niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 9. Anioł Stróż

 "Na­wet jeżeli po­cie­chy udziela niebo, to po­mocy ocze­kuje się od ludzi."
~Janusz Leon Wiśniewski

 Rozdział 9. Anioł Stróż


   Cieszyła się jak głupia, choć wierzyła, że nie daje tego po sobie poznać. Dawno już nie miała okazji, by potrenować. Minato chyba zauważył, że ma na to ochotę, bo zaproponował jej wspólne ćwiczenia. Natychmiast znalazła się w pokoju, przebierając z piżamy.
     Dzień zapowiadał się słonecznie, tak jak poprzedni. Często była tu ładna pogoda... całkiem inaczej niż w wiosce Wiru, gdzie zazwyczaj padał deszcz, albo było zachmurzone niebo. Mniej więcej dwa dni na tydzień świeciło słońce w swej pełnej okazałości. W czasie podróży pogoda zmieniała się, w końcu cały czas się przemieszczali. A teraz przyzwyczajała się do jasnych promieni i błękitnego sklepienia.
     Stała właśnie na ulicy, czekając na blondyna. Wszedł on do sklepu po butelki wody, przewidując, że im się przydadzą. Trochę długo mu to zajmowało. Miała zamknięte oczy. Oparła się o ścianę budynku i lekko zgarbiona założyła ramiona na piersi. Zaczynała się trochę niecierpliwić. W pewnym momencie zauważyła, że się ściemniło. Podniosła głowę zdziwiona, bo przecież na niebie nie było nawet chmurki.
     Stały przed nią cztery kobiety. Nie, raczej nastolatki. Były od niej młodsze, to pewne. Wszystkie spoglądały na nią nieprzychylnym wzrokiem, można by rzec, że wrogim. Uniosła brwi. Widocznie po kilku miesiącach garstka dziewczyn zdecydowała się do niej podejść. Ich szczęście, bo Kushina była już bliska ataku na, wiecznie śledzące każdy jej ruch, nastolatki. Po sposobie w jakim stały, pewna siebie, niemal agresywna postawa, nieprzyjemnym spojrzeniu, mogła się domyślać, że nie znały jej, bądź dawno o niej zapomniały. W dodatku tylko jedna z nich miała ochraniacz. Zatem reszta nie była kunoichi.
     Kushina lustrowała je chwilę zimnym spojrzeniem. Raczej nie przyniosły kwiatów i czekolady na powitanie. Może w końcu się dowie, czym im zawiniła? Nie miała jednak zamiaru odzywać się pierwsza. Jakoś nie chciało jej się rozmawiać z obywatelkami Konohy. W końcu to one do niej przyszły, czyż nie?
     Zapewne gdyby upierała się przy tym, by milczeć, czekałaby jeszcze długo. Dlaczego? Ponieważ nastolatki próbowały zachęcić siebie nawzajem do zaczęcia oskarżeń, a ich pewność siebie powoli ulatywała jak powietrze z przekłutego balonu. Pryskała niczym mydlana bańka, lecz rudowłosa skróciła ich cierpienia. Minato mógł w końcu wyjść w każdej chwili, a ją cieszyła perspektywa treningu. Nie miała ochoty wszystkiego przedłużać. Westchnęła.
- No więc? Co chcecie, dattebane?
     Umilkły i spojrzały na Kushinę. Ta, która była shinobi, uniosła wyniośle głowę i wlepiła wzrok w granatowe tęczówki Uzumaki.
- Kim ty tak właściwie jesteś?
     Mimowolnie brwi rudej, które zdążyły już opaść, powędrowały ku górze.
- To samo pytanie mi się nasuwa. I to chyba ja powinnam je zadać - dodała trochę ostrzej. Cisza. - Co ode mnie chcecie? - zapytała spokojnie, choć powoli traciła cierpliwość. Kunoichi uśmiechnęła się złośliwie.
- Ty chyba nie wiesz z kim rozmawiasz. - kątem oka zauważyła, że widząc rozmowę, więcej dziewczyn zbliżyło się do nich. - Dla twojego dobra, radzę byś trzymała się z dala od Żółtego Błysku. - Zdziwienie Kushiny pogłębiło się, a rozbawienie, które od jakiegoś czasu musiała powstrzymywać, osiągnęło swój limit. To dlatego ją nękały? Przez to, że pokazywała się z Minato? Z chłopakiem, który na żadną z nich nie spojrzał, a przynajmniej tyle zauważyła. One zapewne nawet nie znały jego imienia. Czym im zawiniła? Tym, że przydzielono jej mieszkanie, które należało do Namikaze? A może tym, że z nią rozmawia, a one prawdopodobnie go nie obchodziły? Miała ochotę wybuchnąć śmiechem. - Uważaj z kim zadzierasz. Jestem jedną z najlepszych chuninów, a niedługo zdam na jounina. Mój tata pracował w ANBU, jako jeden z bardziej zaufanych strażników Hokage. Mogłabym pozmieniać z paroma osobami kilka słów - powiedziała z błyskiem w oku.
     Kushina nie wytrzymała i parsknęła śmiechem. Cała sytuacja zdawała się być komiczna. Nastolatki zdziwiły się jej reakcją. Cóż, w końcu myślały, że są na zwycięskiej pozycji. Chrząknęła i spoważniała.
- Zachowuj się w stosunku do wyższych rangą jak należy. - Jej głos zabrzmiał tak, jak powinien. Ostro, karcąco. Ton doświadczonego jounina, być może senseia jakiejś drużyny. - A może to ja powinnam donieść o waszym zachowaniu Trzeciemu, dattebane? Mogę ewentualnie osobiście pokazać wam, gdzie macie miejsce.
     Pierwszy raz wykorzystała swoją pozycję na użytek własny. Starała zachować się tak, jak na kunoichi przystało. Poważnie, bez zbędnych awantur i bicia wszystkich dookoła. Pogratulowała sobie w duchu za to, że zabrzmiała przekonywająco, jak osoba, która wiele przeszła. Koniec końców, właśnie tak było. Nie miała do czynienia jednak z takimi sytuacjami.
     Jakaś mała dziewczynka, zapewne siostra którejś z obecnych tu nastolatek, nagle podskoczyła w miejscu i złapała z łokieć prawdopodobnie swoją siostrę.
- Eri onii - chan! Już wiem skąd znam tę dziewczynę! Tata mi ją dokładnie opisał i powiedział, byśmy się do niej nie zbliżały - mówiła, a w jej oczach Kushina dostrzegła ekscytację. Opuściła ręce wzdłuż ciała. Czy to możliwe, że... - Nazwał ją tak dziwnie - ciągnęła dziewczynka - Coś na "j"... Jincherki? Jenchuurki? - zamyśliła się, a kiedy otworzyła już buzię, by coś jeszcze dodać, dziewczyn, którą nazwała Eri, zamknęła jej usta dłonią i pociągnęła ją za siebie.
     Mieszkanki Liścia cofnęły się. Już wiedziały kim była rudowłosa. Ta zaś z przerażeniem patrzyła na wychylające się zza swojej siostry dziecko, które to powiedziało. Miała może z jedenaście lat, choć zdawało się, że mniej. Pewnie chciała popisać się przed starszymi od siebie. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że przez nią zadrżały fundamenty domu, jaki zbudowała Kushina. Dochodziły do niej ciche szepty nastolatek. Jinchuuriki. Potwór. Demon w ludzkiej skórze.
     Kiedyś miała nadzieję, że chociaż w Konohagakure będzie traktowana tak, jak każdy inny obywatel. I tak było. Te spojrzenia męczyły, ale w gruncie rzeczy zadomowiła się, a mieszkańcy nie mieli nic przeciwko niej. A teraz miała to stracić? Ponownie zostać bez dachu nad głową? Bez prawdziwego domu, jakim była dla niej Wioska Liścia. Musiała coś zrobić, by do tego nie doszło.
    Tylko ta sytuacja była bez wyjścia. Teraz mogła jedynie wierzyć, że dziewczyny będą miały zamknięte buzie. Zebrała się w sobie i posłała im niemal mordercze spojrzenie. Widać, zamierzony efekt został zrealizowany, bo wszystkie dziewczyny znieruchomiały na sekundę, po czym w szybkim tempie uciekły z widoku Kushiny.
     Kolejni ludzie wiedzą kim, a może raczej czym, jestem, myślała. Już i tak wiele osób znało ten sekret. Ich grono nie musiało się powiększać. Przygnębiała ją wizja odosobnienia.
- Coś się stało?
     Poderwała głowę i zobaczyła stojącego obok niej Minato. Na jego twarzy malowało się zmartwienie. Cóż, Kushina prawdopodobnie wyglądała teraz jak ósme nieszczęście. Pokręciła głową. Nie lubiła, kiedy inni ludzie martwili się o nią. Po co przysparzać im kłopotów?
- Nie, wszystko w porządku - wysiliła się na uśmiech. Namikaze zdawał się być nie przekonany, ale nic nie powiedział. - No, skoro już jesteś, to chodźmy już na trening, dattebane - jej głos zabrzmiał lepiej, niemal entuzjastycznie.
     Chłopak przyglądał jej się chwilę, po czym skinął głową. Miał nieodgadniony wyraz twarzy. A temu co chodził po głowie?
- Skoro tak mówisz. Chodźmy - dodał z przyjaznym uśmiechem, który sięgał oczu. I ponownie ruszyli w stronę pola treningowego.
     Szczęśliwe życie stoi na cienkim lodzie. Z jednej strony świat się nie zmienił, a z drugiej zaczął rozpadać. Kushinę ocieplały jasne promienie. Miała wrażenie, że powinien padać deszcz. A świeciło słońce.
 
~*~***~*~
 
- Ja i nauka? Nie ma mowy, dattebane – powiedziała i posłała mroczne spojrzenie blondynowi, który był nadzwyczaj zadowolony.     Kiedy dotarli na polanę, od razu zaczęli się rozgrzewać. Trening to nie misja, na niego można się dokładnie przygotować, a na to drugie.. no nie do końca. Przynajmniej w wydaniu Kushiny. W ciągu sześciu lat, zawsze kiedy była z Tsunade w jakiejkolwiek wiosce, kupowały różne przedmioty. Nie było sytuacji, w której Uzumaki nie zapomniałaby czegoś dodać do swojej listy.
     Od czasu, kiedy wyszli z domu, na niebie pojawiła się delikatna zasłona z białego puchu. Prześwitywał przez nią błękitne niebo, rozjaśniając ją. Słońce dalej ogrzewało rośliny i ludzi, świecąc w całej swej okazałości. Wiatr, nikły, ale wciąż obecny, niósł ze sobą zapach kwiatów, które rosły wokół dwójki shinobi. Liście coraz częściej opadały z drzew, dodając na trawie większą ilość barw. Od szmaragdu, po szkarłat. Pnie ściemniały, niektóre stały się niemal hebanowe. Mimo wszystkich zmian, Kushina wiedziała, że już niedługo zaczną pojawiać się młode, jasnozielone listki, a zwiędłe kwiaty ustąpią miejsca świeżym.
     W Konohagakure istniały tylko trzy pory roku. Jesień, wiosna i lato. Śniegu to miejsce nie widziało, a zbyt zimno też często nie było. Zdawać by się mogło, że Wioska Liścia i pogoda w jej rejonie, funkcjonuje tak, jak ludzie w niej mieszkający. Ma siłę, witalność i przepełniona jest radością. Całkiem, jakby była żyjącą istotą, która się cały czas bawi, choć miewa również chwile słabości.
     Przed chwilą blondyn zaproponował Kushinie naukę nowego jutsu. Wykorzystywałoby ono naturę wiatru. To znaczy, że musiałaby ją najpierw opanować. Ciekawy pomysł, zastanawiało ją skąd go wytrzasnął i dlaczego twierdzi, że uda jej się opanować dwa rodzaje chakry. Nie przyszła tu jednak po to, by się uczyć, tylko po to, by wrócić do wprawy. W końcu przez miesiąc nic nie robiła.
- Wybij to sobie z głowy, Minato - warknęła.
     Zaśmiał się na te słowa.
- Myślę, że dałabyś radę, więc nie rób takiej miny.
- Nie obchodzi mnie, czy jest to trudne. Po prostu nie chce mi się uczyć - mruknęła pod nosem. - Długi czas nie miałam kunaia w ręce, wróciłaby pierw do wprawy, nie sądzisz, dattebane?
     Przez chwilę spoglądali sobie w oczy. Stali w cieniu drzewa, w którym tęczówki Kushiny przybrały szarawy kolor, a Minato zrobiły się ciemnoniebieskie. Namikaze chyba coś wymyślił. Wyraz jego twarzy zmienił się, a oczy zabłysły.
- Co powiesz na mały pojedynek? - zapytał z tajemniczym uśmiechem.
     Ona kontra Żółty Błysk? Może być ciekawie. Tylko z tego co słyszała, jest on piekielnie szybki... od czego ma pseudonim. Oparła jedną dłoń o pień drzewa, a drugą o biodro. Rozejrzała się uważnie po otoczeniu. W oddali zauważyła jezioro. To mogła być jej szansa. Dobrze radziła sobie z wodą, choć ciężko było powiedzieć, jaki jest typ jej chakry. Nie przejawiała szczególnych predyspozycji do żadnej ze znanych natur, ale potrafiła na tyle kontrolować ciecze, że walka w takim otoczeniu zazwyczaj była dla niej zwycięska. Tylko, że zanim tak dotrze...
- Niech będzie - zgodziła się.
- Szykuje się wyrównana walka? -spytał, a jego uśmiech pogłębił się. Kąciki ust Kushiny uniosły się ku górze.
- Nie dam się tak łatwo.
- Mam taką nadzieję.
     I zniknął. Nie skoczył, nie zostawił po sobie kłębów pary. Był i go nie ma. Uzumaki zamrugała, po czym wskoczyła jak najszybciej na pobliskie drzewo. Więc na tym polegała jego technika? Tak po prostu wyparowywał i pojawiał się gdzieś indziej. Będzie ciężko. Prawdę mówiąc, Kushina wiedziała, że ma marne szanse, ale nie zamierzała się poddawać. Minato był pewny siebie, kiedy proponował walkę. Nie da mu tej satysfakcji i nie ulegnie łatwo. Nie jest w końcu najgorsza. Zaczęło się. Etap pierwszy. Kto będzie miał lepszą kryjówkę?
     Cofnęła się na gałęzi i mocno odbiła, przedostając się przez ścianę z drzew. Nie powinna być odsłonięta na polanie. To chyba oczywiste. Pora roku nie sprzyjała kamuflażowi. Powoli, bezszelestnie, przedostawała się w kierunku zbiornika wodnego. Nie wiedziała, gdzie był Minato, więc musiała być czujna. Kilka metrów przed jeziorkiem, usłyszała świst powietrza. Odskoczyła, ale Namikaze momentalnie zmaterializował się obok lecącego ostrza.
- Fuuton: Kaze shotto* - powiedział, formułując pieczęć.
     Silny wiatr poniósł Kushinę do tyłu, wyrzucając ją w przestrzeń nad wodą. Właśnie, woda. Otworzyła zamknięte dotąd oczy i skoncentrowała się na płynie. Ten, uniósł się i otoczył dziewczynę w pasie, przyciągając do tafli. Kiedy już stała na jeziorze, nie zostało jej nic innego, jak czekać. Powoli tworzyła mgłę wokół siebie. Taka była jej taktyka. Pierwsza obrona, potem atak. Poczuła zapach dymu. Spojrzała na rękaw, do którego została przyczepiona notka zapalająca. Żaden poważny wybuch, moc słaba, idealna na trening, ale zawsze. Szybkim ruchem ją oderwała i odskoczyła jak najdalej od niej.
- Cholera - mruknęła. - Minato! Chcesz mnie podpalić, dattebane?! - wrzasnęła. Z tak długimi włosami, mogła bez problemu stać się żywą pochodnią. Odpowiedź usłyszała za sobą, tuż przy uchu.
- Nie to było moim celem.
     Zamarła. Kiedy on się tam znalazł? Mgła opadła, a ona poczuła na szyi zimny metal. Miał ją w garści. Zacisnęła usta i spojrzała jeszcze raz na rękaw. Inna, mniejsza notka, z pieczęcią. Musiała znajdować się po kartką zapalającą, która była tylko przykrywką. Namikaze stanął teraz przed nią.
- Ty podstępny...
     Minato uciszył ją, kładąc dłoń na ustach.
- Kobiety nie powinny przeklinać.
- Jeszcze nie przeklęłam - odgryzła się, kiedy zabrał rękę.
- Ale miałaś zamiar - odparł z chytrym uśmiechem, za co został spiorunowany wzrokiem. Roześmiał się. - To co? Wygrałem?
     Kushina milczała chwilę. Przygryzła wargę. Nie lubiła przyznawać się do porażek. To nie był w jej stylu. W końcu westchnęła.
- Tym razem ci się udało. Ale... - dodała szybko - następnym nie będziesz miał tyle szczęścia.
     Kunai został odjęty od szyi rudowłosej. Zauważyła, że różnił się wyglądem od zwykłej broni tego typu. Miał trzy ostrza i podłużną, drewnianą rączkę z takim samym znakiem, jaki miała przyczepiony do bluzki, a który właśnie zerwała. W momencie, w którym wypuszczona z ręki notka zaczęła spadać, papier zapalił się. Samozniszczenie po odczepieniu.
     Blondyn wzruszył ramionami.
- Pożyjemy, zobaczymy. - Milczał przez chwilę, przyglądając się współlokatorce. Wyjmowała właśnie gałązki i liście z włosów.
- I widzisz co narobiłeś, dattebane? Teraz mam gniazdo na głowie - marudziła, ale miłym tonem. Nie odpowiedział, tylko zadał inne pytanie.
- Dlaczego nie chcesz się uczyć nowej techniki? Jestem pewien, że udałoby ci się opanować drugi żywioł… - mówił ciągiem, a wyraz twarzy Kushiny zmienił się. Nie lubiła, kiedy ktoś starał się ją do czegoś przekonać. Może inaczej. Do nauki czegokolwiek. Chciała być silna, ale nie znosiła, jak ktoś ją do tego zmuszał. Inicjatywa musiała wyjść od niej, albo przynajmniej entuzjastyczne zatwierdzenie. Kiedy nie miała ochoty, nie był mowy o tym, by szkolenie się powiodło. Żeby w ogóle się zaczęło.
- Nie ma mowy. Nie będę uczyć się czegoś nowego - powiedziała poważnym tonem.
- Ale Kushina, stałabyś się wtedy silniejsza...
- Dlaczego ci tak zależy na tym treningu? - zapytała z czystej ciekawości. - Nie rozumiem tego. Zresztą, nie mam zamiaru niczego się uczyć - burknęła.
- Nie mogę chcieć w czymś ci pomóc? - Miał minę podchodzącą pod typ "zbitego psiaka", a jednocześnie wręcz odwrotnie, zdawał się być co najmniej niezadowolony.
- Nie chcę pomocy, dattebane - ucięła krótko.
     Nie teraz. Mierzyli siebie wzrokiem przez chwilę. Miała zaciśnięte zęby, a dłonie Namikaze zamknęły się w pięści. Nie mogła znieść dłużej spojrzenia tych błękitnych oczu, więc odwróciła się i starając się kroczyć dumnie, poszła pod drzewo na polanie, przy którym zaczęła się ta bezsensowna walka.
     Co za podstępny gad, dattebane. Zaproponował sparing, bym zobaczyła, że ta technika mi się przyda. Lepiej, żeby mi się nie pokazywał na oczy!
     Takie i mniej kulturalne myśli krążyły w umyśle Kushiny. Nawet nie zauważyła kiedy, a już stała pod rozłożystymi gałęziami, zabierając plecak spod pnia. Mimowolnie jej wzrok powędrował w stronę jeziora. Nikogo tam nie było.
~*~***~*~
 
     Uniosła głowę. Ściemniało się. Niebo stało się paletą barw, a w oknach domów świeciły lampy i świeczki dodające nastroju. Życie na tej ulicy przeniosło się do pomieszczeń. Ludzie wrócili do mieszkań, by tam spędzić wieczór z rodziną, przyjaciółmi. Po lewej stronie mieściły się kamienice, bloki mieszkalne. Na prawo znajdował się rząd domów, a za nimi mały park. Ujrzała miejsce, do którego dążyła. Ładna posesja, kolorowy, zadbany ogród, ale co innego zwróciło jej uwagę. Nie paliły się żadne światła. No tak, Minato wyparował, prawdopodobnie został by ćwiczyć, a Jiraiya z pewnością właśnie bawił się z jakimiś dziewczynami. Koniec końców, cieszyła ją ta sytuacja. Nie musiała oglądać żadnego z nich i miała trochę czasu dla siebie. Uspokoiła się trochę, odkąd opuściła Namikaze. Teraz raczej czuła frustrację, bezsilność. Coś ciążyło nad nią. Wszystko pogarszało to, że kilka mieszkanek Liścia znało jej sekret.      Wyjęła klucze z plecaka i przekręciła zamek. Weszła do ciemnego, znanego jej już dość dobrze, pomieszczenia i odetchnęła. W końcu w domu. Nie zdjęła nawet butów, kiedy poczuła dziwny zapach. Roznosił się on chyba po całym mieszkaniu i był wyjątkowo przyjemny. Trochę mięty, igliwia i nieznany jej słodki aromat. Prawdopodobnie jakiegoś kwiatu. Niczym oczarowana, jak w transie przeszła do salonu, zostawiając lekko otworzony plecak na podłodze, z którego wyleciały dopiero co włożone klucze. Na stoliku tliło się kadzidło. Przed jej oczami pojawiła się cienka, różowawa mgiełka, ale nie zwróciła na nią uwagi. Zapach był tak miły, kojący... powoli zaczęła ogarniać ją senność.
     Otworzyła szeroko oczy. Tego nie mógł postawić tu ani Minato, ani Jiraiya. Był to odurzający aromat z pewnych rzadkich kwiatów. Nie mogła się teraz skupić, nie pamiętała nazwy. Zamrugała kilkakrotnie. Poczuła, że powoli traci przytomność. Wiła sobie paznokcie w dłoń, trzymając się świadomości i podbiegła do wyjścia na taras. Tuż przed drzwiami zachwiała się i upadła. Ból, który przeszył jej ramię, stawał się coraz mniejszy. Mgła przed oczami zwiększała się. Mdlała.
     Ostatnim co zapamiętała były męskie nogi i śmiech.
- Ten zapach szybko zadziałał.
- A jak inaczej? Wywietrzcie teraz dom, bierzemy dziewczynę i znikamy.
     Mimo starań, by utrzymać przytomność, nie udało się.

~*~***~*~
- Nie wyżywaj się na drzewach.     Minato westchnął. Próbował stworzyć nową, potężną technikę i mimo tego, że był coraz bliżej sukcesu, nadal czegoś jej brakowało. Nie polepszała mu humoru niedawna sprzeczka z Kushiną. W ogóle nie rozumiał jak do niej doszło.
- Nie wyżywam się na drzewach - odparł spokojnie i spojrzał na swojego mistrza. - A ty nie w domu?
- Mam nudzić się w czterech ścianach, kiedy jest taki piękny wieczór? Chyba żartujesz - powiedział ze śmiechem, ale zaraz spoważniał. - Przyszedłem zobaczyć, jak idzie wam trening, ale widzę, że jesteś sam - uniósł pytająco brwi, nie dokańczając zdania. Namikaze nic nie odpowiedział. - Chyba kogoś zgubiłeś.
- Chciałem jej pomóc nauczyć się natury wiatru, ale nic z tego. Zdolna jest, prawda. Tylko szkoda, że uparta jak osioł - mruknął niezadowolony. Jiraiya roześmiał się.
- Charakterek ma, trzeba przyznać, że prychająca kotka z niej jest - stwierdził. - No, to ja się zbieram. Umówiłem się z jedną panią na kolację... - Minato machnął ręką.
- Idź, idź nie zatrzymuję cię. Ja jeszcze trochę poćwiczę.
- Nie przemęczaj się, młody.
     Sannin zniknął. Odwrócił się do drzewa i spróbował jeszcze raz.
- Rasengan...
~*~***~*~
 
     Obudziła się. Nie otwierała oczu. Ktoś niósł ją przerzuconą przez ramię. Jej włosy były rozwiane, a do uszu dobiegał szum wiatru. I rozmowy.- Jesteście pewni, że to ona?
- Słyszałeś jej rozmowę z tamtymi dziewczynami. To musi być ona.
- Ale jeśli się mylisz, to Raikage nas zabije - odezwał się pierwszy głos.
- Zamknij się, idioto! Nikt nas nie zabije, ona z całą pewnością jest jinchuuriki! - usłyszała najbliżej. Jego ton był prawie wściekły. Musiał się niecierpliwić.
     Raikage. Czyli pochodzili z Chmury. Nie dobrze. Niechcący napięła mięśnie, co zauważył niosący ją mężczyzna. Od razu stanął na ziemi. Kushina miała już otworzone oczy. Za nim pojawiła się dwójka innych shinobi. Opadł ją brutalnie o drzewo, tak, że kora wbijała się jej w plecy. Syknęła z bólu. Czuła się strasznie osłabiona.
- Patrzcie, śpiąca królewna się obudziła. Gdzie twój książę? - zapytał ze złośliwym uśmiechem. Nie odpowiedziała. Odwróciła wzrok.
- Teraz może już iść o własnych siłach - stwierdził jeden z porywaczy. - Jesteśmy wystarczająco daleko od wioski. Niedługo granica. Bez problemu powinniśmy się przedostać, no i teraz nie będziemy już zostawiać za sobą śladów.
     No pięknie. Musiała działać. Nie miała związanych rąk. Nogi też wolne. Nie namyślając się długo, kopnęła w miejsce poniżej pasa najbliżej stojącego ninje. Ten zgiął się w pół, a ona szybko złapała go i rzuciła na kolejnego chłopaka. Już chciała skoczyć, kiedy zachwiała się i upadła. Najwyraźniej cały czas działały na nią środki odurzające. Trzeci mężczyzna zamknął ją w bańce z wody. Teraz była uwięziona. Próbowała się wydostać, jednak na marne. W końcu zaprzestała nieudanych prób. Tylko marnowała energię. 
     Była na siebie wściekła. Nie potrafiła nawet ochronić się przed podrzędnymi shinobi. Wpadła w zasadzkę. W dodatku pokłóciła się z Minato. Wątpiła, że ktokolwiek jej szuka.
- Wypuść tę sukę - odezwał się ten, który najbardziej ucierpiał. Twarz poczerwieniała mu ze złości. Jak powiedział, tak się stało. Kushina opadła na kolana. Nie miała na nic siły. Podszedł do niej u uniósł jej podbródek. Przyglądał jej się przez chwilę, po czym uderzył ją w policzek. Przekręciła głowę i zacisnęła zęby. - Powinnaś wiedzieć, gdzie twoje miejsce - rzekł z wrednym uśmiechem. W jego oczach tliła się nienawiść.
- Kto mi je wskaże, ty? - zapytała rozbawiona, po czym splunęła mu na twarz. - Nie wydaje mi się. - Mężczyzna otarł się dłonią i już unosił pięść.
- Ty mała...
     Inny shinobi zatrzymał jego rękę. Atakujący spojrzał na niego złowrogo. Pokręcił głową.
- Ma być żywa. Zresztą, nie jest warta twojej uwagi - powiedział pośpiesznie. - To jinchuuriki.
     Kushina miała wrażenie, jakby dostała w policzek. To ostatnie słowo były przesiąknięte pogardą, nienawiścią. Jadem. Ociekały nim jak zęby węża. Opuściła głowę. Racja. Kto będzie szukał potwora? Obcą dziewczynę z Kyuubim we wnętrzu?
     Mężczyzna, który ją niósł, wstał i rozkazał:
- Zwiążcie ją.
     Ręce zostały unieruchomione za plecami. Bez słowa ruszyli w dalszą drogę, ciągnąc za sobą bezradną dziewczynę.
     Nie wiedziała ile szli. Przeklinała siebie za to, że oderwała notkę z pieczęcią Minato. Atmosfera była dość napięta, a ona czuła się coraz słabsza. Energia ulatywała z niej szybko, niezauważalnie, tak jak życie ulatuje z żyjących istot. W pewnym momencie potknęła się o wystający korzeń i upadła. Nieznośnie włosy zasłoniły jej pole widzenia. Mężczyźni, niezadowoleni, pomogli jej wstać. Nagle ją olśniło. Właśnie. Kosmyki.
     Od tej pory skupiała się na tym, by niezauważalnie wyrywać co jakiś czas włos i go upuszczać. Każda poszlaka jest przydatna.
                                                                          ~*~***~*~

      Zostawiony pod drzwiami plecak, otwarte okna, brak znaków życia. To nie było podobne do Kushiny. Nie wiedział dlaczego, ale coś zaczęło ciążyć mu na sercu. Strach? Zmartwienie? Nie zastanawiał się nad tym. Nigdzie jej nie było. Jakby wyparowała. Przeczuwał, że stało się coś złego. Mikoto minął na ulicy, więc u niej jej nie było. Wątpił, że to ona jest tą kobietą, z którą miał spotkać się Jiraiya. W salonie zauważył, że na podłodze leży wazon, który powinien być na stoliku. Musiała go zwalić... tylko dlaczego? Rozejrzał się. Niedomknięte drzwi prowadzące na taras. Otworzył je zamaszystym ruchem i wybiegł z domu.
- Cholera.
     Zauważył ślady. W tropieniu był całkiem dobry. Ktoś przemieszczał się po drzewach. Musieli wejść do wioski jako turyści, a przedostać się na zewnątrz przez mur. Nie myśląc długo, Minato poszedł ich śladem w ciemność.
   ~*~***~*~
 
     Kushinę opuszczała nadzieja. Byli już prawie przy granicy. Kto mógł jej teraz pomóc? Chyba tylko cud. A na to nie liczyła. Ciągnęła nogę za nogą, nie mając na nic siły. Zaczęła przysłuchiwać się rozmowie porywaczy. Co miała innego do roboty?- Wiecie co? Ładna jest.
- Ale chyba ogłuchła. Na nic nie reaguje...
- Mi to tam odpowiada. Lepiej jak się nie odzywa.
- Zastanawia mnie jedna rzecz.
- Huh?
- Wojna wisi na włosku, więc jinchuuriki powinni być pod ochroną. Myślicie, że kogoś jej przydzielili?
     Ochronę? Zaraz... czyli była może możliwość, by zamieszkała gdzie indziej? Hokage umieścił ją w domu Minato, bo jest on jednym z najlepszych shinobi w wiosce? W dodatku Jiraiya wiedział kim ona jest. Ale mimo to, została porwana. Nic się nie zgadzało, a jednocześnie łączyło niczym puzzle.
- Zamknij się! Myślisz, że gdyby miała strażników, poszłoby nam tak łatwo? Musisz cały czas dramatyzować?!
- Nie dramatyzuje.... po prostu to mało prawdopodobne...
     Usłyszała głuchy jęk.
- Cholera. Wykrakałeś, matole!
     Otworzyła szerzej oczy i rozejrzała się. Zobaczyła leżącego obok niej mężczyznę. Był ogłuszony. Zapaliła się w niej iskierka nadziei. Chwilę potem przed nimi pojawił się...
- Minato... - szepnęła z nikłym uśmiechem. W tym samym momencie shinobi, który "dramatyzował" powiedział:
- Blondyn, pojawiający się znienacka. To musi być Żółty Błysk... - zdawał się być przerażony. Próbowali uciec, na marne.
     Twarz Namikaze nie wyrażała niczego. Jego oczy były posępne i wydawały się być szare w świetle księżyca. Odbił się od drzewa i rzucił kunaiem w pierwszego przeciwnika, który za późno zareagował, po czym od razu się teleportował i trafił drugiego pięścią w brzuch. Ten przeleciał kilkanaście metrów, by w końcu zatrzymać się na brzozie. Nie poruszył się. Kushina ledwo trzymała się na nogach. Kiedy już wszyscy trzej ninja zostali pokonani, ugięły się pod nią kolana. Upadłaby, gdyby Minato do niej nie podbiegł i jej nie złapał.
     Podniosła głowę, czując silne ramiona na talii. Chłopak miał zmartwiony wyraz twarzy, ale uśmiechał się.
- Jesteś już bezpieczna, znalazłem cię - odwzajemniła gest, unosząc kąciki ust ku górze. Nie miała jednak siły by cokolwiek mówić. Widząc jej zmęczenie, Namikaze podniósł ją na ręce. Otworzyła szerzej oczy.
- Co ro...
     I skoczył w górę. Złapała się go mocno, ale był to tylko odruch. Czuła, że blondyn nie wypuści jej z rąk. Przyjrzała się mu. Nie był już gniewnym, bezlitosnym i szybko działającym bogiem. Miał raczej wygląd anioła, którego widziała już raz, podczas jego snu. Delikatny, opiekuńczy. Spojrzała na jego rękę, która znajdowała się pod jej kolanami. Miał tam pukle. Jej czerwone kosmyki.
- Znalazłem cię dzięki twoim pięknym włosom - uniosła wzrok na blondyna. Pięknym..? - Od pewnego momentu zgubiłem trop i tylko dzięki nim cię znalazłem. Wszędzie bym je poznał.
     On naprawdę powiedział... że jej włosy są piękne? Poczuła ciepło na twarzy. Czyżby się zarumieniła? Dzięki mrokowi nocy, na szczęście nie było tego widać.
- Minato... - zaczęła słabo. Spojrzał na nią spokojnym wzrokiem. Zapatrzyła się chwilę w jego tęczówki. Nie rozumiała tego, dlaczego czuje się tak dziwnie. - Dziękuję.
     Jego uśmiech powiększył się nieco. Odwrócił głowę, patrząc na drogę.
- Nie ma za co.
     Zmęczenie ogarniał ją coraz bardziej. Słyszała miarowe bicie serca Minato. Uspokajała się. Nieświadomie, wtuliła się bardziej w blondyna. Zasnęła, czując się bezpiecznie. Miała swojego własnego Anioła Stróża.

*Technika wymyślona przeze mnie.
Na początku przeproszę wszystkich autorów, których blogi obserwuję i/lub komentuję. Ostatnio nie mam zbyt wiele czasu, w dodatku choroba mnie dopadła i po prostu nie mam siły na wyrażanie swojej opinii :c Bardzo przepraszam! Jak tylko sytuacja się ustabilizuje, nadrobię zaległości. 

Miło widzieć, że bierzecie udział w ankiecie ^^ Mogę uchylić rąbka tajemnicy, że >>TEN<< wiersz częściowo wprowadza do tematu opowiadania, które chcę napisać ;]  Jest to utwór zapewne znany i jakoś mnie tak natchnął na pewien pomysł... taka alternatywa ;3
To sobie teraz poodpisuję na Wasze komentarze ;p

 Kataki - Uff *ociera pot z czoła* jestem bezpieczna :D Przynajmniej na jakiś czas... A no. Jiraiya... jak ja go uwielbiam xD Nie mogło go więc u mnie zabraknąć, nie? -.^ Będę pisać, będę! Tylko mnie tak nie chwalcie, bo samoocena mi rośnie :3 A to niedobrze... Oj nie... A, jeśli się obawiasz, że nie skończę tego opowiadania, to spokojnie ;] Jak dotąd każdą historię skończyłam.

Ania jaros - Nosz, kolejna mnie chwali. *Rumieni się* przez Was będę całą czerwona >.< Czekałaś, czekałaś, mam nadzieję, że się nie zawiodłaś, co? :D

mycha715 -
Jakoś mnie tak naszło, na wyobrażenie sobie Minato biegającego za dzieciakami z kijem xD Ale racja, nie bądźmy tacy brutalni ;] No oczywiście, Ero-sennin musiał coś zrobić. Ale jak na to Minato zareaguje? Jak się dowie prawdy? -.^ Już coś tam powymyślałam do tej scenki :3

Marta Anonim - Hahah ^^ Ja też jestem leniwa :3 Leń wprowadził się do mojego domu i nie mogę go z kanapy ściągnąć =.=

Anonimowy - Hm... pomyślę nad bardziej agresywnym zachowaniem Kushiny xD Może jakoś przedstawię sytuacje, kiedy po raz pierwszy Jiraiya ją zaskoczył? ;3 Nie wątpiłaś, że notka będize świetna.. ale czy słusznie? Ciekawa jestem, czy nie zmieniłaś zdania ^^

ZorbiaNN - Spoko, rozumiem ^^ Już kilka razy byłam na Twoim blogu, jednak że nie było notki, to nie miałam co czytać (um.. to zdanie jest bezsensowne, ale niech zostanie) Teraz, jak już zacząłeś pisać, bardzo chętnie wpadnę, ale jak pisałam wcześniej - dopiero kiedy moja sytuacja się poprawi. Choroba i nauka mnie wykańcza :c

Moncia740 - Heh, ciekawe pytanko ;p Powiem... że jeszcze rok temu wmawiałam sobie, iż nigdy nie będę pisać. Wpadłam na pewien pomysł kilka miesięcy później i zaczęłam swoją przygodę z piórem. Jak się uczyłam? Przykładanie się do prac na polski, branie udział w konkursach literackich, opinia innych ludzi na temat mojej twórczości, czyli nie banie się publikowania prac, oraz przede wszystkim: czytanie tylu książek, ilu tylko mogłam. Prosty przepis ^^ Po tym opowiadaniu będzie jeszcze jedno MinaKushi, więc spokojnie :D Hah, też bym ramen zjadła. Nawet przepis znalazłam xD 
                                                                  
                                                                             ~Madeleine Evans

14 komentarzy:

  1. Jest jestem pierwsza!! Nie zawiodłam się, wręcz skacze z radości!! Minato powiedział , ze jej włosy są piękne!!! O rany chyba zemdleje z zachwytu!!! Ale podłe te dziewczyny. A tej małej co strzeliło do głowy?! Rozgadywać się przy nieznajomych?! Ojczulek też. Niby zaufany człowiek Hokage a gada za jego plecami?! Wstyd!! Notka jak zawsze zajebista!! czekam z niecierpliwieniem na następną. Powrotu do zdrowia młoda!!! Pozdrawiam A. J.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach... Notka świetna... Najfajniejsza była walka Minato z Kushiną oraz ten napad na Uzumaki. Szybko napisz kolejną notkę, bo nie wytrzymam!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. O rany, dopiero teraz zauważyłam nową notkę o.O wadą bloog'a zdecydowanie jest brak 'newsletter'a' xD Dla mnie całkiem to uzasadnione, źe się przenosisz xD I tak ten limit znaków też był dla mnie szokiem o.O
    Dobrze teraz przejdę do komentowania notki xD zarąbista ;D kurczę tak ładnie wszystko opisałaś ;D Czyli teraz śmiało możemy liczyć na romans, bardzo dobrze :) kurczę, gdy ta scena była w anime dawałam im po 13 lat xD
    Hahaha, ach słodka Kushina xD Nie będzie się uczyć, jakbym słyszała siebie xD ale ta walka, fajnie ją przedstawiłaś O.O szczerze powiedziawszy sceny walki podobają mi się zazwyczaj pod autorstwem chłopaków XD Przyznaj, pomagał ci ktoś xD
    Albo ta scena gdzie laski się uczepiły Kushiny, ahahaha xD szkoda, że Minato tgo nie słyszał i nie pogonił swoich fanek xD No ale ta jego troska o Rudą, była słodziutka ;D potem pokonał tych zbirów i trzymanie jej w ramionach, ach kawaii *o*

    Komentarz perfidnie skopiowany z ostatnio xD Wybacz xD
    No teraz czekam na akcję :D teraz pokomentuję *zaciera rączki*
    Zyczę weny, czekam na next i pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. No cieszę się, że będziesz pisać następne opowiadanie!! :)
    Rozdział taki fajny. Minato Aniołem Stróżem, ja też chcę takiego!! No to wracam do ramen, skoro znalazłaś przepis to mam taką prośbę: Czy mogłabyś mi go przesłać? Nie wiem co mi odbija z tym ramen, ale OK.
    Pozdrawiam i życzę weny
    Moncia740 :** ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Minato Aniołem Stróżem...Ja chcę takiego Anioła!I dziękuję za podpowiedź,i coś mi już świta.Ach te jego fanki...Gdyby Minato tam był,"Och,Minaś mój misiaczku,słoneczko moje...!",a Minato"What the fuck?!MINAŚ?!".I za takie opowiadanko będziesz baaardzo bezpieczna.
    Kataki ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. oh. Ah. I jeszcze raz ah..
    Cudnie, pieknie, fenomenalnie aż wypieki na twarzy mam!
    Bym się nie zdziwiła jakby te laski stworzyły fanklub żółtego błyska.. :p a ta mała to ma jęzor długii..
    A minato oh.
    Anioł stróż bez dwóch zdań!
    Piekny wysoki blondyn o niebieskich jak niebo oczach.. Szlachetny, wrażliwy, dobry, opiekuńczy..
    Aż się rozmarzyłam:D
    minato troszku sie zdziwi jak sie dowie kim kushina jest ale potega milosci zawsze zwycieza! :p (ale to dziwnie brzmi :D)

    mycha715

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooo rany, ale miałam u ciebie zaległości. Przepraszam bardzo za nie, ale rozumiesz... szkoła, nauka, zawody itp. No nie było za kolorowo...
    No, ale nic. Przechodząc do rozdziału...
    Jejciu nawet nie wiesz jak ja bardzo czekałam na ten moment z uprowadzeniem < 33 Yey i się nie zawiodłam. So romantic ♥
    Cieszę się, że będziesz pisać kolejne opowiadanie i oczywiście na nie zajrzę.
    Pozdrawiam i życzę weny !

    OdpowiedzUsuń
  8. Znalazłam twojego bloga i jest świetny mialam nadzieję ze są tu jakues nowe rozdziały bo na starym już przeczytałam xd piszesz naprawde bardzo dobrze nawiazujesz do serialu co bardzo mi się podoba ; ) mam nadzieję ze dodasz szybko : * kama

    OdpowiedzUsuń
  9. Twój blog jest naprwde niezły xd i fajnie wiedziec ze zawsze kończysz opowiadania ;) mialam nadzieję ze już tu bd nowy rozdział bo na starym 9 też jest ;D mam prośbę podasz mi swoje stare blogi bo z tego co zrozumiałam mialas jakieś xd i jeszcze jedno pytanie co ile bd tutaj dodawać rozdziały ? mam nadzieje ze często , bo przez twoj blog czytam go w szkole po kilka razy :D jeszcze raz super :*
    Kama

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam twojego bloga Rozdział po rozdziale :D
    Tak mnie zaciekawił, że siedziałam in czytałam go do 3 w nocy :D
    Po prostu tak świetnie wciąga :))

    W ogóle tak genialnie opisujesz Minato, taki spokojny opanowany, że aż jeszcze słodszy mi się wydaje ^^

    Co do tej notki trening z Kushiną był świetny uwielbiam takie akcje jak Minato się pojawia i znika :D

    Dodaje cię do linków i proszę powiadamiaj mnie o nowych Rozdziałach :)
    [in-the-dark-shinobi.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  11. Spełniłaś moje oczekiwania odnośnie notki. Z wiarą na jeszcze lepszą niż jest ta, czekam na next.
    Sorry,że tak krótko
    Marianna
    PS:Notka świetna, zaskakująca, pełna w momenty ekscytujące, razem z Kushiną śmiałam się do rozpuku z tych nastolatek, a najbardziej z tej co ma "zaufanego" tatusia. Dopisek dłuższy od głównej treści. Muszę się poprawić. Ale mi się nie chce :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ach ten rozdział w pełni rekompensuje mi twoją długą nieobecność! :D
    Ale ja nie lubię takich zarozumiałych gówniar, które myślą, że kim to one nie są -.-'
    No i strasznie się cieszę, że opisałaś to porwanie Kushiny, to jest mój ulubiony moment MinaKushi (znaczy to jak on ją potem odnajduje i mówi to o jej włosach), a przedstawiony przez ciebie był jeszcze lepszy. Ogólnie jak zwykle rewelacyjnie :D
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  13. Moim zdaniem jest to najciekawszy jak dotąd wpis. Niby historia znana bo była już w mandze i anime ale dodałaś parę nowych elementów i ją rozwinęłaś. Ten moment kiedy Minato mówi o włosach Kushiny...No po prostu chyba nie będę mogła zasnąć. Tym rozdziałem przeszłaś samą siebie. Jest epicki!

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie mogę w to uwierzyć jak ten rozdział chwycił mnie za serce. Naprawdę piękny. Mimo,że historia w nim opisana nie jest jakaś specjalnie oryginalna to i tak rozdział jest po prostu świetny. Każdy romantyczny moment muszę przemyśleć parę razy więc zawsze jak oglądam jakieś anime i ów moment się pojawia wtedy muszę je zatrzymać i przetrawić to wszystko. Nie inaczej było w tym przypadku. Kiedy Minato uratował Kushine...moment naprawdę cudowny. DObrze,że tych momentów romantycznych nie jest tak dużó od razu. Dzięki temu im krótszy miłosny fragment tym więcej daje do myślenia. Przynajmniej tak jest w moim przypadku. Tak więc w skrócie: Rozdział boski, epicki i wgl. Pisz dalej, nie przestawaj całuski i uściski

    Katsumi

    OdpowiedzUsuń

Piszę -> Publikuję -> Czytam -> Komentuję -> Motywuję
Może po mnie widać, może nie, ale z komentarzy cieszę się jak głupia. Widzę wtenczas, że ktoś docenia mnie i moją pracę, no i oczywiście wiem dla kogo piszę. Proszę, czytasz - skomentuj. Postaram odwdzięczyć się tym samym ;]

Jounini Konohy