszcze trochę nieprzytomny wzrok. Spojrzała z wyrzutem na Kushinę.
 - Mogę się dowiedzieć, jaki jest powód twojego, nagannego wręcz, zachowania? - zapytała, starając się, by jej głos był pełen niezadowolenia.
 - Nie patrz tak na mnie, tylko zobacz, co on robi - odparła i wskazała na blondyna. Przyjaciółka uniosła brwi.
 - No mi to wygląda na trening - rzekła stanowczo. - Choć w sumie, racja. Nie mam pojęcia po co on to robi. Egzaminy mamy dopiero za pół roku...
     Chłopiec z lekkością odbijał się od drzew. Nie krążył w kółko. Przechodził właśnie tylko sobie znaną trasę. W pewnym momencie zatrzymał się na środku polany i złączył dłonie, a przynajmniej tylko tyle widziała Kushina. Trwał tak chwilę w bezruchu, by następnie pędem zacząć wspinać się po drzewie. Nie, wspinać się to złe określenie. On biegł po pniu, jakby po poziomym terenie. Kiedy dosięgnął połowy wysokiego drzewa, zachwiał się i momentalnie od niego odskoczył. Ruda wiedziała, co robi blondyn. Zastanawiała się tylko, dlaczego uczy się kontrolować chakrę. Ciekawiło ją również, czy to był jego pierwszy raz. Ona chciała kiedyś spróbować tego i pod obserwacją ojca zaczęła wbiegać. Kilka kroków, zachwiała się, jednak nie zdążyła zareagować, przez co boleśnie upadła. Kość ogonowa bolała ją dobre trzy tygodnie, bo oczywiście Kushina chciała jeszcze raz wejść na drzewo i kolejny... Trwało to trochę czasu, aż głowa rodziny nie zdecydowała, że jest na to za młoda. Rodzic powiedział jej, że jak będzie miała dwanaście lat, to wtenczas będą mogli trenować kontrolę chakry. Jakby chodziła do szkoły, to w tym wieku byłaby geninem.
     Nagle Kushina przypomniała sobie jedną rzecz. Jak ona mogła tak właściwie o niej zapomnieć?
 - Um.. Mikoto..? - zaczęła niepewnie. Brunetka już miała zamknięte oczy i pozycję jak najbardziej wygodną do snu.
 - Hmm?
 - Ettoo.. bo tak właściwie, to jak ten blondyn ma na imię, dattebane? - zapytała pośpiesznie. Nigdy nie miała okazji, bo go o to zapytać, a widywała go dość często. On za to znał jej nazwisko. Dziewczyna zaśmiała się cicho.
 - Minato. Minato Namikaze.

                                                                ~*~***~*~

     Ktoś szturchnął ją w ramię. Kushina poczuła ciepło słońca na twarzy. Z cichym jęknięciem otworzyła powieki.
     Minął dobry miesiąc od chwili, w której została jinchuuriki. Jakiś czas temu zdała egzamin na genina i teraz na jej czole gościł ochraniacz ze znakiem Ukrytej Wioski Liścia. Przez cztery tygodnie chodziła razem z Tsunade i Masu, będącym shinobi, którego nie znała przed opuszczeniem Konohy. Jak teraz go bardziej poznała, okazało się, że jest miłym, całkiem rozrywkowym gościem. Jedna z trzech sanninów za to zachowywała powagę. Różnili się bardzo, ale przynajmniej podróżowanie z nimi nie było nudne.
     Kushina spojrzała na osobę, która ją obudziła. Uśmiechnięty shinobi stał nad nią i czekał, aż się podniesie.
 - Jeesszcze pięć minut - powiedziała sennym głosem.
     Najgorsze do czego była zmuszana odkąd pamiętała. Wstawanie rano. Sen, który jej się przyśnił wcale nie polepszał jej nastawienia na poranek. Chciałaby móc ukryć się we wspomnieniu, które nabyła zaledwie kilka dni przed wyjazdem.
     Plecak, na którym miała głowę zniknął z miejsca, w jakim się dotychczas znajdował, a koc został bezpowrotnie uniesiony w górę. Masu śmiał się. Dla niego każdy powód do radości był dobry. Kushina posłała mu mroczne spojrzenie.
 - Nie musiałeś być tak brutalny, dattebane.
     Po tych słowach wstała i nie zaszczycając swoim wzrokiem mężczyzny, powiedziała, że idzie się umyć.
     Nie było tak, że nie mieli czasu i dążyli do jakiegoś celu. Wędrowali, to prawda, ale tak naprawdę, w każdym miejscu spędzali chwilę czasu. Młoda kunoichi starała się zapanować nad ogoniastą bestią, ale musiała do tego dojść sama. Tsunade nie trenowała jej, jedynie doglądała. To Masu zajmował się jej wyszkoleniem. A uczyła się pilnie, choć nie przepadała za tym. Potrafiła już skupić chakrę, kontrolować ją. Rzucanie do celu kunaiami miała opanowane na tyle, że ją to zadowalało. Przynajmniej w tym wieku. Techniki cienia i podmiany wychodziły jej coraz lepiej. Czuła również, że Kurama nie wymknie jej się tak łatwo, choć dalej była słaba i mało umiała. Zdawała sobie sprawę z tego, że jej trening dopiero się zaczyna.
     Nawet nie zauważyła, kiedy znalazła się przy jeziorze, obok którego rozbili obóz. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze wody. Czerwone włosy, pulchna twarz. Mała, zagubiona i niechciana dziewczynka. Tak oceniała swój wygląd. Miewała dziwne wahania nastrojów. Raz była pewna tego co robi, a za kolejnym zastanawiała się, czy wszyscy ją nie opuścili. Mikoto mogła o niej zapomnieć. W końcu zniknęła bez słowa. Słuch o niej zaginął. A może to nie były huśtawki nastroju? Może po prostu dopadło ją poczucie winy, że opuściła wszystkich i wszystko. Sumienie sprawiało, że czuła się źle i przekładała to na samotność, odrzucenie? Nie wiedziała.
     Na szczęście nie poddawała się i cierpliwie dążyła do spełnienia marzeń. Chciała zostać wspaniałą kunoichi. Nie stanie się tak, przez ot pstryknięcie palcem. Bez działania nie będzie miała wyników, a nie mogła pozwolić na to, że kiedy wróci nikt nie zauważ jej, bo nic nie osiągnie. Nawet jeśli Mikoto o niej zapomni, albo już to zrobiła, to Kushina miała zamiar jej się przypomnieć, tak jak całej reszcie uczniów i obywateli Konohagakure.
     Ktoś zakrył jej oczy jakimś materiałem. Krzyknęła, a ten dźwięk potoczył się echem po lesie.

                                                               ~*~***~*~

     Kushina siedziała przy ognisku i obejmowała kolana rękoma. Patrzyła smutnym, przestraszonym wzrokiem. Czuła się winna zaistniałej sytuacji. Tsunade niecierpliwie chodziła po polanie, na której się znajdowały. Nie mogła w tym momencie nic zrobić. Musiała czekać do rana.
     Okazało się, że zaatakowali ich shinobi z Wioski Chmur, która nie była przyjaźnie nastawiona do Konohy. Obserwowali grupę ninja nocą, a widząc, że pochodząc z Liścia, postanowili zaatakować w dogodnej sytuacji. Ocenili, że Kushina będzie najłatwiejszym celem, ale nie spodziewali się tak szybkiej reakcji z jej strony.
     Kiedy po lesie rozszedł się jej krzyk, szybko wykręciła się napastnikowi i wyjęła kunaia - jej ulubioną broń, którą upodobała już sobie dawno temu. Dość lekki, poręczny i zabójczy. Za to jej brat dobrze walczył kataną i kastetami. Kushina nie zastanawiała się długo i już po chwili była na drzewie. Wiedziała, że nie da sobie rady z, jak policzyła, szóstką ninja. Miała nadzieję, że Tsunade i Masu ją usłyszeli.
     Kiedy jeden z ninja miał już wejść na dąb, który aktualnie robił za kryjówkę czerwonowłosej, jeden z shinobi z Chmury padł z wbitym shurikenem w gardło, a raczej pień mózgu.
     Wykorzystując zamieszanie, Kushina pobiegła w stronę obozu. Był tam jej mistrz. Czyli to medyczka zaatakowała, odciągając ode mnie uwagę, myślała.
 - Ukryj się.
     Jak powiedział, tak się stało. Jinchuuriki oglądała wszystko z bezpiecznego miejsca. Tsunade niedługo po jej odejściu przyszła na polanę. Stanęła plecami do shinobiego z Konohy. Chwilę później czwórka ninja otoczyła ich. Wnuczka Pierwszego Hokage nie musiała bardzo się starać. Nacierając na pierwszego mężczyznę, który rzucił jej się w oczy, wypuściła kilka shurikenów, które trafiły w innego mieszkańca Chmury. Dziwnym było to, że w ogóle nie spodziewał się ataku, przez co padł na ziemię z ostrymi gwiazdkami powbijanymi w ciało. Tego shinobi, którego miała na celu zwiodła. Najwyraźniej zanim przybyła do obozowiska użyła techniki podziału cienia, bo za niczego niespodziewającym się wrogiem pojawiła się kolejna Tsunade, kończąca to, co zaczęła wcześniej.
     Masu szło też prosto. Shinobi, którzy ich zaatakowali musieli być niedoświadczeni. Mistrz Kushiny wykonał kilka znaków i zionął ogniem na jednego z ninja. Nie wiedziałam, że to potrafi, pomyślała jedenastolatka. Przeciwnik z Chmury odskoczył w górę,uciekając przed płomieniami, co ostatecznie przypieczętowało jego los, gdyż Masu rzucił dwa kunaie w górę, przewidując ruch wroga. Nim ciało pokonanego opadło, zabił używając katany drugiego przeciwnika.
     Wszystko byłoby dobrze, ale shinobi zauważył ruch w krzakach. Ruszył biegiem za uciekającą postacią.
     I nadal nie wracał. Zdążyło się już ściemnić. Tsunade nie mogła zostawić Kushiny samej, co sprawiało, że musiała czekać, aż mężczyzna się pojawi. Jeśli to zrobi. Dziewczynie zaczęły zamykać się oczy ze zmęczenia.nawet nie zauważyła, a zasnęła.
     Obudził ją dopiero cichy okrzyk Tsunade. Kiedy tylko ruda otworzyła oczy, zobaczyła drastyczną scenę.
     Masu wrócił. Jednak był w okropnym stanie. Już nawet nie stał, tylko leżał. Kunoichi pochyliła się nad nim i zaczęła go uzdrawiać.
 - To i tak na nic.. - mówił shinobi. - Wpadłem w zasadzkę, zachowałem się nierozważnie. I tak cud, że udało mi się tu dojść.
 - Zamknij się i pozwól mi pracować - warknęła na niego.
     Kushina patrzyła na to wszystko wielkimi oczami. Masu, jej mistrz, wyglądał jakby ktoś go pod nóż włożył. Ubranie podarte, ze śladami krwi. Włosy posklejane, a przez jego twarz, z tego co widziała, przechodziła głęboka rana. Tsunade jeszcze bardziej się zaczęła starać. Widziała już takie przypadki. Nie miała o tym dobrych wspomnień. Chciała uratować tego człowieka, mimo, że znała już zakończenie jego historii.
     Uzumaki wiedziała jaki los spotka tego człowieka, który potrafił z każdej sytuacji wyciągnąć coś, co było szczęśliwe. Widziała jeszcze, jak jego usta się poruszają, jednak nie potrafiła dosłyszeć słów. Jeszcze chwilę medyczka starała się pomóc, lecz po chwili poddała się. Musiała pogodzić się z jednym faktem. Kolejny człowiek odszedł z tego świata.

                                                                ~*~***~*~

     Kunoichi złożyły ciało Masu Ino pod pięknym, pełnym kolorów drzewem. Tsunade wiedziała, że nie miał on żadnych bliskich, więc postanowiła sprawić mu pochówek osobiście. Lepsze było to, niż prawdopodobne eksperymenty, jakie mogli robić członkowie z ANBU. Nigdy im nie ufała.
     Kushina przyglądała się równo uklepanej ziemi. Przypomniały jej się ostatnie chwile jej byłego mistrza. Jak sannin'ka starała się uratować tego człowieka. Wypowiedział on słowa, których nie mogła usłyszeć, ale widziała na jego twarzy uśmiech. Ruda zobaczyła wspomnienia z ataku na jej wioskę. Ranni, umierający. Żadnej pomocy, ratunku dla nich. Naszła ją pewna myśl.
 - Kushino, teraz ja zadbam o twój trening - powiedziała poważnym tonem wnuczka Pierwszego. Rudowłosa skinęła głową. Po chwili milczenia odważyła się zapytać.
 - Pani Tsunade?
 - Tak?
 - Proszę mnie nauczyć medycznego jutsu.


Muah, skończyłam. Dałam ciała przy opisie walki .___. Przepraszam, bardzo żałuję i obiecuję poprawę. No to teraz...

Narumi - No, skoro wszyscy wiedzą o co chodzi, to jest najważniejsze ^^ No... jak ja policzyłam... to zapowiada się 10 stron w wordzie, czyli ja na tablecie mam do napisania... 28 stron .__. Dam radę xD  Mangę czytam wybiórczo, ale jak zobaczyłam na zerochan'ie to... http://www.zerochan.net/1417290 i to: http://www.zerochan.net/1416498 to można powiedzieć, że zerknęłam na ostatni chapter... ^^ Nie no, ogółem byłam pewna, że jakimś cudem Minato zmartwychwstanie, tylko teraz... miejmy nadzieję, że wszystko będzie po dobrej myśli :3 A no, zapraszam na drugiego, zapraszam ^^

Zuari Shizen - Jak tylko uporam się ze wszystkimi zaległościami, to zerknę na bloga ^^ Cieszę się, że zajrzałaś do mnie, mimo, że nie piszę o Akatsuki. Zastanawiam się, czy są ludzie, którzy nie kochają Minato i Kushiny xD A Wen.. hm.. z Wenem jestem w czasie wojny, ale wygrywam :D

TUSIA - Też mi się wydaje, że jest to najpiękniejsza para z anime. Taka smutna historia, tak wzruszająca... *.* Mi to jakoś naturalnie wychodzi... chyba przez to, że przez jakieś pół roku dialogi dodawałam raz na rok .__. Po prostu ich nie lubiłam xD Kushina musi sobie dać radę, w końcu to ona ^^ A jak już się zakocha... ;3 Hm.. nie, nie będę wzorować się tylko na mandze. Mam sporo swoich własnych, wymyślonych scen, a chce również dodać rozdział z filmu. Uwzględnię wydarzenia z mangi, ale nie zabraknie też moich pomysłów ^^ 

Oliwia Zofia - Czyli efekt, który miał być został zrealizowany? Bo starałam się, by wszystko było dokładnie przedstawione ;p Też właśnie zdawało mi się, że czasami coś plączę, ale postaram się tego oduczyć. Zastanawiam się, czy jest ktoś, kto nienawidzi Minato i Kushiny ^^

Dziękuję za przeczytanie i zachęcam do komentowania ;]
                                                                                   ~Madeleine Evans

6 komentarzy:

  1. Ho ho. Ja nawet nie zdążyłam wpaść na tego bloga, by rozdział drugi przeczytać, a tu już trzeci. Co za miła niespodzianka.
    Rozdział dość przyjemny i ciekawy. Szkoda, że Kushina wyruszyła na trening, a nie pozostała w wiosce. No, ale to twoja historia... :D Myślałam, że to będzie ten moment z jej uprowadzeniem, ale nie. Jeszcze nie... Czekam na ten moment :D
    Szkoda, że sensei Kushiny umarł...
    Chce się nauczyć medycznego jutsu? Powodzenia!
    Ja życzę weny.
    Zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział fenomenalny, czytam go już po raz drugi. Narumi się dzisiaj nie będzie rozpisywać, bo jej lenistwo wzięło górę. Wybacz. Może poprawię się przy następnej notce. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej, to te rozdziały ze starego bloga, co nie? Dawaj mi tu szybko 9 notkę!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Opisy z początku rozdziału po prostu niesamowite. Masz talent i potrafisz bez problemu oddziaływać na wyobraźnię czytelnika! ;D
    Tsunade niewesoła i szalona hazardzistka? Ciekawe przedstawienie jej postaci ^^
    Nie mogę się już doczekać kiedy Kushina wróci do Konohy i spotka Minato :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Walka było trochę monotonna według mnie,ale ogółem wszystko było fajnie. Jestem ciekawa następnego wpisu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział bardzo dobry. Odniosę się jeszcze do cytatów na początku każdego z rozdziałów. Mianowice..Są ona bardzo piękne i takie...życiowe. Najbardziej (póki co) podoba mi się cytat z rozdziału drugiego. Jestem ciekawa skąd bierzesz te cytaty bo są one naprawdę piękne i świetnie pasują do pisanych prze Ciebie rozdziałów. A tak jeszcze z innej beczki. Sensei Mianto to Jiraiya, sensei Kushiny to Tsunade oboje shinobi będą razem a w dalszym ciągu historii kolejnym uczniem Jiraiy (nie wiem jak odmienić) jest Naruto a Tsunade Sakura. Może to ma jakieś powiązanie xD

    OdpowiedzUsuń

Piszę -> Publikuję -> Czytam -> Komentuję -> Motywuję
Może po mnie widać, może nie, ale z komentarzy cieszę się jak głupia. Widzę wtenczas, że ktoś docenia mnie i moją pracę, no i oczywiście wiem dla kogo piszę. Proszę, czytasz - skomentuj. Postaram odwdzięczyć się tym samym ;]

Jounini Konohy