"Kochać to niszczyć, a być kochanym to znaczy zostać zniszczonym"
~Cassandra Clare
- Miato Kości; Jace Wayland
Rozdział 10. Względny spokój
Promienie słońca oświetliły jej twarz, okoloną porozrzucanymi na poduszce włosami. Wydała ciche jęknięcie i zatrzepotała rzęsami, przeciągając się jak kotka. Czuła się obolała, ale dziwie spokojna. Otworzyła powoli oczy. Pierwszym co zwróciło jej uwagę było to, że spała w ubraniu. Na początku zdziwiła się, ale zaraz potem przypomniały jej się wydarzenia z poprzedniego dnia. Co dokładnie? Trójka shinobi z Chmury... Nagle zrobiło się zimniej, jakby ciepło leciało z pokoju. Gdyby nie Minato...
Na wspomnienie blondyna, skąpanego w świetle księżyca, ociepliło się. Heh, mało powiedziane. Wręcz czuła wypieki na twarzy. Pamiętała jak ją trzymał. Pewnie, aczkolwiek delikatnie, subtelnie. Nie było w nim żadnej brutalnej siły, z jaką pokonał przeciwników. Niósł ją niemal... troskliwie? Pokręciła głową i przyłożyła chłodnawe dłonie do rozgrzanych policzków. Chyba mam jakieś urojenia.
Spojrzała jeszcze raz na siebie. Minato jej nie przebrał, za co była mu wdzięczna. Najwyraźniej nie dał również zrobić tego Jiraiyi. Na samą myśl, że zboczony pisarz mógłby ją widzieć, dotykać, zagotowała się. Tak... bardzo dobrze, że Namikaze nie zaproponował tego sanninowi. Lepiej dla niego. W sumie... dla ich obu.
Cóż, czas leci, a ona dalej wylegiwała się w łóżku, w pomiętym i brudnym ubraniu, zapewne z szopą na głowie. Miała ochotę wskoczyć pod prysznic nie patrząc na kogokolwiek, cokolwiek, ale musiała się wstrzymać. Dlaczego? Bo doszedł do niej leciutki swąd spalenizny. Wstała i przejrzała się w lustrze. Tak jak sądziła. Ruina. No, nie było co zwlekać i dołować się wyglądem. Przeczesała skołtunione włosy palcami i wyszła z pokoju.
Czy to może instynkt, czy raczej kłęby dymu wydobywające się z kuchni, popchały ją w tym kierunku. Nie paliło się, bynajmniej. Po prostu Ktoś starał się zrobić coś na śniadanie. Kto? Odpowiedź była chyba oczywista. Minato Namikaze gotuje, a raczej gotować próbuje.
- Co nas nie zabije, to nas wzmocni... - mruknęła, starając samą siebie przekonać do tych słów, kiedy stała przed drzwiami. - Ale jeśli nie zabije nas to, co stara się zrobić do jedzenia, to wszystko wysadzi w powietrze.
Ludzie dzielą się na dwa typy. Są tacy, którzy mogą przyrządzić każdą potrawę, albo przynajmniej zagotować wodę na herbatę. Istnieją również osobnicy, którzy nie potrafią poprawnie zrobić kisielu. I tych powinno trzymać się od kuchni z daleka. Otworzyła drzwi.
Minato stanowczo należał, należy i najwidoczniej należeć będzie do drugiej grupy. Oczom Kushiny ukazały się zaparowane okna, gorąco i duszno. Mleko z garnka jakiś czas temu wykipiało, co było widać po śladach białej piany, które starał się zmyć chłopak. Przestawił garnek, ale ścierka zahaczyła o ogień i zaczęła się palić. Minato szybko zgasił ogień, jednak dym i zapach zostały. Owoce, orzechy i inne, niezidentyfikowane substancje walały się po blacie. Od widoków i odczuć, zakręcił jej się w głowie. Oparła się o framugę.
- Może coś nie wymagające użycia kuchenki?
Namikaze spojrzał na nią wzrokiem pełnym bezradności.
- Chciałem spróbować. - rozejrzał się i zmarszczył nos. - Może rzeczywiście sobie daruję... - Odetchnął i uśmiechnął się do Kushiny. Wieczny optymista. Przyjrzał się jej dokładnie.
- I tak trzymaj - powiedziała, kiedy już otwierał usta, by coś dodać. Zapewne odnośnie jej wyglądu. - Poszłabym się umyć... - rzekła bardziej do siebie.
- Idź, idź - na powrót się uśmiechał. Ten częsty, szczęśliwy gest. Ale w jego wykonaniu sprawiał, że czuła się lepiej. Nie był sztuczny, a to, że wykonywał go tak często, jeszcze bardziej poprawiało jej humor. Trochę dziwnie się czuła, ale nie mogła powiedzieć, że źle.
- Dasz sobie radę? - zapytała lekko lekceważącym głosem.
- Oczywiście. Kanapki to raczej robić potrafię... - zaczął niezadowolonym tonem.
Uniosła ręce w obronnym geście.
- Dobra, dobra - zaśmiała się i jeszcze rzuciła przez drzwi: - Powodzenia! - za co gdyby nie zamknęła drzwi, dostałaby ścierką.
Już chciała wejść do łazienki, ale cofnęła się. Teraz odprężyłaby się, a potem paradowałaby w samym ręczniku. Jiraiya były w siódmym niebie! Wróciła się do pokoju. Zabrała czyste ubrania i tanecznym krokiem znalazła się w łazience. Usłyszała jeszcze huk, jakby coś spadło, dochodzący z kuchni. Przejmować się, czy nie? Ciepła, kusząca woda z zapachowymi płynami, czy może zobaczyć co się stało? Jak tak dalej pójdzie, to nigdy się nie umyje.
Minato, prawie dorosły, zdecydowanie dojrzały i odpowiedzialny mężczyzna. Powinien dać sobie radę. Nie jest małym dzieckiem, którego trzeba pilnować, by sobie niczego w kuchni nie zrobił. Nie jest, prawda?
Odkręciła wodę, wzdychając. Martwienie się, że przykładowo, utnie sobie palec, było bezsensowne.
Spojrzała jeszcze raz na siebie. Minato jej nie przebrał, za co była mu wdzięczna. Najwyraźniej nie dał również zrobić tego Jiraiyi. Na samą myśl, że zboczony pisarz mógłby ją widzieć, dotykać, zagotowała się. Tak... bardzo dobrze, że Namikaze nie zaproponował tego sanninowi. Lepiej dla niego. W sumie... dla ich obu.
Cóż, czas leci, a ona dalej wylegiwała się w łóżku, w pomiętym i brudnym ubraniu, zapewne z szopą na głowie. Miała ochotę wskoczyć pod prysznic nie patrząc na kogokolwiek, cokolwiek, ale musiała się wstrzymać. Dlaczego? Bo doszedł do niej leciutki swąd spalenizny. Wstała i przejrzała się w lustrze. Tak jak sądziła. Ruina. No, nie było co zwlekać i dołować się wyglądem. Przeczesała skołtunione włosy palcami i wyszła z pokoju.
Czy to może instynkt, czy raczej kłęby dymu wydobywające się z kuchni, popchały ją w tym kierunku. Nie paliło się, bynajmniej. Po prostu Ktoś starał się zrobić coś na śniadanie. Kto? Odpowiedź była chyba oczywista. Minato Namikaze gotuje, a raczej gotować próbuje.
- Co nas nie zabije, to nas wzmocni... - mruknęła, starając samą siebie przekonać do tych słów, kiedy stała przed drzwiami. - Ale jeśli nie zabije nas to, co stara się zrobić do jedzenia, to wszystko wysadzi w powietrze.
Ludzie dzielą się na dwa typy. Są tacy, którzy mogą przyrządzić każdą potrawę, albo przynajmniej zagotować wodę na herbatę. Istnieją również osobnicy, którzy nie potrafią poprawnie zrobić kisielu. I tych powinno trzymać się od kuchni z daleka. Otworzyła drzwi.
Minato stanowczo należał, należy i najwidoczniej należeć będzie do drugiej grupy. Oczom Kushiny ukazały się zaparowane okna, gorąco i duszno. Mleko z garnka jakiś czas temu wykipiało, co było widać po śladach białej piany, które starał się zmyć chłopak. Przestawił garnek, ale ścierka zahaczyła o ogień i zaczęła się palić. Minato szybko zgasił ogień, jednak dym i zapach zostały. Owoce, orzechy i inne, niezidentyfikowane substancje walały się po blacie. Od widoków i odczuć, zakręcił jej się w głowie. Oparła się o framugę.
- Może coś nie wymagające użycia kuchenki?
Namikaze spojrzał na nią wzrokiem pełnym bezradności.
- Chciałem spróbować. - rozejrzał się i zmarszczył nos. - Może rzeczywiście sobie daruję... - Odetchnął i uśmiechnął się do Kushiny. Wieczny optymista. Przyjrzał się jej dokładnie.
- I tak trzymaj - powiedziała, kiedy już otwierał usta, by coś dodać. Zapewne odnośnie jej wyglądu. - Poszłabym się umyć... - rzekła bardziej do siebie.
- Idź, idź - na powrót się uśmiechał. Ten częsty, szczęśliwy gest. Ale w jego wykonaniu sprawiał, że czuła się lepiej. Nie był sztuczny, a to, że wykonywał go tak często, jeszcze bardziej poprawiało jej humor. Trochę dziwnie się czuła, ale nie mogła powiedzieć, że źle.
- Dasz sobie radę? - zapytała lekko lekceważącym głosem.
- Oczywiście. Kanapki to raczej robić potrafię... - zaczął niezadowolonym tonem.
Uniosła ręce w obronnym geście.
- Dobra, dobra - zaśmiała się i jeszcze rzuciła przez drzwi: - Powodzenia! - za co gdyby nie zamknęła drzwi, dostałaby ścierką.
Już chciała wejść do łazienki, ale cofnęła się. Teraz odprężyłaby się, a potem paradowałaby w samym ręczniku. Jiraiya były w siódmym niebie! Wróciła się do pokoju. Zabrała czyste ubrania i tanecznym krokiem znalazła się w łazience. Usłyszała jeszcze huk, jakby coś spadło, dochodzący z kuchni. Przejmować się, czy nie? Ciepła, kusząca woda z zapachowymi płynami, czy może zobaczyć co się stało? Jak tak dalej pójdzie, to nigdy się nie umyje.
Minato, prawie dorosły, zdecydowanie dojrzały i odpowiedzialny mężczyzna. Powinien dać sobie radę. Nie jest małym dzieckiem, którego trzeba pilnować, by sobie niczego w kuchni nie zrobił. Nie jest, prawda?
Odkręciła wodę, wzdychając. Martwienie się, że przykładowo, utnie sobie palec, było bezsensowne.
~*~***~*~
- Może jednak nie było to takie bezsensowne, dattebane - powiedziała ledwie słyszalnie, do siebie, by po chwili się roześmiać.
Wyglądało na to, że Minato w końcu się udało zrobić coś jadalnego. Kanapki z praktycznie wszystkim, parujące kubki, sądząc po zapachu, owocowej herbaty. Miły aromat roznosił się po domu, jednak te rzeczy nie wywołałyby takiej reakcji. Można by je zaliczyć do dobrych stron "gotowania", czy raczej zwyczajnej pracy w kuchni Minato. Dlaczego więc Kushina nie była zadowolona? Otóż miała wrażenie, że w pokoju wybuchła bomba. Chłopak najwyraźniej czegoś szukał i zwalił dość kłopotliwą substancję, której nie szło nie zauważyć. Biały, trochę puszysty proszek. Mąki było wszędzie pełno, choć w większości miejsc to tylko pozostałości po sprzątaniu. Najlepiej prezentował się sam kucharz. Właśnie jego widok rozśmieszył dziewczynę.
Zazwyczaj blond włosy chłopak miał po części skruszoną minę.
- Może i jest lekki bałagan...
- Lekki? - przerwała i spojrzała na niego. Ponownie się roześmiała. Minato miał skonsternowany wyraz twarzy.
- Co..? Z czego się znowu śmiejesz? - zaczął, rozglądając się za przyczyną.
- Masz mąkę we włosach... i... - udała, że się zastanawia - tak w skrócie, to wszędzie.
Wyglądało na to, że Minato w końcu się udało zrobić coś jadalnego. Kanapki z praktycznie wszystkim, parujące kubki, sądząc po zapachu, owocowej herbaty. Miły aromat roznosił się po domu, jednak te rzeczy nie wywołałyby takiej reakcji. Można by je zaliczyć do dobrych stron "gotowania", czy raczej zwyczajnej pracy w kuchni Minato. Dlaczego więc Kushina nie była zadowolona? Otóż miała wrażenie, że w pokoju wybuchła bomba. Chłopak najwyraźniej czegoś szukał i zwalił dość kłopotliwą substancję, której nie szło nie zauważyć. Biały, trochę puszysty proszek. Mąki było wszędzie pełno, choć w większości miejsc to tylko pozostałości po sprzątaniu. Najlepiej prezentował się sam kucharz. Właśnie jego widok rozśmieszył dziewczynę.
Zazwyczaj blond włosy chłopak miał po części skruszoną minę.
- Może i jest lekki bałagan...
- Lekki? - przerwała i spojrzała na niego. Ponownie się roześmiała. Minato miał skonsternowany wyraz twarzy.
- Co..? Z czego się znowu śmiejesz? - zaczął, rozglądając się za przyczyną.
- Masz mąkę we włosach... i... - udała, że się zastanawia - tak w skrócie, to wszędzie.
Złote kosmyki zmieniły barwę na jaśniejszą, miejscami były całkiem białe. Ubranie również nosiło ślady mlecznej substancji. Nie wspominając już o twarzy.
- Jakbym nie zauważył - odparł przeciągając złośliwie wyrazy. - Nosz... - strzepnął trochę mąki ze włosów. - wystąpiły małe komplikacje.
Kushina machnęła ręką.
- Potem pomogę ci posprzątać resztę - podeszła do niego bliżej i trochę go otrzepała. Kiedy zauważyła co robi, cofnęła się. Stali trochę zbyt blisko siebie.
Minato powoli kiwnął głową w podzięce.
Kilka minut później było już czysto, a śniadanie wylądowało w brzuchach dwójki shinobi. Jiraiya podobno wyparował z rana. Minato rozmawiał trochę dziwnie z Kushiną. Tak, jakby chciał o coś zapytać, ale wolał nie poruszać jako pierwszy tematu.
Było południe. Siedzieli na drewnianych schodkach, na tarasie. Nastąpiła chwila ciszy. Kushina wręcz widziała pytania, jakie chciał zadać blondyn. Przede wszystkim, czy wie, dlaczego poprzedniego wieczora została porwana. Niestety. Z jednej strony znała odpowiedź na to pytanie. Z drugiej nie wiedziała co y z nią zrobili. Z tego co słyszała, po Czwartym Raikage ciężko było przewidzieć to, co miał na myśli.
" Wojna wisi na włosku, więc jinchuuriki powinni być pod ochroną". Wojna. Przekleństwo tego świata. Na własnej skórze poznała jej przyczyny, przebieg i konsekwencje. Straciła bliskich, klan, kraj. Wspomnienia stały się nożem, który wróg brutalnie wbijał w jej serce. Dlatego ukrywała je w najgłębszych zakątkach myśli.
Powinna stać się obojętna na cierpienie? Zapomnieć o wszystkim po takich przeżyciach? Może miała stać się zimna i nieczuła, lecz jest wręcz odwrotnie. Gdyby mogła, cofnęłaby czas i nie dopuściła do tego wszystkiego. Straciła to, co było jej bliskie. Na tę chwilę nie widziała żadnych pozytywów, najmniejszego światełka. Tutaj znalazła przyjaciół, ale za jaką cenę? Kiedy teraz spoglądała na otaczający ją świat... bawiące się w oddali dzieci, starszych i młodszych ludzi... poczuła, że musi to wszystko chronić. Nawet za cenę własnego życia. Tutaj czuła się szczęśliwa. Tak wiele straciła, nie chciała jeszcze raz tego przeżywać. Może nie zastąpią jej rodziny, ale żyli tu ludzie, którzy kolorowali każdy jej dzień. Musiała o nich zadbać. Nawet, jeśli znalazłoby się kilkoro ludzi znających prawdę o niej i ją szczerze potępiających. Ich również by strzegła.
Zerknęła z ukosa na Minato. Jednak jak dotąd, to ją broniono. Namikaze chyba zauważył jej spojrzenie i odwrócił się, z zamiarem powiedzenia czegoś, jednak przerwała mu.
- Dziękuję.
Chwila ciszy. Nie musiała mówić za co. Kilka pasm czerwonych włosów zasłoniło jej widok.
- Nie mógłbym ciebie zostawić.
- No ja myślę, dattebane - odparła trochę... smutno? Zaśmiała się histerycznie, co nie poprawiło sytuacji. Naprawdę uwierzyła w to, że nikt nie będzie jej szukał. Że po prostu wszyscy ją zostawią i będą szczęśliwi, że zniknęła. - I... - dodała po dość długiej ciszy. - Przepraszam.
Tym razem Minato nie ukrywał zdziwienia.
- Za co? - Czuła na sobie spojrzenie jego błękitnych oczu. Nie mogła się odwrócić. Czuła się jakby sparaliżowana. Ledwo mogła się odezwać, ale na szczęście, kiedy to zrobiła, jej głos zabrzmiał normalnie.
- Za to, że jestem taka... - szukała odpowiedniego słowa - uparta i kłopotliwa, dattebane. - Za to, że jestem tylko problemem. Zaśmiał się.
- To była też moja wina. Nie powinienem cię namawiać, skoro nie miałaś ochoty... - Kiedy jej wzrok spoczął na nim, zobaczyła chłopca, który wszędzie potrafił znaleźć dobre strony i któremu uśmiech nie schodził z twarzy przy znajomych. - Ale mogłabyś powtórzyć to magiczne słowo - powiedział pochylając się w jej stronę. Zaraz tego pożałował, bo jej ręka wylądowała z impetem na jego głowie.
- Ty podstępny mały...
- Cii... Kobiety nie powinny przeklinać.
Spiorunowała go wzrokiem.
- Mam deja-vu.
Wzruszył ramionami.
- Jakbym nie zauważył - odparł przeciągając złośliwie wyrazy. - Nosz... - strzepnął trochę mąki ze włosów. - wystąpiły małe komplikacje.
Kushina machnęła ręką.
- Potem pomogę ci posprzątać resztę - podeszła do niego bliżej i trochę go otrzepała. Kiedy zauważyła co robi, cofnęła się. Stali trochę zbyt blisko siebie.
Minato powoli kiwnął głową w podzięce.
Kilka minut później było już czysto, a śniadanie wylądowało w brzuchach dwójki shinobi. Jiraiya podobno wyparował z rana. Minato rozmawiał trochę dziwnie z Kushiną. Tak, jakby chciał o coś zapytać, ale wolał nie poruszać jako pierwszy tematu.
Było południe. Siedzieli na drewnianych schodkach, na tarasie. Nastąpiła chwila ciszy. Kushina wręcz widziała pytania, jakie chciał zadać blondyn. Przede wszystkim, czy wie, dlaczego poprzedniego wieczora została porwana. Niestety. Z jednej strony znała odpowiedź na to pytanie. Z drugiej nie wiedziała co y z nią zrobili. Z tego co słyszała, po Czwartym Raikage ciężko było przewidzieć to, co miał na myśli.
" Wojna wisi na włosku, więc jinchuuriki powinni być pod ochroną". Wojna. Przekleństwo tego świata. Na własnej skórze poznała jej przyczyny, przebieg i konsekwencje. Straciła bliskich, klan, kraj. Wspomnienia stały się nożem, który wróg brutalnie wbijał w jej serce. Dlatego ukrywała je w najgłębszych zakątkach myśli.
Powinna stać się obojętna na cierpienie? Zapomnieć o wszystkim po takich przeżyciach? Może miała stać się zimna i nieczuła, lecz jest wręcz odwrotnie. Gdyby mogła, cofnęłaby czas i nie dopuściła do tego wszystkiego. Straciła to, co było jej bliskie. Na tę chwilę nie widziała żadnych pozytywów, najmniejszego światełka. Tutaj znalazła przyjaciół, ale za jaką cenę? Kiedy teraz spoglądała na otaczający ją świat... bawiące się w oddali dzieci, starszych i młodszych ludzi... poczuła, że musi to wszystko chronić. Nawet za cenę własnego życia. Tutaj czuła się szczęśliwa. Tak wiele straciła, nie chciała jeszcze raz tego przeżywać. Może nie zastąpią jej rodziny, ale żyli tu ludzie, którzy kolorowali każdy jej dzień. Musiała o nich zadbać. Nawet, jeśli znalazłoby się kilkoro ludzi znających prawdę o niej i ją szczerze potępiających. Ich również by strzegła.
Zerknęła z ukosa na Minato. Jednak jak dotąd, to ją broniono. Namikaze chyba zauważył jej spojrzenie i odwrócił się, z zamiarem powiedzenia czegoś, jednak przerwała mu.
- Dziękuję.
Chwila ciszy. Nie musiała mówić za co. Kilka pasm czerwonych włosów zasłoniło jej widok.
- Nie mógłbym ciebie zostawić.
- No ja myślę, dattebane - odparła trochę... smutno? Zaśmiała się histerycznie, co nie poprawiło sytuacji. Naprawdę uwierzyła w to, że nikt nie będzie jej szukał. Że po prostu wszyscy ją zostawią i będą szczęśliwi, że zniknęła. - I... - dodała po dość długiej ciszy. - Przepraszam.
Tym razem Minato nie ukrywał zdziwienia.
- Za co? - Czuła na sobie spojrzenie jego błękitnych oczu. Nie mogła się odwrócić. Czuła się jakby sparaliżowana. Ledwo mogła się odezwać, ale na szczęście, kiedy to zrobiła, jej głos zabrzmiał normalnie.
- Za to, że jestem taka... - szukała odpowiedniego słowa - uparta i kłopotliwa, dattebane. - Za to, że jestem tylko problemem. Zaśmiał się.
- To była też moja wina. Nie powinienem cię namawiać, skoro nie miałaś ochoty... - Kiedy jej wzrok spoczął na nim, zobaczyła chłopca, który wszędzie potrafił znaleźć dobre strony i któremu uśmiech nie schodził z twarzy przy znajomych. - Ale mogłabyś powtórzyć to magiczne słowo - powiedział pochylając się w jej stronę. Zaraz tego pożałował, bo jej ręka wylądowała z impetem na jego głowie.
- Ty podstępny mały...
- Cii... Kobiety nie powinny przeklinać.
Spiorunowała go wzrokiem.
- Mam deja-vu.
Wzruszył ramionami.
- Może.
Już miała się odezwać, ale usłyszała wesoły, znajomy głos.
- Tu jest moja inspiracja!
Zamarła.
Najgłośniejszy domownik raczył wrócić i robić zamieszanie tutaj! Jakby nie mógł usiąść na tyłku i pisać te swoje książki…
Obróciła głowę w stronę Jiraiyi. Miał rozmarzony wyraz twarzy i lekko zaczerwienione policzki. Nie musiała marnować czasu na rozmyślanie, co mógł robić, czy choćby pytanie się go o to. Akurat tego była pewna. Znowu zajął swoje miejsce w klubie i wchłonął zapewne kilka litrów alkoholu z jakimiś kobietami. No, może trochę przesadzała, ale ciężko było ją o to winić.
Jiraiya spojrzał na nich po raz wtóry, już bardziej świadomie, jeśli tak można powiedzieć.
- Nic nie mówicie? Siedzicie tak całkiem sami na tarasie… - Kushina posłała mu ostre spojrzenie, na znak, by się zamknął i zaczął mówić do rzeczy. Przełknął ślinę. Czasami nawet bardzo przypominała mu Tsunade… - Przyszła tu twoja uczennica, Minato. Mówiła coś o dodatkowych lekcjach…
- No tak! Zapomniałem – zerknął przepraszająco na rudowłosą. – Poprosiłem ją, by przyszła, byś poduczyła ją trochę medycznego ninjutsu. – Uśmiechnęła się. Jej to jak najbardziej odpowiadało.
Pamiętała jak sama zaczynała… w tym momencie miała jedną scenę przed oczami.
~*~***~*~
W lesie słychać było melodyjny śpiew ptaków. Woda w strumieniu zdawała się być czysta jak łza. Widać było kolorowe dno rzeczki, stworzone z wielobarwnych kamieni. Pobliskie drzewa odbijały się w gładkiej niemalże tafli. To samo działo się z promieniami jasnego słońca. Zza liściastych koron i szpiczastych końców sosen, wychylały się ośnieżone szczyty.
Kushina nuciła tylko sobie znaną melodię i zbierała zioła lecznicze. Kiedy widziała roślinę, której nie znała, również ją zrywała. To co nie poznane musi zostać zbadane. Zanosiła wszystko potem Tsunade i uczyła się przygotowywać lekarstwa, maści, oraz właściwości i zastosowania nowych ziół. Nieczęsto bywały takie luźne dni podczas ich wędrówki. Przetarła dłonią czoło, odsuwając niesforne jak zawsze kosmyki. Nawet nie zauważyła, kiedy mistrzyni weszła na tę niewielką polanę. Teraz spojrzała na opierającą się o drzewo księżniczkę. Podniosła się, otrzepała kolana i uda.
- Coś się stało, Tsunade-sama?
- Zmiana planów. Dajmy sobie na chwilę spokój z roślinami, idź i spróbuj uratować to - wskazała niemal władczym gestem, suszącą się na ogrzewanym przez słońce kamieniu, rybę.
Dziewczyna spoważniała. Chciała opanować medic-jutsu, ale nie szło jej to najlepiej. Znaczy, patrząc na Tsunade. Drobnymi kroczkami szła coraz dalej, lecz nigdy nie mogła równać się z mistrzynią. Włożyła wzdychając zioła do torby, po czym zdjęła ją z ramienia. Odłożyła ją pod drzewo, obok blondwłosej sanninki. Uzumaki zerknęła z ukosa na drgającą rybę zmarszczyła nos, przez co można by rzec, że wyglądała uroczo.
- Naprawdę to musi być znowu ryba? - spytała z niesmakiem. Przypomniała sobie, jak ostatnim razem starała się pomóc płotce. Kiedy w końcu udał jej się uleczyć rany, stworzenie zaczęło skakać i jakimś cudem znalazło się pod bluzką rudowłosej. Skrzywiła się teraz, pamiętając dotyk śliskich łusek. Tsunade była nie uległa.
- Musi być. Lepiej się pośpiesz, bo z każdą chwilą przybywa ci pracy - dodała machając ręką, jakby chciała ją odgonić, niczym nieznośną muchę, czy małe dziecko chcące się bawić.
Kushina zwiesiła zawiedziona głowę i poczołgała się w stronę wodnego zwierzęcia. Kiedy znalazła się już nad nim, zobaczyła liczne, drobne ranki. W niektórych miejscach znajdowały się głębsze, poważniejsze. Stwierdziła, że miała ona posłużyć jako posiłek jakiegoś drapieżnika. Że też Tsunade zawsze musi wyrywać jakąś istotkę ze szponów łowcy. Ponownie westchnęła, okazując całemu światu swoje niezadowolenie i klękła przed rybą. Ta zaś wydawała się być zmarnowana. Kushina miała wrażenie, że całym sobą płetwiaste stworzenie błagało ją o ratunek. Chyba mam już jakieś zwidy, myślała.
- Jeśli potem wpadniesz pod moje ubranie, to skończysz jako obiad - warknęła i zabrała się za uzdrawianie.
Skoncentrowała się na swoich dłoniach. Trochę zielonkawej, praktycznie seledynowej chakry wydobyło się z jej palców. Uśmiechnęła się lekko na ten widok. Właśnie w tej chwili moc zaczęła słabnąć. Mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem i zamknęła oczy, skupiając się jeszcze bardziej. Zacisnęła zęby. Na jej czole wykwitły niewielkie kropelki potu. Po kilku chwilach poczuła, jak coś dotknęło jej dłoni. Szybko je zabrała i otworzyła szeroko oczy. Sapnęła, widząc rybę bez jakiejkolwiek ranki. Otarła czoło. Udało jej się. Mimowolnie kąciki ust uniosły się.
Kushina nuciła tylko sobie znaną melodię i zbierała zioła lecznicze. Kiedy widziała roślinę, której nie znała, również ją zrywała. To co nie poznane musi zostać zbadane. Zanosiła wszystko potem Tsunade i uczyła się przygotowywać lekarstwa, maści, oraz właściwości i zastosowania nowych ziół. Nieczęsto bywały takie luźne dni podczas ich wędrówki. Przetarła dłonią czoło, odsuwając niesforne jak zawsze kosmyki. Nawet nie zauważyła, kiedy mistrzyni weszła na tę niewielką polanę. Teraz spojrzała na opierającą się o drzewo księżniczkę. Podniosła się, otrzepała kolana i uda.
- Coś się stało, Tsunade-sama?
- Zmiana planów. Dajmy sobie na chwilę spokój z roślinami, idź i spróbuj uratować to - wskazała niemal władczym gestem, suszącą się na ogrzewanym przez słońce kamieniu, rybę.
Dziewczyna spoważniała. Chciała opanować medic-jutsu, ale nie szło jej to najlepiej. Znaczy, patrząc na Tsunade. Drobnymi kroczkami szła coraz dalej, lecz nigdy nie mogła równać się z mistrzynią. Włożyła wzdychając zioła do torby, po czym zdjęła ją z ramienia. Odłożyła ją pod drzewo, obok blondwłosej sanninki. Uzumaki zerknęła z ukosa na drgającą rybę zmarszczyła nos, przez co można by rzec, że wyglądała uroczo.
- Naprawdę to musi być znowu ryba? - spytała z niesmakiem. Przypomniała sobie, jak ostatnim razem starała się pomóc płotce. Kiedy w końcu udał jej się uleczyć rany, stworzenie zaczęło skakać i jakimś cudem znalazło się pod bluzką rudowłosej. Skrzywiła się teraz, pamiętając dotyk śliskich łusek. Tsunade była nie uległa.
- Musi być. Lepiej się pośpiesz, bo z każdą chwilą przybywa ci pracy - dodała machając ręką, jakby chciała ją odgonić, niczym nieznośną muchę, czy małe dziecko chcące się bawić.
Kushina zwiesiła zawiedziona głowę i poczołgała się w stronę wodnego zwierzęcia. Kiedy znalazła się już nad nim, zobaczyła liczne, drobne ranki. W niektórych miejscach znajdowały się głębsze, poważniejsze. Stwierdziła, że miała ona posłużyć jako posiłek jakiegoś drapieżnika. Że też Tsunade zawsze musi wyrywać jakąś istotkę ze szponów łowcy. Ponownie westchnęła, okazując całemu światu swoje niezadowolenie i klękła przed rybą. Ta zaś wydawała się być zmarnowana. Kushina miała wrażenie, że całym sobą płetwiaste stworzenie błagało ją o ratunek. Chyba mam już jakieś zwidy, myślała.
- Jeśli potem wpadniesz pod moje ubranie, to skończysz jako obiad - warknęła i zabrała się za uzdrawianie.
Skoncentrowała się na swoich dłoniach. Trochę zielonkawej, praktycznie seledynowej chakry wydobyło się z jej palców. Uśmiechnęła się lekko na ten widok. Właśnie w tej chwili moc zaczęła słabnąć. Mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem i zamknęła oczy, skupiając się jeszcze bardziej. Zacisnęła zęby. Na jej czole wykwitły niewielkie kropelki potu. Po kilku chwilach poczuła, jak coś dotknęło jej dłoni. Szybko je zabrała i otworzyła szeroko oczy. Sapnęła, widząc rybę bez jakiejkolwiek ranki. Otarła czoło. Udało jej się. Mimowolnie kąciki ust uniosły się.
~*~***~*~
- Kushina? Kushina, żyjesz? – Minato machał jej ręką przed oczami. Zamrugała. Kompletnie odpłynęła. Skinęła głową.
- Tak, wszystko w porządku. Z przyjemnością pokażę jej co nie co – rzekła i zaczęła wstawać.
- Ale nie dzisiaj, odprawiłem ją do domu – zatrzymał ją Jiraya.
- Dlaczego?
- Trzeci chciał was widzieć. Chyba chodziło mu o wczoraj…
*Bum* I właśnie tak zakończę ten rozdział, bo nie chcę go zepsuć. Od teraz powinna zacząć się jakaś akcja *jupi :D* No.. moje myśli są pochłonięte prze braki w nauce (tydzień leżałam w domu) sprawdziany i testy. Co najlepsze, pomysłów na opowiadanie też mi nie brakuje, oj nie ^^ Przepraszam czytelników ze starego blog. Trochę na ten rozdział czekaliście, ale teraz już powinno być wszystko w porządku. Uch, potrzebuję kogoś, kto będzie mnie kopał w dupę, kiedy zaczynam się lenić…
Wyniki ankiety będą dostępne przez tydzień. Dziękuję bardzo za branie w niej udziału ^^ Widzę, że będę miała około 23 czytelników na nowym blogu :D Dziękuję!
Wyniki ankiety będą dostępne przez tydzień. Dziękuję bardzo za branie w niej udziału ^^ Widzę, że będę miała około 23 czytelników na nowym blogu :D Dziękuję!
Ania jaros - Ten tekst to musiał powiedzieć, nie? :3 Psychika dziewczyn jest skomplikowana, a moja jeszcze bardziej. Ale chyba któraś z nich jeszcze wystąpi i jakąś rolę odegra ^^ A no, Kushina nie ma łatwo :/ Dziękuję ^^ Już praktycznie zdrowa jestem, tylko mam nadzieję, że się nie pochoruję jak wrócę do szkoły ;p
Marta Anonim - Mi osobiście najbardziej podobała się walka Minato i Kushiny, a jak dla mnie, to drugą połowę rozdziału zawaliłam xD
Soli - Muaa, no to jest w końcu kolejny rozdział, nie? ^^ Na ten komentarz już odpisałam, ale co tam, też skopiuję tutaj :D
A no, przeniosłam się i dobrze się z tym czuję, przyznaję xD Blogspot
jest jak dla mnie o wiele lepszy no i oczywiście, jest newsletter :3 Też
Ci wyskoczył limit? O.o Szokiem to było, nie powiem, że nie. Nie
spodziewałam się. Romans będzie za kilka rozdziałów... chyba. Szczerze
powiedziawszy, to wymyśliłam tak wiele scen.. prócz jednej. Pocałunku,
albo wyznania miłości .__. Muszę wziąć się za myślenie xD Stwierdziłam,
że nie lubię miłości w wieku 12-14 lat, więc trochę ich postarzyłam :D
Kushina nie będzie się uczyć.. to nie w jej stylu xD Na początku chciałam pokombinować nie z wiatrem, tylko z lodem, ale stwierdziłam, że to przecież Kekkei Genkai, więc raczej tego by się nie nauczyła xD... Dobra, Kushina jeszcze kryje asa w rękawie, więc dodatkowa natura nie jest jej raczej zbędna. No.. a jeśli chodzi o pojedynek... z ręką na sercu przyznaję: od A do Z pisany przeze mnie :D Moimi nauczycielkami były ukochane autorki z Cassandrą Clare na czele :3 Staram się pisać sceny walki coraz bardziej dopracowane, dłuższe, z większą ilością opisów, szczegółów. Powoli się uczę ^^
Może będzie miał jeszcze okazję pomóc Kushinie w takiej sytuacji, może jeszcze będzie miał okazję pogadać ze swoimi fankami xD Może... :3
Przyznam się, trochę spaliłam z tymi czułościami. Postaram się poprawić w kolejnych rozdziałach, by Kushina zachowywała się bardziej... naturalnie xD Bo zaczyna mi Hinatę przypominać >.<
No, to odpowiedziałam :D
Kushina nie będzie się uczyć.. to nie w jej stylu xD Na początku chciałam pokombinować nie z wiatrem, tylko z lodem, ale stwierdziłam, że to przecież Kekkei Genkai, więc raczej tego by się nie nauczyła xD... Dobra, Kushina jeszcze kryje asa w rękawie, więc dodatkowa natura nie jest jej raczej zbędna. No.. a jeśli chodzi o pojedynek... z ręką na sercu przyznaję: od A do Z pisany przeze mnie :D Moimi nauczycielkami były ukochane autorki z Cassandrą Clare na czele :3 Staram się pisać sceny walki coraz bardziej dopracowane, dłuższe, z większą ilością opisów, szczegółów. Powoli się uczę ^^
Może będzie miał jeszcze okazję pomóc Kushinie w takiej sytuacji, może jeszcze będzie miał okazję pogadać ze swoimi fankami xD Może... :3
Przyznam się, trochę spaliłam z tymi czułościami. Postaram się poprawić w kolejnych rozdziałach, by Kushina zachowywała się bardziej... naturalnie xD Bo zaczyna mi Hinatę przypominać >.<
No, to odpowiedziałam :D
Moncia740 - Chciałam jakoś odpisać, wysłać, ale.. ni mam go O.o Nosz kurde =.= A chciałam z tego przepisu skorzystać.. :c Jak znajdę go w czeluściach komputera, bądź między kartkami zeszytów, to Cię powiadomię. Ja właśnie też chcę takiego Aniołka, więc przelewam tutaj moje fantazje xD
Kataki - Anioł w ludzkiej..e.. fikcyjnej *niestety =.=* skórze :3 Haha xD Taki scenariusz też mógłby być :D Może jeszcze będize jakieś spotkanie z fankami Minato.
mycha715 - Takie małe dzieci zawsze za dużo gadają :o A fanklubu to się może Minaś doczeka xD Ja już dawno bym takowy założyła... Jak on zareaguje na prawdę, to już daawno wymyśliłam. Tylko jeszcze nie wiem, kiedy to się stanie =.= Muszę zacząć myśleć O.o
Risa-chan - Rozumiem Cię doskonale ^^ Mam to samo, niestety. Przez to nie komentuję ostatnimi czasy innych blogów :c Hah, wiedziałam, że wiele osób na to czekało ^^ To było do przewidzenia ;3 To ja się cieszę, że zajrzysz i tam :D Może jak się uspokoi u mnie, to będę pisać dwa opowiadania na raz... ;p
Kama - Jak dotąd.. to każde skończyłam. Po prostu jestem uparta i dążę do celu. Nie lubię się poddawać, nawet jeśli zadanie, które przede mną stoi wydaje się być ponad moje możliwości ;p A... stare blogi? Nie mam. Mam opowiadanie jedno na forum, ale do poprawy (jak skończę to, to założę bloga z tamtym, przy okazji wezmę się za korektę) oraz jedno, które jest gdzieś w szufladzie. Jak przepiszę, to też bloga założę ;p No i mam sporo one-shotów, które powoli publikuję na drugim blogu: http://czarny-atrament-wiersze-i-one-shoty.blogspot.com/ ;] Rozdziały będę dodawać co tydzień, chyba, że wen rozpocznie działania wojenne -,-
Yuna N - No, ale w nocy? O.o Nie wiem czy się cieszyć, czy nie, bo w nocy powinno się spać i odpoczywać, ewentualnie tak jak ja: pisać opowiadanie xD Nie no, cieszę się, że tak Cię zaciekawiłam :3 Ano, coś muszę jeszcze wymyślić, bo zaraz wyrzucę przez przypadek z niego wszystkie uczucia O.o Muszę popracować nad postaciami troszuczkę ;p Też myślę, że trening wyszedł mi najlepiej xD Jak znajdę chwilkę, to pewno też poczytam Twoje opowiadanie, ale jak wspomniałam - chwilowo brak czasu mnie zabija :c
Marianna - Lepszą notkę będzie ciężko stworzyć w najbliższym czasie, bo muszę nad nią chwilę popracować. Rozdział dziewiąty był najdłuższy, jaki kiedykolwiek napisałam ^^ Gdzie tam krótki, dla mnie każde zdanie się liczy :3 Jak widzę komentarze, to skaczę z radości xD Wiesz, każdy potrafi gadać, ale nie każdy umie jeszcze udowodnić swoje słowa. Takich ludzi jest mnóstwo. Więc czemu nie taka nastolatka, opierająca się na głowie rodziny? ^^ Ach, Leń nie mieszka tylko u mnie? Yeah xD Nie jestem samotna ;p
~Madeleine Evans
Te umiejętności kucharskie Minato… No, ale zrobił kanapki! Zły Ero-sannin... Ile Rin będzie czekać na te dodatkowe lekcje?! A co do porannego wyglądu Kushiny to... Nie jesteś sama^^ Też mam rano szopę.
OdpowiedzUsuńPierwsza ; ) Świetny :D widze ze miłość powoli kwitnie i verry good :D ależ sie nie moglam doczekac nowego rozdziału i kiedy wreszcie jest juz chce nastepny no ale cierpliwosc to nie moja zaletą xd podoba mi się ze odpowiadasz na komentarze mali osob to rb na swoich blogach :( dzięki temu wiem ze chociaz troche interesuje cie co pisze do cb , milo xd wiem ze masz naukę i tak dalej sama mam ich mnustwo i jeszcze treningi rozumiem ze nie masz duzo czasu ale moze zrobisz nam twoim wiernym czytelnikom czasami niespodzianke i raz na jakis czas zrobisz taki bonusik i wstawisz dwa rozdziały na tydzień :P proszę :* jak nie to zrozumiem jeszcze raz świetny
OdpowiedzUsuńKama
świetny rozdział a najlepszy był Minato w kuchni i ich rozmowa!!!:)
OdpowiedzUsuńWitam :) na twojego bloga trafiłam dziś około 18-nastej, i muszę przyznać, że większe szczęście nie mogło mnie wieczorem spotkać :) podoba mi się twój styl pisania, bardzo lekki i miły w czytaniu, przeglądając całą gromadę blogów nie często można spotkać taki, który byłby chociaż w połowie zjadliwy, ludzie po prostu przynudzają, czego tobie nie można zarzucić :) co do samego rozdziału... trochę nie zgodzę się z tym, że ludzi, którzy kisielu nie potrafią zrobić należy trzymać z daleka od kuchni, wiem coś na ten temat xD i już nie mogę się doczekać, kiedy akcja między Minato a Kushiną nabierze rumieńców :) czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :) ~Aleksandra
OdpowiedzUsuńGit majonez. Podoba mi się.Czekam na next.
OdpowiedzUsuńMoże Minato się zapisze na jakieś kółko gastryczne ?...Bo żeby zapalić połowę kuchni robić kisiel?!No z resztą...Tak czy siak:Kushino wiem jak to jest!Budzisz się włosy masz rozwalone jak stóg siana po wybuchu dynamitu,nic Ci się nie chce,ale wiesz,że musisz wstać...Ech...Takie życie ;(Ranki to zUo !
OdpowiedzUsuńNo,a co do naszej parki,to pliskaaa,niech się rozwija!
Kataki ;)
Zabije cię!! Kazałaś mi tyle czekać!! Ja od samego rana czekam na opowiadanie,a gdy już jest muszę się kąpać!! I chyba znowu zachoruje , nie czuje kończyn a do tego mam wewnętrzne zapalenie ucha!! Błagam pomocy!! AA teraz idę do rozdziału. Jak zwykle super!! Ale czemu krótki? Pytam czemu?! Chcesz mojej śmierci?! Ten zboczeniec musiał wybrać akurat taki moment?! Trzeba założyć w tym domu zakaz wstępu panu Minato Namikaze do kuchni w celu robienia jakiego kol wiek posiłku. Czekam na następny rozdział. I ma być bardzo długi, bo jak nie to zrobię ci to samo co Kushina z mojego opowiadania ,, Ostatni płomień wiru cz.25" wrogowi. Nie chcesz być na jego miejscu. Pozdrawiam i życzę dużo weny.
OdpowiedzUsuńPo prostu uwielbiam Twoje opowiadania!!! ^^ Dzisiaj przypadkowo się na nie natknęłam i po prostu zaniemówiłam. Jednym słowem PRZECUDOWNE!! Aż słów brakuje :). Jedyne co to często żałuję, że rozdziały takie krótkie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Klaudia
Haha ja jestem nocna dziewczyna jak chomik, w dzien spie w nocy buszuje :D
OdpowiedzUsuńNie no i znow czytam je noca ,czekaj godzina jest (patrze na zegarek ): 2:48 :D
Jak wrocilam do domu i zobaczylam Rozdzial 10 to musialam przeczytac :D
Uwielbiam jak te opowiadanie piszesz, szukalam wiele opowiadan minato x kushina, ale to mnie zajebiscie wciagnelo :D Ciesze sie bardzo, ze masz duzo weny aby tak dalej. ;)
Co do notki, po prostu mega !
Facet w kuchni ? To nie najlepszy pomysl, ale jak bym weszla do kuchni i zobaczyla w nim Minato...Mmm deser bym zrobila z niego *.*
Wyobrazilam go sobie w tej mace i tak slodko wygladal :D
Ero-Sanin alkoholik jeden rozwala system jak zawsze. xD
I i masz w leb, ze teraz przerwalas !
Czekam na nastepny z duza niecierpliwoscia :D
Z przyjemnością od czasu do czasu podaruję ci kopniaka w dupala, bo tak dawno nie było rozdziału, że zapomniałam jak cudownie potrafisz pisać *.*
OdpowiedzUsuńJak zwykle jestem najbardziej zachwycona opisami okolic, natury i wgl miejsc, wychodzi ci to magicznie i pięknie ;3
Achh jak ja uwielbiam Kushine w twoim opowiadaniu.. Ciekawe czy Minato dowie się u Trzeciego, że jest jinchuriki? No i mam nadzieję, że pojawi się może u ciebie jakiś motyw z przejęciem przez Kuubiego nad Kushiną kontroli ;> Zawsze chciałam takie coś przeczytać ;D
Pozdrawiam, buziaki! ;3
Powstrzymam tego lenia, co się we mnie zakorzenia (czuję się jak Killer B), powstrzymam to choróbsko, które (znowu -.-) znalazło we mnie mieszkanko i walnę w końcu jakiś komentarz.
OdpowiedzUsuńNa początek, pochwalę szablon. Jest estetyczny, a zdjęcie na nagłówku piękne. Ogółem, sama ostatnio kombinuję z CSS i html, ale to już zupełnie inna historia. W każdym razie, grafika mi się podoba.
Teraz treść... Skomentuję najpierw twój styl, bo przyznam, że naprawdę jest wyjątkowy, dopracowany. Podoba mi się to, że przykładasz się do opisów okolic, pejzaży, krajobrazów natury, bo dzięki temu oddajesz całą magię owych miejsc, które chcesz nam, Czytelnikom, przedstawić. Ja tam nigdy nie byłam w tym dobra, więc wiesz... Błędów takowych nie wychwyciłam, może parę literówek, powstałych na wskutek zbyt szybkiego bębnienia w klawiaturę, ale to tak naprawdę nic ;) Ja już ci pisałam, że operujesz bogatym słownictwem, ale mam skłonności do powtarzania się, smutny los tego leniwego klocka, którym jestem. W każdym razie, wiedz, że ten zbiór słów, który wykorzystujesz w pisaniu naprawdę przypadł mi do gustu, mam nadzieję, że z rozdziału na rozdział będzie coraz lepiej.
Kurczę, aż mi normalnie wstyd jak patrzę na Twojego bloga i widzę, że dziesiąty rozdział, a Minato już uratował Kushinę. Mam ochotę emosić pod biurkiem xD Dotyczy to głównie jedynie załamania nad moim lenistwem, bo treść jak najbardziej mi się podoba. Masz pomysł, realizujesz go - no po prostu nic, jak się jedynie delektować. Jestem pozytywnie zaskoczona sposobem, w jaki trafnie oddajesz charakter Uzumaki. Gdy ona wspominała sobie (to pozwolę sobie na cytat) "blondyna, skąpanego w świetle księżyca" to szczerze powiedziawszy, kompletnie zignorowałam siebie, zaczęłam uśmiechać się jak chomik skrzyżowany z Ryukiem z mangi i anime "Death Note", a dźwięki, podobne do pisków, jakie przyszło mi wydawać, były co najmniej dziwne. Ale... ja już tak mam, kiedy czytam o swojej ulubionej parze, nie tylko z "Naruto", więc nie trzeba wzywać lekarza :)
Wiesz, nie powiem ci "zabiję cię" za to, że kazałaś czekać, bo groźby są karalne (xD) i sama każę czekać na notkę na swoim blogu, więc przemilczmy tą sprawę (cśśś) ;). Cieszę się, że udało mi się napisać tak... no, mam nadzieję, że będzie on obszerny :D.
Pozdrawiam i życzę weny, kochana.
Is.
No w końcu nowy rozdział ;D Już drugi raz musiałam czekać, aby móc na bieżąco komentować xD Mam nadzieję, że już mi tak nie zrobisz :P Dobra, dobra koniec wątów xD
OdpowiedzUsuńNo to najpierw skomentuję ci szablon ;D Piękny, taki delikatny dla oka i w ogóle przyjemnie się w nim czyta :) choć poprzedni też bardzo mi się podobał :)
Co do mnie, to się nie przejmuj ;D Brak czasu to element życia ucznia xD Choć nie wiem ile masz wiosen, stwierdzam to po takim słowie jak "sprawdzian" :P
A teraz główna treść czyli rozdział xD No długo czekałam i nie jestem zawiedziona xD bardzo mi się podoba perspektywa nieumiejącego gotowa faceta, teraz więcej jest takich kobiet - co jest dołujące xD Hehe ale fajnie Minato zrobił kanapki ;D i herbatka xD jak miło ^^ Mi tylko to ostatnie potrzebne jest do szczęścia :P Potem ta ich rozmowa, przesłodka ;D to "przepraszam i dziękuję" zawsze mi się podoba ;) W takich momentach jest mi tak ciepło na sercu xD Ta retrospekcja wspomnienia lekcji z Tsunade, fajnie ją opisałaś ;D Masakra z tą rybą w biuście - fuj xD
Raz mój tata mnie obudził przykładając mi do ust, usta rybki - blee, mam traumę... teraz zjadam ryby bez wyrzutów sumienia xD Ale fajnie, wyglądały te jej początki ;)
Ciekawe, co trzeci od nich chcę? Ty to masz kiedy skończyć =.= będę się fochac do niedzieli xd
To ja z niecierpliwością czekam na następną notkę :)
Życzę weny i powodzenia Słoneczko :)
SPAM
OdpowiedzUsuńChciałam wstawić ci ten komentarz do SPAM ale nie działa twoja karta od Spam :)
więc wybacz że tu ale muszę cie powiadomić :D
Twój blog został nominowany przeze mnie do "Versatile Blogger Adward". Inne informacje znajdziesz w zakładce "Nominacja: The Versatile Blogger Aword" na :
[ in-the-dark-shinobi.blogspot.com ]
Roman, romans, romans musi być, mam zajawkę na wymyślanie różnych piosenek o tematyce narutowskiej (cały czas śpiewam piosenkę o ramen). Chętnie zgłaszam się do posady na kopacza w tyłek:). Bardzo się cieszę, że dodałaś wreszcie notkę i to taką najnowszą, powracam do komentowania i widzę, że przybyło czytelników (wreszcie docenili kawał dobrej roboty). Odpowiadanie na komentarza zajmie teraz więcej miejsca niż samo opowiadanie, ale też mnie to cieszy, że obchodzi to ciebie, co my tu wypisujemy.
OdpowiedzUsuńMinato w kuchni genialne, ja zaliczam się do jego grupy:). Robiąc kanapki zawsze w palec się zacinam, aż szkoda patrzeć na ich stan, jak sama w domu jestem:). Ach, że ten zbok musi wybierać sobie takie niedogodne momenty, może by było coś mhm, no wiesz... Czyżby teraz miało nadejść trochę dramatyzmu?
Ps Twój sen był świetny:)
O boże , o boże przeczytałam twojego bloga i jest cudny !! Łiii jak ja kocham Minato i Kushine :D
OdpowiedzUsuńMinato jest u ciebie taki słodziutki, że bym go schrupała ! Idealnie piszesz ! będę tu częściej zaglądać bo kocham parkę Minato i Kushina, a twój blog jest znakomity wręcz !
A przy okazji reklama :) nie bd dwóch komentarzy ci dawać naraz :)
Prowadzisz bloga na temat postaci z Naruto ?
Lubisz opowiadania typu " SasuSaku " " Naruto OC " " NaruHina " i inne ?
Nie czekaj i zgłoś się teraz !
A twój blog znajdzie się w danej kategorii jakiej byś tylko chciała !
Zapraszam na :
swiat-blogow-narutomania.blogspot.com
hehhee :) jak zawsze super ! :D
OdpowiedzUsuńFacet + kuchnia = masakra.
chociaż znam wyjątki które bardzo dobrze se radzą w niej :D:D
baaa, nawet obiad zrobią i nic nie przypalą :P
jeszcze troszkę jeszcze troszkę i się dowie.. mam nadzieje że ' jakoś" w miarę dobrze to przyjmie.. :)
pozdrawiam :) mycha715 :)
No kochana jeśli znajdziesz to wyślesz, ale jakby co to ja też po internecie będę go szukała ;) Jaka ja jestem głupia, żeby dopiero teraz komentować Twój przepiękny post XD , baka baka ze mnie. No ich rozmowa w kuchni i jeszcze te wspomnienia Kushiny :*** Pozdrawiam i życzę weny ♥
OdpowiedzUsuńMoncia740 :*****
kiedy nowy rozdział nie moge sie doczekać??:)
OdpowiedzUsuńJuż go kończę :) Przepraszam, że tyle czekacie, ale miałam trochę spraw na głowie w dodatku dzisiaj gości :/ Hah, szczerze powiedziawszy, spodziewałam się tego pytania ^^ Może uda mi się go wstawić i sprawdzić do 23, ale nie obiecuję. Jeśli wygonią mnie dzisiaj do łóżka, to niestety wstawię go jutro :c
UsuńCiekawie zaczyna się robić. Prawdę mówiąc już nie mogę się doczekać jakiejś wzmianki o romansie naszych drogich bohaterów xD
OdpowiedzUsuń